Materiały operacyjne

Przedwczoraj portal oko.press napisał, że jeden ze slajdów demonstrowanych na konferencji prasowej przedstawiający migranta, który według TVP »Zgwałcił krowę, chciał dostać się do Polski« to w rzeczywistości kadr z krążącego w sieci filmu pornograficznego. Na drugi dzień pojawił się drugi materiał, z którego wynika, że nie tylko to jedno zdjęcie pobrane zostało z sieci i zaadoptowane na potrzeby propagandy. O ustaleniach portalu informowały media, jak Wyborcza czy Onet.

Dzisiaj w programie „Rozmowa Piaseckiego” Konrad Piasecki rozmawiał z rzecznikiem rządu Piotrem Müllerem. Nie interesowało go jednak dlaczego „materiały operacyjne” zostały znalezione w sieci. Czy wiedział pan, że  w tych materiałach operacyjnych będą takie zdjęcia jakie oni pokazali? — zapytał. Müller odparł, że opinia publiczna ma prawo poznać informacje na temat tego, że te osoby przebywały na teranie Rosji, przebywały na terenie państwa islamskiego, są związane z terrorystami z krajów arabskich i te informacje, które zebrały służby są opinii publicznej po prostu niezbędne.

Piasecki skoncentrował się na drastyczności zdjęć, choć cała konferencja była transmitowana bez żadnych skrótów nie tylko przez TVP, ale także przez jego macierzystą stację. Do porządku dziennego przeszedł nad tym, że „materiały operacyjne” zostały skompilowane ze zdjęć znalezionych w sieci. A przecież zamiast drążyć temat drastyczności powinien skupić się na szukaniu odpowiedzi na pytanie czy tak wyglądają wszystkie „materiały operacyjne” i dowody przestępstw, czy tylko niektóre? A tak wygląda na to, że wolnych mediów serwujących prawdę od świtu do zmierzchu, a na pewno dla jednego z jej redaktorów, prezentowane materiały nie muszą być ani autentyczne, ani prawdziwe. Ważne, żeby nie były drastyczne względnie kontrowersyjne.

W sierpniu Władysław Frasyniuk został odsądzony od czci i wiary, bo — według redakcji TVN — znieważył dzielnych funkcjonariuszy, którzy z niebywałym poświęceniem, męstwem i odwagą bronią polskiej granicy na wschodzie przed słaniającymi się z wycieńczenia, wygłodniałymi mężczyznami, kobietami i dziećmi. W tej sytuacji wprowadzenie stanu nadzwyczajnego i niewpuszczanie dziennikarzy w pobliże granicy spadło mediom z nieba. Nie muszą obawiać się, że pokażą coś drastycznego lub powiedzą coś skandalicznego. Niczego nie pokażą, niczego nie powiedzą. A Frasyniuk, który miał szlaban na występy w TVP, teraz zakaz wstępu ma także do TVN i pozostałych niezależnych mediów.

W ten sposób postawiona wczoraj teza, że taka opozycja i takie media nie mają żadnych szans w starciu z państwową machiną propagandową i władzą, która kontroluje praktycznie wszystkie instytucje państwowe, znalazła kolejne potwierdzenie. Gdy jedna strona gra nieczysto, na drugiej ciąży szczególna odpowiedzialność i obowiązek rzetelnego informowania. Tymczasem zamiast demaskować kłamstwa i manipulacje wolne media nie tylko biorą czynny udział w dezinformowaniu, ale często dołączają do nagonki na poszczególnych działaczy, polityków lub dziennikarzy.

Władysław Frasyniuk musiał zostać uciszony, ponieważ już w sierpniu dostrzegł i opisał to, co widać coraz wyraźniej.

Dodaj komentarz