Masz prawo mieć nadzieję

Wiadomo czyją matką jest nadzieja. Wiadomo także, że jest długowieczna, bo umiera ostatnia. Dlatego nie pozostaje nic innego jak zacisnąć zęby, wygonić choroby i niedomagania i żyć. W przeciwnym razie możemy nie doczekać normalnej władzy, nie dane nam będzie żyć w normalnym kraju.

Artykuł 196 kodeksu karnego stanowi, iż

Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Wcześniej jednak jest artykuł numer 194 i ten z kolei stanowi, że

Kto ogranicza człowieka w przysługujących mu prawach ze względu na jego przynależność wyznaniową albo bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Konia z rzędem temu, kto wskaże sąd, który nakaże zdjęcie krzyża w urzędzie, bo to ogranicza człowieka niewierzącego ze względu na jego bezwyznaniowość. Albo instytucję, która odważy się zażądać usunięcia krzyży z sal lekcyjnych i zakaże odprawiania modłów przed lekcjami. Już Lenin zauważył, że kadry są najważniejsze. Przez ćwierć wieku udało się poobsadzać wszelkie kluczowe stanowiska wiernymi nadgorliwcami, serwilistami jakich nie znano nawet w czasach stalinowskich, a resztę skutecznie zastraszyć. W ten szatański sposób kraj pozbawiono suwerenności rękami jego własnych obywateli.

Idźmy dalej. Art. 133 ostrzega, że

Kto publicznie znieważa Naród lub Rzeczpospolitą Polską, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Zaś Art. 135. § 2. stwierdza, że

Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3

Doprawdy? – chciałoby się zapytać. Oto bowiem Cejrowski publicznie stwierdza, że

A czy oni prawicowi? To niedobre słowo, bo nic nie definiuje. Dużo bardziej adekwatne jest określenie „opozycja niepodległościowa” zdefiniowana jako przeciwieństwo antypolskiej, poddańczej polityki Donalda, Zdradka, Komoruska i reszty Padalców. Przy czym słowo Padalec oznacza kogoś, kto pada na twarz przed obcymi w celu wylizania butów.

I nikt mu żadnych zarzutów nie stawia. Takie nędzne, nieprzestrzegane bezkarnie prawo to nie prawo, lecz parodia prawa. Jeśli za jedno i to samo przewinienie jeden ma nieprzyjemności, jest przesłuchiwany, poddawany rewizji, a drugi nie, to kraj z takim podejściem stosownych organów do prawa można nazywać ‚państwem prawa’? Po co nafaszerowano kodeks karny takimi martwymi przepisami?

Można bez trudu wyobrazić sobie uniwersalny artykuł na przykład 196¹ brzmiący tak: Kto krzywo patrzy na inne osoby, a zwłaszcza na organy władzy państwowej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Nasz nawykły do kazuistyki wymiar sprawiedliwości bez problemu poradzi sobie z oceną krzywizny spojrzenia. Bo mamy także, a jakże art. 136, który mówi, że kto znieważa głowę obcego państwa podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Oczywiście chodzi wyłącznie o głowę państwa Watykan, ponieważ z tego artykułu skazano dotychczas tylko jednego obywatela Rzeczpospolitej Polskiej, który znieważył publicznie papieża. Znieważanie innych głów, a zwłaszcza Putina uchodzi bezkarnie. Trudno nie zauważyć, że wiele przepisów tworzonych jest na wyrost. Istnieją nie po to, żeby coś uregulować, poprawić, zapobiec czemuś, ale po to, że kiedyś mogą się przydać. Zwłaszcza w sytuacji, gdy trzeba delikwenta usadzić, a nie ma za bardzo o co go oskarżyć.

Wymiar sprawiedliwości budzi się od czasu do czasu i na zamówienie jakiegoś polityka, albo z nadgorliwości oskarża z jakiegoś egzotycznego paragrafu. Za prezydentury Lecha Kaczyńskiego pewien student tak spozycjonował stronę jego kancelarii, że po wpisaniu w wyszukiwarce jednego z obraźliwych słów pojawiała się pierwszym miejscu. Działo się tak przez kilka miesięcy, do marca 2007 roku. Jak widać chodzi o to, by paragraf giętki można było zastosować w każdej sytuacji i zgnoić każdego. Jeśli dziś w pasku wyszukiwania Google’a wpisać frazę ‚Komorowski to’, to automat Google’a usłużnie podpowie, że ‚agent wsi’, ‚rusek’, ‚złodziej’. Jednak Google’a ścigać nikt się nie odważy. Czołobitność funkcjonariuszy publicznych w kontaktach z zachodem przewyższa butę, arogancję i wyższość z jaką traktowani są sąsiedzi ze wschodu.

Na tym zakończmy rozważania na temat prawa w państwie mieniącym się ‚państwem prawa’. Z problemem jak prawo jest pisane i komu służy spróbujemy zmierzyć się później.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1