Modelowa dyplomacja

Mąż zarzucił żonie głupotę i bezmyślność. Żona nie pozostała dłużna i przypomniała, że gdyby wcześniej postąpił inaczej, to ona miałaby większe pole manewru, a tak nie miała innego wyjścia. Wymiana zdań stawała się coraz gwałtowniejsza i głośniejsza, a zarzuty coraz poważniejsze. Pojawiła się nawet teściowa i teść  jako przykład negatywny i źródło wszelkich niesnasek. Ochłonąwszy nieco żona doszła do wniosku, że dalsza awantura nie ma sensu. Korzystając z chwili ciszy rzuciła pojednawczo:
— Kochanie, nie kłóćmy się. Oboje jesteśmy winni. Szczególnie ty!

Była pani premier, rzucona przez partię na odcinek europarlamentaryzmu, raczyła była powiedzieć, że reakcja polskiego rządu, pana prezydenta Andrzeja Dudy  jest tutaj modelowa… Chodzi o reakcję na słowa W. Putina. Niestety, mimo wysiłków i dobrych chęci nie udało się potwierdzić „reakcji pana prezydenta”. Na jego oficjalnej stronie jest informacja o depeszy kondolencyjnej do Prezydenta Kazachstanu, podpisaniu dwóch ustaw, iluminacji na fasadzie, 7 postanowieniach o przedłużeniu pobytu polskiego wojska poza granicami państwa. O wypowiedzi Putina nic. To sugeruje, że w tym konkretnym przypadku reakcją modelową jest brak reakcji.

Musimy wszyscy mówić jednym głosem — przekonywała p. Szydło. Co znaczy jednym głosem? To znaczy władza mówi, a opozycja powtarza za nią, ponieważ tego wymaga polska racja stanu. Poza tym nie od dziś wiadomo, że tylko władza ma rację. Ja bym chciała, żeby przede wszystkim politycy opozycji nie próbowali wykorzystywać tej sytuacji do jakichś gier politycznych — dzieliła się pragnieniami była p. premier, która nigdy, przenigdy niczego nie wykorzystywała do gier politycznych.

Na czym polega polska racja stanu wyjaśnił Jarosław Gowin, były minister w rządzie Tuska, a obecnie minister w rządzie Morawieckiego. Chcę też podziękować tym wszystkim przedstawicielom opozycji na czele z byłym premierem Donaldem Tuskiem, którzy w tej sprawie mówią dokładnie to, co mówi rząd i kierują się polską racją stanu, a nie rachubami wyborczymi. Warto wspomnieć, że gdy Jarosław Gowin podlegał Donaldowi Tuskowi, to zdarzało mu się miewać własne zdanie, zdarzało mu się nie zgadzać z pryncypałem, próbował go nawet zdetronizować. Gdy zmienił barwy partyjne gra w orkiestrze, nie pozwalając sobie na jedną fałszywa nutę. Posłusznie wykonuje polecenia lidera partyjnego, choć stoi na czele własnego ugrupowania. Właśnie złożył deklarację bezwarunkowej, wiernopoddańczej lojalności oświadczając, że jeżeli w kręgach opozycyjnych zwycięży taka tendencja, by ustawę [kagańcową] w Senacie odrzucić w całości, to z całą pewnością w Sejmie Zjednoczona Prawica przełamie to weto senackie. Dlaczego? Bo tego wymaga racja stanu? Skąd! Bo może. Gdyby nie mogła przekonywałaby, że obowiązkiem totalnej opozycji jest wspieranie Zjednoczonej Prawicy we wszystkim, tak jak Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą miały obowiązek wspierać Zjednoczone Stronnictwo Ludowe, Stronnictwo Demokratyczne, Stowarzyszenie „Pax”, Znak oraz Chrześcijańskie Stowarzyszenie Społeczne.

Kropkę nad ‚i’ w sprawie wypowiedzi Putina postawił Mariusz Błaszczak, mini ster obrony narodowej, który dostrzegł to, co widać. Po stronie opozycji ma się rozumieć. Widać, że nie ustalili w opozycji jednolitego przekazu, bo przecież Grzegorz Schetyna i Małgorzata Kidawa-Błońska atakowali rząd w swoich wypowiedziach, tymczasem Donald Tusk mmnn jeżeli tak twierdzi, to jest bardzo łatwe rozwiązanie, a więc poparcie rządu, poparcie pana premiera Mateusza Morawieckiego, bo przecież oświadczenia wydane przez premiera i to również w języku angielskim i w języku rosyjskim* tak, żeby jak najszerzej dotarły do opinii, do światowej opinii publicznej i są najlepszym przykładem sposobu, skutecznego sposobu postępowania, więc wystarczy poprzeć, wystarczy poprzeć stanowisko polskiego rządu. Widać, że rządzący grają na nosie Unii i całemu światu, prężą muskuły, ale tylko wtedy, gdy są pewni przewagi. Jednak gdy trzeba zmierzyć się z prawdziwymi problemami, sięgnąć tam, gdzie władza nie sięga, stają się bezradni jak niemowlę i żebrzą o poparcie, wsparcie i pomoc. Banasia na przykład wybrali sobie nie oglądając się na nic, a udaną elekcję gorąco oklaskiwali. Gdy wybraniec zagrał im na nosie, ogarnęła ich czarna rozpacz. Okazało się bowiem, że ich władza nie tylko nie pozwala nic zrobić Putinowi, ale nawet Banasiowi. Zachowują się niczym niesforne dzieci, które na złość mamie postanowiły odmrozić sobie uszy, a potem błagały o pomoc i ratunek, bo strasznie boli.

Jakie jest stanowisko polskiego rządu w sprawie wypowiedzi Putina? Wyartykułował je p. premier Mateusz Morawiecki wydając oświadczenie niebywale przypominające wypracowanie szkolne. Na czterech stronach naświetlane zostało tło historyczne, omówiono niecne knowania i czyny agresorów, którzy działając wspólnie i w porozumieniu dokonali de facto kolejnego rozbioru Polski. Kluczowe jest jednak ostatnie zdanie, choć nie sprecyzowano kogo dotyczy i kto nie wyraża zgody:

Nie ma zgody na zamianę katów z ofiarami, sprawców okrutnych zbrodni z niewinną ludnością i napadniętymi państwami. W imię pamięci o ofiarach i w imię wspólnej przyszłości musimy dbać o prawdę.

No to dbajcie, zdaje się mówić Putin, jeno pamiętajcie, iż

Cudzą prawdę,
Każdy ma w de.
Rzecz to absolutnie jasna!
Cudzą prawdę,
Każdy ma w de,
Lepsza gorsza, ale własna.

Mateusz Morawiecki, prawomocnie zobowiązany do prostowania głoszonych przez siebie publicznie kłamstw stwierdza, iż „Prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski”. Kłamstwo Putinowi zarzuca człowiek, który oficjalnie złożył wieniec przy grobach żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych, formacji jawnie współpracującej z okupantem. Z kolei formacja, z której ramienia jest premierem wielokrotnie gloryfikowała wątpliwych etycznie „bohaterów wyklętych”, niekwestionowanych patriotów albo pomijając milczeniem, albo wręcz obrzucając błotem. Oczywiście Putin zamiast zakłamywać historię, narażając się na krytykę świata, mógł bez trudu zaatakować rząd PiS-u. Pretekstów wcale nie musiałby długo szukać. Nie zaatakował, ponieważ nie leży to w jego interesie i nic by na tym nie zyskał. Natomiast manipulując faktami historycznymi za jednym zamachem upiekł dwie pieczenie. Po pierwsze znowu wsadził kij w polskie mrowisko i napuścił władzę na opozycję, z czego władza skwapliwie skorzystała. Po drugie potwierdził mizerną pozycję Polski na arenie międzynarodowej. W ilu stolicach pomyślano: „Nareszcie Polacy mają okazję wypróbować w praktyce swoją ustawę o IPN, którą forsowali lekceważąc ostrzeżenia sojuszników. Po co mamy się wtrącać? Niech pociągną do odpowiedzialności karnej Putina za szarganie dobrego imienia Rzeczypospolitej Polskiej i Narodu Polskiego!” Przecież sam miłujący prawdę M. Morawiecki przekonywał, że celem tej ustawy było i jest nadal jedno zasadnicze przesłanie — walka o prawdę, walka o prawdę czasów II Wojny Światowej i czasów powojennych, ale w szczególności oczywiście strasznych czasów II Wojny Światowej. Wszyscy bowiem doskonale wiedzą jak bardzo zakłamywana była ta prawda. I dlatego ta ustawa, swojego rodzaju wstrząs, był przecież potrzebny. Najwidoczniej Putin otrząsnął się już z wstrząsu i postanowił przetestować polskie uregulowania. Chce po prostu wiedzieć co mu grozi. W najgorszym razie zwróci się do Dudy o ułaskawienie.

Na słowa Putina nie zareagował nie tylko p.rezydent Andrzej Duda, ale także Polska Fundacja Narodowa oraz Reduta Dobrego Imienia. Jeśli chodzi o tę ostatnią, to nic dziwnego, albowiem jej młyny mielą niezwykle powoli. 18 grudnia 2017 roku na argentyńskim portalu Pagina12 autor, ilustrując artykuł o zbrodni w Jedwabnem, pomylił zdjęcie, a już w marcu 2018 r. Reduta Dobrego Imienia złożyła pozew do Sądu Okręgowego w Warszawie, ponieważ — parafrazując słowa Mikołaja Reja herbu Oksza — niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swe prawa mają. Jeśli Putin wypowiedział haniebne słowa pod koniec grudnia, to na reakcję nie trzeba będzie czekać dłużej niż do kwietnia.

Rozpoczął się Nowy Rok. Wszystkim, a szczególnie Czytelnikom życzę, by tren rok, pierwszy od czterech lat rok przestępny, nie był rokiem przestępczym. Zdaję sobie sprawę, że choć trudno spoglądać z optymizmem w przyszłość, to jednak nie może być aż tak źle. Albowiem gdyby mogło, to już by było. I to jest pocieszające. Wszystkiego (naj)lepszego!

 

PS.
Już po napisaniu powyższego łońskiego roku, na stronie p.rezydenta pojawiła się informacja, że prezydent „z rozczarowaniem przyjmuje reakcję Rosji na przedstawione, w uzgodnieniu z nim, oświadczenie Premiera Mateusza Morawieckiego”. Chodzi o to, że PiS wzniósł dyplomację na tak niebywale wysoki poziom, że wszystko znalazło się poniżej.

– Zarówno forma odpowiedzi na niskim poziomie dyplomatycznym, jak i jej treść, nie sprzyjają powadze dyskusji i nie pozwalają na jej rzeczową kontynuację – oświadczył prezydencki minister.

Prezydent RP uważa, że czas przerwać tę drogę wymiany opinii, która w jego przekonaniu, prowadzi donikąd. Dlatego też nie należy spodziewać się w najbliższym czasie żadnych nowych oficjalnych wypowiedzi strony polskiej – oświadczył minister Szczerski.

Można śmiało powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy nie robiąc nic. Niewątpliwie to miał na myśli mini ster Błaszczak mówiąc o „najlepszym przykładzie skutecznego sposobu postępowania”. Z kolei p. Szydło przekonując do „mówienia jednym głosem” miała najwidoczniej na myśli wspólne milczenie. Które jak wiadomo jest złotem.

 


* Owszem, na stronie premiera jest jego oświadczenie po rosyjsku, ale trudno się z nim zaznajomić, ponieważ informatycy nie potrafili ujarzmić rosyjskiego tekstu, skutkiem czego wykracza poza obrys strony i częściowo chowa się pod banery. Tak niechlujnie przygotowana strona nie przekona Rosjan do niczego, natomiast utwierdzi w przekonaniu, że Polską rządzą partacze.

Wiersz pochodzi z powieści Jerzego Jurandota „Operacja ‚Sodoma’ czyli dziewiąty sprawiedliwy”.

Dodaj komentarz