Och jak namiętnie politycy w imię jakichś mniej lub bardziej szalonych idei lubią zakazywać, nakazywać i rozkazywać. Jednocześnie sami bardzo nie lubią narzucać sobie ograniczeń, stosować się do zakazów i nakazów. Weźmy chociażby ordynację wyborczą. Wystarczy przelać kilka złotych na niewłaściwe konto by stracić dotację. Ale można bezkarnie przeznaczać miliony na agitację, byle ich tylko nie ujmować w sprawozdaniach. Można też bez obawy prowadzić tak zwaną prekampanię. To tak jakby zakaz skrętu można było zlekceważyć po prostu nie włączając kierunkowskazu.
Konkret numer 21 na liście 100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów Koalicji Obywatelskiej brzmiał następująco:
Zniesiemy zakaz handlu w niedziele, ale każdy pracownik będzie miał zapewnione dwa wolne weekendy w miesiącu i podwójne wynagrodzenie za pracę w dni wolne.
Jak ten konkret wygląda w praktyce? Ustawą z 6 grudnia 2024 r. o zmianie ustawy o dniach wolnych od pracy zniesiono zakaz handlu w niektóre niedziele. Konkretnie aż 8 z 52. I wprowadzono wolną Wigilię.
1. Zakaz [handlu], o którym mowa w art. 5, nie obowiązuje w:
1) kolejne trzy niedziele poprzedzające Wigilię Bożego Narodzenia;
2) niedzielę bezpośrednio poprzedzającą pierwszy dzień Wielkiej Nocy;
3) ostatnią niedzielę przypadającą w styczniu, kwietniu, czerwcu i sierpniu.
Trzeba docenić niemal nadludzki wysiłek umysłowy jaki ustawodawca włożył w ustalenie, że można będzie handlować w ostatnią niedzielę w stycznia, kwietnia, czerwca i sierpnia. Łatwo bowiem sobie wyobrazić jak wielką katastrofą skończyłaby się chwila nieuwagi i wskazanie innych niedziel, na przykład w lutym, marcu albo, uchowaj Boże, we wrześniu. Tak czy owak można odfajkować — obiecali, że zniosą i… Nie ich wina. Po prostu nie znoszą dotrzymywać słowa. Ale o kolesiach nie zapomniano i zapisano aż 32 wyjątki.
W 2008 roku Donald Franciszek Tusk, który wtedy też był premierem, zapragnął być w awangardzie. Chcemy być w awangardzie państw, które nie męczą swoich obywateli nadmiernymi biurokratycznymi rygorami. I dlatego mamy ambitny zamiar do końca roku znieść w ogóle obowiązek meldunku. W 2025 roku obowiązek meldunku ma się dobrze, co znalazło potwierdzenie podczas akcji doprowadzenia byłego ministra Zbigniewa Ziobry przed oblicze komisji sejmowej. Funkcjonariusze policji państwowej udali się pod adres zameldowania, zapukali i czekali. Nikt nie otwierał, więc zapukali ponownie. Bo właśnie do tego służy adres zameldowania, żeby nie szukać delikwenta po całej Polsce, lecz udać się w konkretne miejsce.
W 2024 roku antyterroryści weszli wraz z drzwiami, które wyważyli, do mieszkania nie sprawdziwszy wpierw adresu zameldowania i dali plamę.
Policyjni kontrterroryści podczas porannej akcji przy ul. Jaśkowa pomylili mieszkania. Zamiast wejść do lokalu zajmowanego przez wytypowanego do sprawy przestępstw gospodarczych mężczyzny, wtargnęli do mieszkania, w którym była kobieta z dzieckiem.[…] — Wyłamano zamek, użyto granatu hukowego, a w mieszkaniu była matka z dzieckiem — opowiada nasz informator.
Choć Ziobro deklarował, że ma w mieszkaniu arsenał broni, to nie użyto ani granatów hukowych, ani nie wyważano drzwi. Funkcjonariusze delikatnie zapukali i grzecznie czekali pod drzwiami na zaproszenie. W końcu udało się Ziobrę ująć i doprowadzić, ale komisja, gdy tylko zorientowała się, że Ziobrę prowadzą natychmiast dała nogę.
No i co, szanowna Koalicjo, któraś nieudaczników powołała w skład komisji, łyso ci? Czy w ogóle potrafisz cokolwiek zdziałać? Ziobro apelował „nie bądźcie fujarami!” Czemu go nie posłuchaliście?