Ponieważ przez lata nie udało się zbudować urządzenia zwanego MaBeNa, czyli Maszyny Bezpieczeństwa Narracyjnego, więc wcielić się w nią postanowił osobiście Mariusz Błaszczak. Przedzierzgnąwszy się w maszynę bezkompromisowo zdarł maskę z uśmiechniętej facjaty reżimu Donalda Tuska (który jest premierem) i ukazał jej prawdziwe oblicze. On jeden miał odwagę powiedzieć prawdę i uczynił to w środku nocy na Facebooku.
Kilkuset policjantów postawionych na nogi, po to żeby Tusk mógł zobaczyć przesłuchanie przed pseudokomisją.
Drogo kosztują podatnika zachcianki premiera.
Usłużni fotoreporterzy potwierdzili w całej rozciągłości słowa Mariusza Błaszczaka uwieczniając owe setki policjantów na setkach zdjęć.
Rano, kontynuując narrację, już jako blaszak dodał, że
Zaangażowali cały aparat państwowy i setki funkcjonariuszy, by przeprowadzić przesłuchanie, po czym odwołali je tuż przed rozpoczęciem….
Sami się wkrótce wykończą własną głupotą
Domniemywać wypada, że jeśli oni są głupi, to Mariusz Błaszczak jest mądry. Dlatego aż dziw bierze, że nie potrafił powiązać skutków z przyczynami. Nie trzeba by było niczego i nikogo angażować gdyby wezwany na komisję obywatel Ziobro Zbigniew po prostu stawił się na czas przed jej obliczem.