Mainstreamowe, niezależne i resortowe? To znaczy: czyje dzieci?

Wojna z blogerami.

Czyimi dziećmi są dziennikarzei, którzy walczą z blogerami i jakie to ma znaczenie?

Walkę z blogerami podjęli „meinstreamowi”, „niezależni” i „resortowe dzieci”. Wszyscy zarówno.

Skąd ta wojna?

Wśród zawodowych dziennikarzy są nieetyczni i przekupni. – Nie to jest powodem wojowania.

Jerzy Urban nie jest wzorem moralnym, ale nie przyszło mu do głowy walczyć z blogerami.

Wodzami zostali „najwybitniejsi polscy dziennikarze”, tacy jak likwidator blogowiska – T. Lis z Newsweeka.

Powód wypowiedzenia wojny jest oczywisty:

Wypowiedzieli wojnę powodowani lękiem o swoją własną prywatną przyszłość.

 

Lęk przed konkurencją.

Negatywna selekcja w zawodzie dziennikarskim spowodowała, że są słabi. To skutki nepotyzmu, kumoterstwa, awansu „przez łoże”, także łoże gejowskie, wieloletniego procesu eliminacji z zawodu zdolnej młodzieży.

Inteligencję wrodzoną dziedziczymy po rodzicach. Inteligencję nabytą nabywamy w procesie wychowania, w którym rodzice mają swój udział.

Powinniśmy raz na zawsze pozbyć się biblijnej idei odpowiedzialności zbiorowej oraz biblijnej zasady odpowiedzialności za grzechy rodziców. . Ludzie zdrowi psychicznie nie mogą czuć się winnymi grzechu pierworodnego, albo innych przestępstw popełnianych przez przodków i dalekich krewnych.

Jednak: – Zawodowa słabość jest ich wspólną cechą środowiskową. Cechą uwarunkowaną genetycznie i wzmocnioną w procesie wychowania…

Ci „najwybitniejsi” różnią się od „wybitnych” tym, że zdają sobie sprawę, jak są beznadziejni.

Niezależnie od prawdziwości, czy nieprawdziwości oraz oczywistego chamstwa zawartego w określeniu „resortowe dzieci”, powód prowadzenia wojny z nami blogerami, wiąże się z rodzicami tego towarzystwa.

Dodaj komentarz


komentarzy 5

  1. Jestem zobowiązany dokonać aktualizacji informacji:

    Zgodnie z oświadczeniem Newsweeka to nie jest likwidacja ale przenosiny:) w nowe piękne miejsce (blog.pl) gdzie jest szansa, iż będzie bloger promowany na pierwszej stronie Onetu. Do tego najlepszym z blogerów z Newsweeka (będą preferowani) zostaną złożone propozycje finansowe.  Wyszło to podczas dyskusji gdzie część Blogerów zwróciła uwagę (W tym ja), że znajdą się pomiędzy gotowaniem śledzi a pamiętnikiem nastolatki. Moja uwaga była wyważona innych trochę mniej:)

    Do tego powstanie w tej blogosferze zakładka: „Blogerzy Newsweeka” albo jakoś tak.

    Na pytanie o to czy nie można by było przenieść tamtej blogosfery na zasadzie kopiuj – wklej z kategoriami, zaproponowano mi by porozmawiać z nowymi Administratorami z blog.pl …. Już po przenosinach.

    Jak będzie zobaczymy.

    Moim zdaniem sam Newsweek straci bardzo wizerunkowo. Nie musiał takiej decyzji podejmować.

    Acha. Jest już teoria spiskowa, że Pan Lis ma portal natemat.pl i likwiduje sobie konkurencję.

     

    1. Zapłata za trud, to znakomita wiadomość. To gwarancja całkowitej niezależności. No bo przecież ten, kto płaci nie powie blogerowi nie pisz o tym, albo nie pisz tak. Tak więc blogerzy Newsweeka będą mieli teraz zdecydowanie lepiej. No i wydajność na pewno wzrośnie.

      Czy nie uczciwiej by było podać pełną informację: „Blogi Newsweeka – teksty sponsorowane”?

      Uważam jednak, że blogerzy Newsweeka tylko zyskają. „Platforma Blog.pl należy do Grupy Onet. To miejsce, w którym codziennie powstaje ok. 300 blogów i ok. 2 tysięcy wpisów”, więc będzie przeniesionych blogerów łatwiej znaleźć.

  2. Warto pamiętać, że to głównie media tak zwanego głównego nurtu, głównie kojarzone z lewicą i ewentualnie centrum pierwsze umożliwiły komentowanie, udostępniły fora. Nawet gdy jakiś prawicowy portal umożliwia wymianę myśli, to nie myśl sobie, że coś nieprawomyślnego zostanie tam przepuszczone.

    Strach jest głównym sposobem na sprawowanie władzy w reżimach totalitarnych. Jeśli nie da się z jakichś powodów złapać za twarz wprost, jak to zrobił Stalin, to można wykorzystać demokratyczny sposób Hitlera — bojówki hasające bezkarnie, napadające, bijące, wymierzające „sprawiedliwość” . Tacy współcześni „nieznani sprawcy”. To przed nami. Na razie strach budowany jest w oparciu o prawo — niejasne, nieprecyzyjne przepisy. Z jednej strony tak skonstruowane, że nigdy nie wiadomo czy zostało złamane czy nie. Tutaj nie decydują przepisy, lecz ich interpretacja przez tak zwany wymiar sprawiedliwości. Z drugiej strony skupiające się na odpowiedzialności zbiorowej, czy może raczej zastępczej. Sprowadza się to do ciągania po sądach nie tego, kto prawo jakimś komentarzem złamał, ale — mówiąc kolokwialnie — właściciela płotu, na którym napis się pojawił. Dlatego administrator woli na zimne dmuchać i skasować więcej niż za mało. Dlatego przykładów podać się nie da, bo dowody zostały zniszczone. Chyba, że na własnym.

    Łatwo jest wieszać psy na tych, którzy się boją, skoro ma się ten komfort, że się za nic nie odpowiada.

  3. Na TOK FM trafiłam wędrując po internecie. Stało się, że zaczęłam dysponować dużą ilością czasu. Z ciekawości zaczęłam czytać blogi. Czytałam, czytałam i czasami coś skomentowałam. Nie uważałam się i nie uważam za osobę mającą coś ciekawego do powiedzenia, ale zaczęłam wypowiadać swoje zdanie i opinie. Zachęcona do aktywności przez jednego z blogerów.

    Od artykułów, których nie można tak nazwać, bo nie obfitowały w za wiele słów i treści, o wiele ciekawsze okazały się blogi. To blogerzy poruszali tematy, opisywane w artykułach „po łebkach”, albo i w ogóle nie poruszane. To blogerzy byli powodem by na portal zaglądać.

    Blogi mają jeszcze tę zaletę, że pisane przez anonimowych przecież twórców, odzwierciedlają ich poglądy, ich wiedzę, zapatrywania, a nie kierunki wyznaczane przez redaktorów sterowanych myślą właścicielską. Blogerzy w znaczącej większości reprezentują siebie. Wymiana zdań, poglądów, sprzeczki na poruszane tematy są bardzo ciekawe, bo dla osób słabo lub ogólnikowo znających opisywany problem są źródłem informacji, czasami wiedzy, a czasami uczestnicząc w sporze jako czytelnik/czytelniczka otrzymuje się przesłanie: w tej sprawie wiesz mało, albo nie wiesz prawie nic. Takich emocji nie dostaje się czytając artykuły.

    Jest jeszcze jedna bardzo ważna sprawa. Blogerzy piszą za darmo. No, w większości. Tak przypuszczam. Blogerzy mają swoich stałych czytelników i komentatorów. Gdy ich zabraknie, to dla wielu osób zniknie powód wchodzenia na strony portalu. A wtedy ilość kliknięć zmniejszy się. A kliknięcia to….pieniądze.

    Dopóki nie zostaną opracowane zasady odpowiedzialności prawnej za słowa, dopóty będą trwały chamskie, bezkarne harce słowne. Jeśli bezkarnie można oskarżać polski rząd o udział w zamordowania prezydenta Rzeczpospolitej i nie ma na to reakcji, to wszelkie granice zostały przekroczone. Nie tylko dobrego wychowania, łamania prawa jako bezkarne pomówienia, ale dano przyzwolenie na każdą niegodziwość słowną.

    Posiadając legitymację dziennikarską, będąc politykiem jest się chronionym i przez prawo i układy. Te układy to brak reakcji odpowiednich organów na słowa, które powinny być udokumentowane.

    „Spójrzmy tylko na królestwo nasze, jedno z pierwszych w Europie, spójrzmy na jego siły i środki obronne, na jego dostatki, bogactwa, na wszystko, co ludziom jest potrzebne. Czegóż nam brakuje? Oto rządu silnego i ustalonego ładu prawnego, a wtedy wszystko będziemy mieli i stać będziemy silni i pewni siebie.”          Jan Zamojski:  fragment przemówienia sejmowego z 1575.

    1. „Nie uważałam się i nie uważam za osobę mającą coś ciekawego do powiedzenia, ale zaczęłam wypowiadać swoje zdanie i opinie.”

       
      Naprawdę sadzisz, że ci wypowiadający się maja coś ciekawszego do powiedzenia? Najważniejsza według mnie jest chęć do wypowiedzenia własnej nie skrepowanej opinii . To ta prywatna prawda jest najciekawsza  i to ona powoduje, że czyta się takie blogi. A jak już ktoś zaczyna wyrażać własną opinię  to się okazuje że słowa mają moc,  szczególnie gdy są prawdziwe.