Mających dar rozumienia proszę o kontakt

Nie rozumiem. Wybaczcie szanowni Czytelnicy ale nie rozumiem. Wszystkich znajomych błagałem, żeby mi wyjaśnili, oświecili i… oni też nie rozumieją. Niektórzy zdobyli się tylko na uwagę, że krytyka — w moim mniemaniu ewidentnego działania na własną szkodę —  toruje PiS-owi drogę do trzeciej kadencji. I nie chodzi o to, żeby opluwany przez czynniki partyjno-rządowe i znajdujące się w ich gestii media Donald Tusk uniósł się honorem, tupnął nogą i powiedział „dość tego!” Nie! Niech dalej z uśmiechem przekonuje, że to pot perli mu się na obliczu. Nie chodzi nawet o to, że nieskończoną ilość razy został nabity w butelkę, zrobiony w konia, oszukany, wystawiony do wiatru i… nie zraziło go to. Nadal wierzy, że tym razem będzie inaczej, że tym razem uda się, że tym razem na pewno nie zostanie wpuszczony w maliny. Nieustannie jest pełen nadziei, która — można rzec — stała się wręcz jego matką. Mam nadzieję mówiże rządowe media nie będą yyy projektowały takiej nowej odsłony politycznej wojny domowej w Polsce, bo to jest ostatnia rzecz jakiej potrzebujemy. Jeśli to jest ostatnia rzecz jaką potrzebują, to czemu nie pójść im na rękę? Podobno Albert Einstein nie wyrażał się z estymą o tych, którzy w nieskończoność powtarzali tę samą czynność mając nadzieję, że wreszcie uzyskają korzystny wynik. Gdyby znał Tuska zapewne nie byłby aż tak kategoryczny. Spróbuję więc ułatwić zrozumienie tego, czego nie rozumiem posługując się analogią, mam nadzieję, że udaną.

Wyobraźmy sobie kierowcę. Do jego obowiązków należy kierowanie pojazdem i dbanie oń. Za to dostaje wynagrodzenie oraz środki na eksploatację i ewentualne naprawy. Środki przeznacza głównie na podniesienie własnego komfortu, wyglądu i na swoje prywatne potrzeby. A to skórzane spodnie sobie sprawi, a to skórą kierownicę oblecze, a to skórzaną tapicerkę obstaluje, a to złocenia tu i ówdzie doda, karoserię przemaluje. O system napędowy pojazdu troszczy tylko tyle, ile trzeba by jakoś działał. Także kierowanie nie jest jego najmocniejszą stroną. Nie tylko zdarza mu się jeździć na hamulcu ręcznym, ale często a to o drzewo zahaczy, a to rów zaliczy, a że pojazd jest w fatalnym stanie, to i żłopie paliwo jak smok. Z przepisami także często bywa na bakier, więc i mandatów do zapłacenia zgromadził pokaźny stosik. Nie płaci, ponieważ uważa, że nie złamał prawa, a poza tym wystawiający nie miał prawa go karać! Na ten obraz nędzy i rozpaczy przychodzi doświadczony kierowca rajdowy, oczy przeciera i… nie! Nie oferuje swoich usług, nie podskakuje niczym osioł w Shreku krzycząc ja, ja, ja, mnie weźcie, mnie, ja siądę za kierownicą bo wiem jak się kieruje, mam doświadczenie i kwalifikacje. Nie. On mówi, że niczego nie trzeba zmieniać. Wystarczy zwiększyć nakłady na eksploatację i fundusz odbudowy, a także na paliwo i wszystko potoczy się gładko. A ponieważ on jako kierowca rajdowy ma szerokie kontakty, więc zrobi wszystko, żeby pieniądze popłynęły szeroką strugą. Sam będzie stał z boku, kibicował i trzymał kciuki.

Ktoś rozumie tę logikę? Żeby daleko nie szukać, dziś telewizja serwująca prawdę calusieńką dobę ocenzurowała tę część wystąpienia Donalda Tuska, w której dziennikarka Faktów TVN Katarzyna Kolenda-Zalewska zapytała, czy koalicja populistyczna, znana pod nazwą Koalicja Obywatelska, poprze prezydencki projekt zakładający zmianę nazwy Izby Dyscyplinarnej na Izbę Odpowiedzialności Zawodowej mimo, że ne spełnia oczekiwań środowisk prawniczych? Jest kilka projektów — odparł Tusk. — Ten projekt prezydencki jest pewnym sygnałem, sam w sobie jest zły i o tym mówiliśmy i o tym mówili także sędziowie, o tym mówi opinia i w Polsce i opinia międzynarodowa, wiadomo, że projekt prezydenta Dudy nie naprawia szkód, jakie wyrządził PiS, pan Kaczyński, pan Ziobro, też niestety pan prezydent przez już nie miesiące, a lata tego niszczenia polskiego wymiaru sprawiedliwości, też niestety swoje dołożył. Ale [sic!] jest ten projekt pewnym sygnałem, który może otworzyć pewną rozmowę na odblokowanie pieniędzy. Więc ja mam nadzieję, że dotrzymają obietnicy. Po pierwsze obietnicy danej Polakom i całej Europie, że zlikwidują Izbę Dyscyplinarną. Po drugie obiecali, że będą pracowali razem z opozycją, a więc będą także uwzględniali wnioski i polskich prawników, polskich ekspertów i także partii opozycyjnych. Nato, na to bardzo liczę. Tak jak powiedziałem i tu w Warszawie i w Brukseli ja będę robił co w mojej mocy, żeby te pieniądze do Polski dotarły, ale też nie chcę, żeby bez przerwy strona rządowa zakłamywała ten problem. Jedynym takim uczciwym sposobem na odblokowanie funduszy europejskich, w tym Planu Odbudowy, byłoby i wciąż jest rezygnacja z niszczenia polskiego wymiaru sprawiedliwości przez PiS. I to jest dosłownie tak, to można dzisiaj uzgodnić i jutro będą pozytywne decyzje dotyczące tych naszych pieniędzy. Czy dlatego, że chodzi o sygnał, pozorowaną praworządność na niby, Tusk nie zająknął się o Porozumieniu dla praworządności, pod którym podpis złożyli także przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej? A może w ogóle nie zależy mu na praworządności w Polsce?

Nietrudno przewidzieć co się stanie, gdy starania Tuska zostaną zwieńczone powodzeniem i do Polski, czyli do PiS-u, popłyną miliardy z Unii. Natychmiast prasa radio i telewizja, a niewykluczone, że także  i bilbordy zaczną krzyczeć, że Unia przyznała polskiemu rządowi rację, że o żadnym łamaniu prawa mowy nie było, że pan Tusk jak zwykle kłamał, bo Unia właśnie potwierdziła, że Polska jest krajem suwerennym i ma prawo kształtować wymiar sprawiedliwości wedle własnego uznania. Jednocześnie ruszą kolejne programy socjalne. Część od razu, większość za rok, przed wyborami, zaś za pomocą kolejnych tarcz nasili się walka z pandemią, inflacją, Putinem, migracją, wiatrakami, czyli własną nieudolnością.

Rodzą się fundamentalne pytania: Co opozycja zaproponuje wyborcom gdy pieniądze do Polski popłyną? Czym ich do siebie przekona? I z drugiej strony: Dlaczego wyborca miałby głosować na partie, które de facto są przybudówkami władzy? Przecież zamiast zjednoczyć się, działać wspólnie, utworzyły nieformalny front z PiS-em, wspierając go niemal we wszystkim. Niestety, istnieje także trzecia strona, niebezpieczna, sprawiająca, że powyższe kwestie stają się bezprzedmiotowe. Chodzi o to, że Czarzasty, Hołownia, Kosiniak-Kamysz, Tusk w „poczuciu odpowiedzialności” za kraj zawsze z całych się wspierali, wspierają i będą wspierali rząd PiS-u, natomiast Kaczyński, Morawiecki, Ziobro nigdy, za żadne skarby i pod żadnym pozorem nie będą wspierali żadnego rządu poza własnym. W tej sytuacji głosowanie na opozycję byłoby czystym szaleństwem. Przecież teraz opozycja siedzi cicho jak mysz pod miotłą, natomiast gdy stanie się nią PiS, to krajowi grozi destabilizacja — protesty, strajki, manifestacje, zadymy.

Jeśli ktoś grając drugie skrzypce niemiłosiernie fałszuje, to jaki jest sens powierzać mu rolę solisty?

Dodaj komentarz