Scenariusz jest jeden autorstwa czołowego scenarzysty polskiego, męża stanu i wizjonera Donalda Tuska. Szczegóły wyjawił Jerzemu Baczyńskiemu z „Polityki”. Scenariusz jest jeden: zwyciężymy, rozliczymy, naprawimy krzywdy, pojednamy. Jest nawet dokładny, precyzyjnie obliczany scenopis: 100 konkretów na pierwsze 100 dni. Innych scenariuszy nie przewiduję. Scenariusz w punkcie 65 przewiduje:
65. Ujawnimy listy osób nielegalnie podsłuchujących i wydających nielegalne decyzje o podsłuchiwaniu obywateli.
Ile czasu potrzeba, by ujawnić listę podsłuchiwanych osób? Czego w scenariusz zabrakło? Ano tego, że poprzednia władza zadbała o swoje interesy, obsadziła lojalnymi ludźmi kluczowe instytucje, obecna nie pozbyła się ich, a oni co i rusz podkładają jej nogi i zastawiają pułapki. Doskonałym przykładem jest sprawa Marcina Romanowskiego. Ma absolutną rację Zbigniew Bogucki, gdy mówi, że zabrali się za jej rozwiązanie nieudacznicy i Tobiasz Bocheński który twierdzi, że to jest kompromitacja, wstyd i żenada.
Pewien srogi władca rządził żelazną ręką. Regularnie dokręcał śrubę i gnębił poddanych na wiele sposobów, a ci bali się go i serdecznie nienawidzili. Po każdorazowym zaostrzeniu kursu wzywał do siebie szefa służby bezpieczeństwa i wypytywał o nastroje.
— Sarkają, narzekają i życzą wam rychłej śmierci, panie — słyszał. Po kolejnym obostrzeniu jeszcze bardziej sarkali, narzekali i życzyli. Ale pewnego dnia raport był zgoła inny:
— Śmieją się z was i dworują.
Słysząc to władca zbladł jak papier, zarządził natychmiastowe poluzowanie obostrzeń, a w płomiennym przemówieniu do ludu obiecał aborcję na życzenie, związki partnerskie, kredyt 0% na mieszkanie, podwyżki płac, obniżki podatków i rozliczenie nadużyć.
Na pisowskich notabli padł blady strach gdy okazało się, że parasol ochronny został zdjęty i w każdej chwili mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Jednak kierownictwo wykorzystując swoje ulokowane praktycznie wszędzie kadry koncertowo ośmiesza rządzących, perfekcyjnie i z wyprzedzeniem planując każde posunięcie. Wystarczy wspomnieć o aferze z żołnierzami. W jej wyniku uchwalono prawo, zgodnie z którym łamanie prawa jest zgodne z prawem. O Romanowskiego zadbano już w styczniu delegując go do Rady Europy. (Rada Europy i Rada Europejska to dwie różne rady. Pierwsza zrzesza przedstawicieli państw także spoza Unii, druga premierów państw wchodzących w skład Unii.)
Sprawa Romanowskiego była oczkiem w głowie koalicji. Teoretycznie wszystko było zapięte na ostatni guzik. Przygotowano spektakularny zestaw zarzutów i wystąpiono o areszt tymczasowy. Warto prześledzić niebywałą sprawność z jaką władza potyka się o własne nogi. W piątek 12 lipca odbyło się głosowanie w Sejmie i zdjęto Romanowskiemu immunitet. Ale nie można pisma o zdjęciu immunitetu dostarczyć do prokuratury w piątek, bo urzędy tak nie działają. W poniedziałek postanowienie o zdjęciu immunitetu trafia do prokuratury, a tej tak bardzo się spieszy, że już we wtorek składa w sądzie wniosek o areszt tymczasowy. Sąd wyznacza termin rozpatrzenia wniosku na dziewiątą rano we środę, po czym zajmuje się nim we wtorek przed północą i oczywiście nie zgadza się na areszt w operciu o pismo jakiegoś urzędnika, którym równie dobrze mógłby być sam Romanowski.
Jarosław Kaczyński postulował swego czasu pozbycie się wszelkiego rodzaju złogów z instytucji państwowych, a po przejęciu władzy konsekwentnie i bez oglądania się na prawo i przyzwoitość wymieniał kadry na mierne, bierne, ale wierne. Nowa władza uznała, że pisowskie kadry jej nie zawiodą, nie będą robić jej wbrew, rzucać kłód pod nogi i będą służyć państwu równie gorliwie jak przedtem służyły partii. Jednak po początkowym szoku i lęku szybko przeszło otrzeźwienie — po co służyć nowej władzy narażając się starej, skoro nowa jest tak nieudolna, że stara może wrócić szybciej niż się ktokolwiek spodziewa? PiS przez lata budowało w społeczeństwie przekonanie, że jest sprawcze, że wszystko może, że co sobie zaplanuje, to zrobi. Koalicja wręcz przeciwnie, każdym działaniem potwierdza, że niczego nie potrafi doprowadzić do końca, że dużo gada, obiecuje, ale niczego „nie dowozi”.
Media (do których z uwagi na ich rzetelność, obiektywizm i poziom bardziej pasuje określenie mandia) niezależne, czyli obecnie prorządowe, powtarzają za przedstawicielami władzy, że cyrk z Romanowskim to dowód na to, że prokuratura i sądy są niezależne. W ten sposób umacniają w elektoracie, zwłaszcza PiS-u przekonanie, że niezależny równa się nieudolny. No bo co z tego, że sędzia jest niezależny, skoro wyrok niesprawiedliwy, kuriozalny, by nie rzec głupi? Jak można dopuścić do tego, by przygotować zarzuty i wystąpić o areszt tymczasowy nie wyczyściwszy sobie przedpola, nie poinformowawszy w porę przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy o tym, że Romanowskiemu został zdjęty immunitet w Polsce, ciążą na nim poważne zarzuty i w związku z obawą matactwa zostanie aresztowany, ponieważ immunitet chroni tylko w czasie sesji? Choć zgodnie z prawem nie można wystąpić ponownie o areszt na podstawie tych samych zarzutów, to premier, którym jest Donald Tusk jest optymistą:
Sceny jak z gangsterskiego filmu. Podejrzany wychodzi z aresztu dzięki prawnym kruczkom, zasłaniając się wątpliwym immunitetem. Na stróży prawa spada lawina krytyki, publiczność jest rozczarowana. W walce z przestępczością zdarzają się i takie momenty. Ale jedenaście zarzutów, w tym udział w zorganizowanej grupie przestępczej, nie znika. To nie jest koniec filmu. Państwo prawa ma same zalety, oprócz jednej: nie jest proste i tak jak w gangsterskich filmach, źli też potrafią to wykorzystać. Ale tylko na krótki czas. Prokuratura dobrze wykonała swoją robotę, gromadząc rzetelne dowody. A więc: co się odwlecze, to nie uciecze.
To prawda, że co się odwlecze, to nie uciecze, tylko… czekaj tatka latka. Czy ktoś w ogóle potrafi wymienić co się dotąd nie odwlekło? Jeżeli chodzi o związki partnerskie, ja jestem gotowy do dyskusji w tej kwestii. Nie chciałbym, żeby ona była taką „wrzutką wyborczą” ze strony niektórych. Chyba nie będzie piekła, jeżeli damy sobie kilka miesięcy czasu, aby te kwestie spokojnie i precyzyjnie uregulować. Dzisiaj w Sejmie mamy około 200 ustaw, które już czekają na głosowanie, a mamy kilka posiedzeń do końca tej kadencji. Był gotowy w tej kadencji, w następnej, potem udał się do Brukseli, a gdy wrócił znowu jest gotowy. Odwlekało się 13 lat. Nigdzie nie ucieka tylko się odwleka. Ktoś, kto tak często rzuca słowa na wiatr, nie dotrzymywał słowa, winien być bardziej powściągliwy.
Trudno uwierzyć, że władza chce przywrócić praworządność. Gdyby miała taki zamiar działałaby stanowczo w oparciu o przygotowane przez PiS prawo i wyroki Trybunału Konstytucyjnego. TK przecież wyraźnie stwierdził, że instytucje unijne nie mają prawa wtrącać się w wewnętrzne sprawy Polski i dyktować instytucjom państwa jakie mają podejmować decyzje, wpływać na działania prokuratury i sądów. Tymczasem rząd zdaje się zmierzać w przeciwnym kierunku — zamiast szybko i sprawnie uprzątnąć stajnię Augiasza w jaką Prawo i Sprawiedliwość zmieniło kraj zamierza zrzucić z siebie odpowiedzialność powołując „niezależnego” prokuratora, na którego będzie można zwalić winę za bezczynność i nieporadność.
Jeśli jest gigantyczny problem do rozwiązania, to powołuje się najlepszych specjalistów, fachowców z doświadczeniem i umiejętnościami. Tusk już raz pokazał jaki ma stosunek do ekspertów zastępując profesora Ćwiąkalskiego szemranym Czumą.