Musisz to oglądać

Jakże często człowiek narażony jest na pokusy, którym oprzeć się nie może. I nie chodzi tu o podsunięte przez kobietę do spożycia owoce zakazanych drzew, ale o bardziej prozaiczne pokusy. Na przykład żeby włączyć komputer, uruchomić przeglądarkę internetową i sprawdzić co w polityce piszczy. Nie mogąc oprzeć się pokusie wszedłem na stronę Portalu Opinii, w skrócie PO, na którym znalazłem kilka interesujących materiałów, więc je kliknąłem otwierając jako kolejne karty. Zacząłem czytać, gdy nagle z (włączonych) głośników rozległ się ryk. Uaktywnił się materiał wideo. Nerwowo zastopowałem go i moim oczom ukazała się informacja, że „Z serwisu możesz korzystać dzięki reklamom. Dziękujemy za oglądanie reklam. WRÓĆ DO WIDEO”.

next
Kadr z filmu „Next”.

Materiał, z którym właśnie zapoznawałem się nosił tytuł „Obama nie spotka się z Dudą. Szef BBN: Ale nikt nie twierdził, że do spotkania dojdzie”. Zilustrowany jest materiałem wideo poprzedzonym reklamą. Co w tym materiale może być? Relacja na żywo z niespotykania się? Nie mam nic przeciwko reklamom, pod warunkiem, że nie są nachalne i do ich oglądania nikt mnie zmusza. Jeśli nie można pchać ludziom przed oczy tego, czego oglądać nie chcą, na przykład materiałów erotycznych, to wciskanie im na siłę automatycznie uruchamianych materiałów wideo też jest złamaniem zasad.

Pod wspomnianym wyżej materiałem znajdują się reklamy innego typu. Na przykład „Ten produkt likwiduje 1 kg tłuszczu w ciągu każdego dnia”. Trzeba bardzo uważać, żeby nie stosować produktu zbyt długo, bo nie wiadomo co i w jakiej ilości zacznie likwidować jak tłuszczu braknie. Albo „Włosy urosną 20 cm w ciągu jednego miesiąca!” Tutaj z kolei zaleca się stosowanie odzieży ochronnej, żeby nie wyrosły na czole i dłoniach. Wreszcie „Jak nie płacić za prąd? Włożyć do gniazdka…

Jak widać serwis, który istnieje dzięki temu, że między innymi ja z niego korzystam zareklamuje mi wszystko, od złotego Ambera, po złotego ampera. Jemu to się na pewno opłaci, skoro pieniądze oszukanych zasilą jego konta. Na portalu wirtualnemedia.pl można przeczytać, że

… z 20-milionowego budżetu reklamowego Amber Gold aż 11,9 mln zł przypadło na prasę, z czego 2,9 mln zł na „Rzeczpospolitą” (Presspublica), 2,6 mln zł na „Gazetę Wyborczą” (Agora), 1,6 mln zł na „Polskę” (Polskapresse), a 0,8 mln zł na „Dziennik Gazetę Prawną” (Infor Biznes).

Trudno oczywiście od portalu internetowego wymagać, żeby sprawdzał każdą reklamującą się firmę. Ale niektóre oferty na kilometr pachną — powiedzmy — nieuczciwością. Jeśli chudnięcie o jeden kilogram dziennie czy włosy rosnące z szybkością 20 cm na miesiąc można uznać za chwyt marketingowy, to zapewnienie, że wystarczy pudełeczko z dwoma bolcami umieścić w kontakcie, żeby pobór energii zmniejszył się o jedną trzecią jest grubymi nićmi szyte.

Odkąd tylko pamiętam, ceny za prąd przez cały czas tylko rosły! Wiem o tym, że ceny za świato są sztucznie zawyżane i dlatego w swoim domu wciąż kombinowałem z licznikiem: a to strzałkę przesunę, a to magnes nalepię, a to coś cofnę. Mam dużą rodzinę, która zawsze potrzebuje dużo prądu – dzieciom trzeba prać śpioszki, kaftaniki plus ciągłe siedzenie starszych przed komputerem. Ogólnie kradłem prąd od państwa, trzeba to przyznać.

Jak widać w Polsce nie wystarczy publicznie przyznać się do przestępstwa. Trzeba jeszcze wystosować podanie do właściwych organów, żeby raczyły się sprawą zająć. Co było potem? Potem w sukurs przyszła fizyka działająca równie cudowny sposób jak zaciek na szybie.

Umieściłem licznik, podłączyłem okablowanie, po czym właściciel domu zaczął robić remont w pokoju. Coś tam piłował, wiercił, a następnego dnia na liczniku było jedynie około 300 W. Jak to tak? Przecież powinno być 5-6 razy więcej! Zapytałem więc gospodarza, a ten opowiedział mi o przyrządzie, zmniejszającym zużycie energii elektrycznej. Nie wierzyłem własnym uszom, było mi tak wstyd, że nie znam tak prostych praw fizyki. Ogólnie teraz płacę za prąd 3 razy mniej, także polecam wszystkim.

Na jakiej zasadzie działa gadżet naginający prawa fizyki, dzięki czemu urządzenie elektryczne podłączone do gniazdka zamiast zużywać 1000 W zużywa 700 W lub mniej? Tłumaczy to niewiadomokto na swojej stronie internetowej:

Z lekcji fizyki, wiadomo, że istnieje energia aktywna i reaktywna. Aktywna jest korzystna – to właśnie ją dla swojej pracy wykorzystuje sprzęt elektroniczny. Reaktywna jest „poboczną i niepotrzebną”. To ona kursuje po przewodach i wywiera dodatkowe obciążenie w sieci. W wyniku tego, zwiększa się tok zużycia, a także tworzy wiele pól magnetycznych, niebezpiecznych dla zdrowia.

Nie chodzi tu o energię bierną, bo jej dopuszczalny poziom określany jest w umowie, a za przekroczenie naliczane są dodatkowe opłaty. Dlatego pierwszym odbiorcą i testerem tego cudu techniki powinna być redakcja, która go reklamuje. Zmniejszenie zużycia energii w przypadku radia to oszczędności liczone w tysiącach złotych. W drukarni pozwoliłyby zmniejszyć koszt druku i obniżyć cenę papierowego wydania Gazety. Urządzeniem powinien zainteresować się też rząd i władze lokalne. Zwłaszcza tam, gdzie problemem są piece węglowe.

Dla klimatyzacji, pralki automatycznej, komputera i suszarki oszczędności sięgają 50%, zaś w przypadku kuchenki elektrycznej, żelazka i farelki, czyli ekwiwalentu pieca opalanego węglem, również niemało, bo aż 45%! A przecież ci, którzy opalają korzystają także z innych urządzeń, więc przesiadając się na ten energooszczędny gadżet nie tylko zaoszczędzą na węglu, którego do swoich pieców nie będą już musieli kupować, ale to, co zapłacą za ogrzewanie, odbiją sobie na prasowaniu, praniu i korzystaniu z serwisów za darmo. Zaoszczędzi także miasto, które zamiast dopłacać krocie do drogich systemów grzewczych przeznaczy zdecydowanie mniej na zakup farelek i cudownego zmniejszacza rachunków za prąd.

esb

Podsumowując owszem, to prawda, że dzięki reklamom korzystam z serwisu za darmo. Ale nie cała. Bowiem jeśli przestanę korzystać to i reklam nikt nie umieści, bo po co? Z kolei jak już na nim jestem, to chcę się czuć bezpieczny, wolny od naciągaczy.

Dodaj komentarz


komentarzy 6

  1. Reklam nie unikniemy. W czasie gdy całą produkcję świata przeniesiono do Chin, 6 miliardów ludzi stara się to co Chińczycy wyprodukują komuś sprzedać.

    6 miliardów, bo siódmy to właśnie Chińczycy, i oni sprzedają tym sześciu pozostałym miliardom.

    Reklamy są jak karaluchy. Nie da się ich całkowicie wytępić. Nawet ciągła dezynsekcja jest skuteczna tylko czasowo. Reklamodawcy po zablokowaniu jednego rodzaju reklam, znajdą inny sposób. Mam zainstalowany Adblock i wielu reklam nie widzę, jednak na wstawki przed filmem który chcę obejrzeć metoda jest jedna: wyciszam, i czekam aż to g…. zniknie. Nie akceptuję – staram się tylko nie denerwować na coś, na co wpływu nie mam.

    1. Problem polega zupełnie na czym innym. Otóż reklama dopóty współegzystowała z prezentowanymi treściami, dopóki jakiś troglodyta nie uznał, że nie tylko musi mrugać, błyskać i drgać, ale i przysłaniać prezentowane treści, co oznacza, że jest od nich ważniejsza. Gdy ekshibicjoniści reklamowi zaczęli nachalnie pchać się przed oczy pojawiły się blokery. Ponieważ są bardziej skuteczne, właściciele treści zaczęli szlochać, że dzięki reklamom egzystują, a wredni użytkownicy je blokują. A wystarczy po prostu nie być nachalnym i nie pchać ludziom przed oczy niechcianych rzeczy. Często czegoś szukam, potrzebuję, skorzystałbym z reklamy, ale nie skorzystam, bo ją mam zablokowaną. Ponieważ jest zbyt nachalna.

  2. Podpisuję się. Reklamy opanowały media. Nie chodzi o to, że są. Chodzi o to, jak powiedział jeden z dyrektorów dawnej TVP: „jest mi obojętne, co między reklamami lata”

    Latające produkty są coraz słabszej jakości.Zmuszanie do oglądania reklam jest łamaniem mojej wolności, a nie wolnością gospodarczą.

    Czy kiedyś znajdą się politycy ograniczający nachalność reklamowania?

    Ten od prądu reklamuje oszukiwanie wytwórcy prądu i fiskusa. Ten od spadania kg naraża człowieka na utratę zdrowia. Pod Kołobrzegiem złapali trójkę wytwórców „leków” dzięki którym tak można było chudnąć. Dochodzenie wykaże na ile były szkodliwe.

    Posłowie jak zawsze w durnych wymianach słów, a reklamom należy nałożyć mądry kaganiec. Ostatnio w poczcie internetowej mam oferty,że jak zażyję, długość będzie większa. Tylko, że natura długością mnie nie obdarzyła. ;-))

    1. Nie znam się na tym, ale w takim przypadku może chodzić o szerokość względnie głębokość. Żona dostawała regularnie zawiadomienie, że wygrała. Trzeba tylko zapłacić za weryfikację, potwierdzenie czy coś w tym guście. W końcu nasza cierpliwość się wyczerpała i napisaliśmy pismo, w którym zażądaliśmy, by wszystkie koszta pokryto z wygranej, a to co zostanie wypłacono. Jeśli wpłaty nie będzie to zażądaliśmy zaprzestania przetwarzania danych żony. Poskutkowało.

      Ja dostaję propozycje od pięknych pań, które proponują albo zdjęcia, albo małżeństwo, albo jeszcze coś. Nie reflektuję…

    2. „Ten od prądu reklamuje oszukiwanie wytwórcy prądu i fiskusa.”

      Nie do końca. Nie wiem czy to działa (i nie zamierzam sprawdzać), ale jeśli tak, to to jest tylko oszczędność energii. Ceny energii są bandyckie i dotyczy to tak samo elektryczności jak paliw.

      A co do fiskusa: każdy grosz zapłacony temu państwu przy którym Bizancjum byłoby wzorem dla żebraków zostanie rozkradziony lub zmarnowany. Nie ma co się litować, oni i tak nas okradną.