Myśli ciele

Móżdżek urzędnika to fenomen sam w sobie, a urzędnik to postać wyjątkowa, ewenement. Niby homo, ale sapiens niebywale rzadko. Charakterystyczną cechą wyróżniającą jest całkowita bezkarność. Największa głupota, szalone pomysły, za które szary człowiek bywa karany, jemu uchodzą na sucho. Słabą pociechą jest, że ma poważną konkurencję w osobie funkcjonariusza. Najkrótszy i najabsurdalniejszy kawał o policjantach, choć krzywdzący i nieprawdziwy, brzmi: „Idzie policjant i myśli”. Jeśli bowiem bezmyślnie wykonuje polecenia, to pół biedy. Niestety, czasem musi podjąć decyzję samodzielnie, a gdy proces myślenia zajdzie w opakowanej w płócienne etui z daszkiem główce, nieszczęście gotowe. Pierwszy z brzegu przykład.

Po chodniku pędzi młodzieniec na elektrycznej hulajnodze. Władował się w kobietę, która w wyniku zderzenia  (w żargonie policyjnym ‚zdarzenia’) została dotkliwie poturbowana i wylądowała w szpitalu. I to właśnie ją ukarał mandatem łebski funkcjonariusz. Jakie skomplikowane procesy myślowe doprowadziły go do odkrycia, że to ofiara jest winna? Pani stała na chodniku, pozując prawdopodobnie do zdjęcia, które było jej robione. W pewnym momencie zrobiła krok w bok, dokładnie przed nastolatka jadącego na hulajnodze, który był już na jej wysokości i nie miał szans na wykonanie jakiegokolwiek manewru, by tego zderzenia się ze sobą uniknąć — wyjaśnia funkcjonariusz. Stała na chodniku i zrobiła krok w bok. A nie powinna, bo według funkcjonariusza chodnik nie służy do robienia kroków w bok, bo to stwarza zagrożenie dla pędzących hulajnogistów, lecz do poruszania się po liniach prostych. Zamiar wykonania skrętu pieszy musi zasygnalizować z odpowiednim wyprzedzeniem, zatrzymać się i uważnie rozejrzeć by mieć pewność, że inny pieszy nie pędzi ku niemu na wehikule kursem na zderzenie. W ten sposób przemiana sprawców w ofiary w majestacie prawa dzięki dzielnemu funkcjonariuszowi osiągnęła wyższy poziom.

Urzędnicy oczywiście nie mają takich możliwości, ale jeśli już gapiąc się w sufit coś wymyślą, to to w niczym nie ustępuje procesom zachodzącym pod czapeczką z daszkiem, a często je przewyższa. Oto urzędnik nie tylko zaprojektował ścieżkę rowerową przed przystankiem, ale na dodatek udekorował ją słupkiem. Dzięki temu prostemu zabiegowi rowerzysta, któremu uda się wyminąć pieszych stojących na przystanku, czyli na ścieżce rowerowej, przy odrobinie szczęścia bliżej zapozna się z tablicą. Z drugiej strony wymijając tablicę będzie mógł zaliczyć pieszego oczekującego na przystanku. Wtedy wkroczy funkcjonariusz i ukarze niedoszłego pasażera, który nie tylko złamał przepisy stojąc na ścieżce rowerowej, ale na dodatek nie dochowując należytej ostrożności zrobił krok, a „rowerzysta nie miał szans na wykonanie jakiegokolwiek manewru, by tego zderzenia się ze sobą uniknąć”.

Słupek na scieżce

Oczywiście takie cuda nie są domeną jednego miasta. Gdzie indziej planuje się ścieżkę na przykład tak, by przecinała parking przed sklepem. Codziennie pojawiała się tam straż miejska i karała handlujące pod sklepem kwiatkami kobiety. Teraz przestała, bo wbito paliki dzięki czemu samochody jeżdżą po i parkują na chodniku. Zrobiło się zdecydowanie bezpieczniej. Ścieżki zataczające się z prawa na lewo i z powrotem to tutejsza norma. Jeśli jednak ktoś ma nadzieję, że wyobraźnia urzędnika ma jakieś granice, to bardzo się myli. Gdy mieszkańcy zaczęli sarkać, że po remoncie ścieżka rowerowa została nadmiernie poszerzona kosztem chodnika i nie ma którędy chodzić, urzędnicy nie posiadali się ze zdumienia. „Piesi mogą przecież chodzić po jezdni!” — nie zmieściło się w urzędniczej głowinie jak można nie wiedzieć, że jezdnia służy do chodzenia, zaś chodnik do jeżdżenia i parkowania.

W zamierzchłych czasach w trakcie trwania programu rozrywkowego jeden pytał drugiego w radio (wtedy tego słowa jeszcze nie odmieniano) czym różni się urzędnik od niedźwiedzia? Otóż niedźwiedź śpi całą zimę w dziurze, a urzędnik tylko osiem godzin. W biurze. Niestety, od dłuższego czasu nie śpi, co wszyscy odczuwają na własnej skórze.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. Monty Phyton po obserwacji polskiej myśli to dopiero robiłby filmy o Ministerstwach Kroków Dziwnych.

    Przepisy o szerokości chodnika https://www.arslege.pl/szerokosc-chodnika/k360/a37737/

    Nie tylko urzędnicy mają rozum. Szliśmy wąskim chodnikiem, z którego jednej strony był mur domu, z drugiej kosztem chodnika zrobiono parking, na którym stały auta. Szliśmy gęsiego, bo inaczej nie  było można. Wspomniany w przepisach niepełnosprawny na pewno by się na chodniku wózkiem nie zmieścił.

    W pewnym momencie usłyszeliśmy zachrypnięty głoś wołający: Z drooogi!!! Wołała tak kobieta na rowerze. Nie miałam zamiaru jej ustępować, a nawet gdybym taki zamiar powzięła, to nie miałabym gdzie. Kobieta musiała zejść z roweru i zaczęła: Co za chamstwo, co za brak kultury, co za nieuctwo i nieznajomość przepisów. Takie lewactwo to powinno gnić w więzieniu…. itd….itp….

    Gdy przechodziła obok, niegłośno powiedziałam: Następnym razem to kopnę w ten jadący rower aby się przewrócił. A szanowna pani pouczy nas w cudownej mowie jak należy się zachowywać.

    Zdumionemu mężowi odpowiedziałam: Najwyższy czas zacząć mówić DOŚĆ!!!!

    oraz „Mądry ustępuje głupiemu. Smutna to prawda; toruje ona głupocie drogę do opanowania świata.”  w 1893 r – Marie von Ebner-Eschenbach

    Najwyższy czas zacząć się bronić. Bo głupotę przekonano, że powinna wytyczać cele, kierunki i prawa. Głupota nawet wie, że widelec został w Polsce odkryty, ale posługiwać się nim….. ma problem