Mowa nienawiści

Człowiek współczesny, żyjący z daleka od Buga, zapatrzony w cywilizację śmierci, syty, szuka wrogów z którymi mógłby walczyć. Ponieważ prawdziwa walka z realnymi wrogami, czyli innymi ludźmi, nie wchodzi w grę i jest w zasadzie zakazana, wynajduje sobie problemy i z nimi walczy. Dlaczego z problemami walczy, a nie — zgodnie z logiką — rozwiązuje? Takie pytanie może postawić ktoś bardzo naiwny. Dlatego się walczy a nie rozwiązuje, ponieważ jak się rozwiąże, to trzeba szukać innego wroga, albo tworzyć nowe problemy. No to jaki to interes?

Wyobraźmy sobie Stany Zjednoczone (takie państwo w Ameryce Północnej), lata dwudzieste (mniej więcej) ubiegłego wieku. Władza postanawia, na wniosek między innymi kobiet, walczyć z plagą alkoholizmu. W tym celu wprowadza zakaz obrotu nim na terenie kraju. Co ciekawe komuniści później skopiowali to rozwiązanie i zastosowali w odniesieniu do… dolarów, których — jak w Stanach alkoholu — nie można było sprzedawać, ale można było kupować i mieć. Walka, jak każda, pociągnęła za sobą wiele ofiar i zakończyła się wraz z zakończeniem prohibicji. Dziś alkohol nie jest nielegalny, ale narkotyki owszem.

Ostatnio postanowiono powalczyć z czymś, czego dotąd nie zdefiniowano i nie sklasyfikowano. W medycynie taką rolę odegrała demencja starcza. Wystarczyło ten naturalny proces okrzyknąć mianem choroby, by rodziny i instytucje zaczęły przeznaczać olbrzymie środki na jej „leczenie”. Które zresztą NFZ refunduje mimo, że dotąd nie wiadomo co ją (oprócz starości) wywołuje i jest chorobą nie tylko nieuleczalną, ale i śmiertelną. Podobną rolę w przestrzeni publicznej, głównie wirtualnej, przypisano mowie nienawiści. Co to jest? To jest według polskiej Wikipedii znieważanie lub nawoływanie do nienawiści na tle narodowościowym, rasowym, etnicznym, wyznaniowym jest zabronione i karalne na podstawie art. 256 i 257 Kodeksu karnego.

Definicja jak każda inna. Problem w tym, że termin jest równie precyzyjny jak „uczucia religijne”. Artykuł 256 mówi o tym, że ukarany zostanie ten, Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych. Z kolei według artykułu 257 przestępcą jest ten, Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej. Tak. Jeśli ktoś propaguje, nawołuje lub znieważa, to jest przestępcą i jak będzie miał pecha to prawo go dopadnie. Albowiem żeby kogoś skazać za te zbrodnie trzeba jego słowa odpowiednio zinterpretować, a z tym bywa różnie.

Wyobraźmy sobie, że powołaliśmy w gronie znajomych zespół do spaw przeciwdziałania panoszenia się żydów. Cyganów. Innych mniejszości etnicznych. Albo zespół do walki z pedalizacją kraju. Można postawić orzechy przeciw dolarom, że nie posiadałoby się z oburzenia co najmniej kilka organizacji i kliku polityków. Jedni przez drugich domagaliby się położenia kresu, tamy, delegalizacji, penalizacji, surowego karania… Ale Parlamentarny Zespół do Spraw Przeciwdziałania Ateizacji Polski* działa pod samym ich nosem i… nic. Nikomu nie wadzi, przez nikogo nie jest niepokojony. Biskup otwarcie i głośno nawołujący, by rozprawić się z tym czy tamtym także nie.

Mimo, że katolickie media szczuły przeciw p. Alicji Tysiąc, polski sąd nie uznał za stosowne w jakikolwiek sposób zadośćuczynić znieważanej kobiecie. P. Terlikowski, który boga ma na ustach od rana do wieczora, był łaskaw napisać, że zasłanianie tej prostej prawdy słowami o tym, że Alicja Tysiąc nie złamała prawa, a jedynie próbowała egzekwować przysługujące jej prawa – jest absurdalne. Adolf Eichmann też nie łamał hitlerowskich praw, czy to znaczy, że nie można go nazwać mordercą (w tym przypadku już nie niedoszłym, a jak najbardziej doszłym)?  Przyrównanie skrzywdzonej kobiety do niemieckiego zbrodniarza według polskiego sądu wymaga jedynie przeprosin.

Domagający się „walki” z mową nienawiści kręcą bat także i na siebie. Powinni zawczasu przygotować sobie linię obrony, by przekonać prokuratora i sędziego, że nie „propagowali”, nie „znieważali”, nie „nawoływali”. No i odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego sędzia miałby dać im wiarę, skoro w jego mniemaniu robili wszystkie te paskudne rzeczy?

Ale posługiwać się mową nienawiści, nawoływać do nienawiści na tle różnic narodowościowych można w bardziej wyrafinowany sposób. Znana powszechnie jest niechęć Polaków do Żydów. Jak ją skutecznie podsycić? Bardzo prosto. W wyniku ostrzału rakietowego prowadzonego przez Hamas zginęła matka z małym dzieckiem. Z kolei w wyniku akcji odwetowej prowadzonej przez wojsko izraelskie także zginęła matka z dzieckiem. Co trzeba zrobić? W pierwszym przypadku podać informację, że „W wyniku ostrzału rakietowego prowadzonego przez Hamas śmierć poniosły osoby cywilne”. W drugim zaś, że „W wyniku akcji prowadzonej przez żołnierzy izraelskich na terenie gazy zginęła kobieta i dziecko.”

Mam spore kłopoty z odróżnieniem mowy nienawiści od innych rodzajów mowy i nie znam najnowszych osiągnięć celujących w jej stosowaniu internautów. Dlatego nie potrafię zakwalifikować perełki erystycznej, na którą natknąłem się gdzieś na krańcu sieci. Mogłaby spokojnie odnosić się także do mnie, ponieważ rażą mnie i drażnią próby okaleczenia języka naszych dziadów, którzy życie w jego obronie poświęcali. Po to, żeby teraz panie wbrew trendom światowym doklejały żeńskie końcówki do czego się tylko da. Celuje w tym Gazeta Wyborcza. Najwidoczniej robiąc bokami postanowiła udowodnić niedowiarkom, że jest nie tylko polskojęzyczna, ale i koszerna. Ale nie tylko ona, żeby była jasność. Także lewica, która też się niektórym z obcymi kojarzy. Tak więc ktoś napisał mniej więcej tak: Żeńskie końcówki mogą przeszkadzać tylko komuś, kto myśli męską końcówką.

Konia z rzędem temu, kto pomoże zakwalifikować to zdanie do odpowiedniej kategorii.


* Do zadań zespołu należy w szczególności promowanie katolickich wartości moralnych, przeciwdziałanie wprowadzania prawodawstwa sprzecznego z katolicką nauką społeczną. Dokument umieszczony na stronie Sejmu RP jest zabezpieczony hasłem przed kopiowaniem. Chcą promować, a nie pozwalają kopiować.

Dodaj komentarz