Słynna fraza z „Samych swoich” brzmiała: „Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie”. PIS z tego uczyniło motto, credo, hasło i maksymę, którymi się kieruje. Prawdziwie niezależna instytucja państwowa to taka, w której większość stanowią ludzie z nadania partyjnego w pełni dyspozycyjni. Weźmy taką Państwową Komisję Wyborczą. Gdy miała właściwy skład zatwierdzanie wyników wyborów i sprawozdań finansowych szło szybko i sprawnie i z góry było wiadomo którego komitetu wyborczego sprawozdanie na pewno nie zostanie odrzucone. Podobnie sprawa się miała w obsadzonej właściwymi ludźmi izbie Sądu Najwyższego zatwierdzającej wyniki wyborów. Jeszcze nie spłynęły wszystkie protesty wyborcze, a już było wiadomo, że są bezzasadne, a zwycięstwo PiS-u niepodważalne.
Po transformacji politycy doszli do wniosku, że partie polityczne powinny być utrzymywane przez wyborców. Mogły więc uzyskiwać środki ze składek, działalności gospodarczej, darowizn, spadków lub zapisów, dochodów z majątku partii oraz ze zbiórek. Stworzono w ten sposób doskonały system do prania brudnych pieniędzy. Jednak zamiast go uporządkować i zadbać o to, by stał się transparentny i uczciwy postanowiono zrobić to, co każda władza uwielbia robić — sięgnąć do kieszeni podatników. W konstytucji zapisano jawność finansowania partii politycznych i wprowadzono finansowanie partii i kampanii wyborczych z budżetu państwa. Gorącym orędownikiem zmian nie przypadkiem był Ludwik Dorn, prominentny członek Prawa i Sprawiedliwości. System finansowania partii politycznych, z różnymi korektami obowiązujący do dzisiaj, wprowadzono w 2001 roku.
Te przepisy są doskonałą ilustracją tego, jak i po co tworzy się prawo. Prawodawca zabezpiecza interesy poszczególnych grup ze szczególnym uwzględnieniem polityków i pozostawia mnóstwo furtek dla przestępców i malwersantów. Najpierw tworzy się bełkotliwe, niejasne, zawikłane, wieloznaczne przepisy, a profesorowie prawa w pocie czoła i za niemałe pieniądze piszą wykładnie i interpretacje, tłumaczą jak dany przepis należy rozumieć. Tam gdzie litera jest tak pokrętna, że kompletnie nie wiadomo o co chodzi, albo wręcz przeciwnie — wszystko jest wyjątkowo klarowne i jednoznaczne, tam pojawia się duch prawa i wszystko wywraca na nice. Jest tak potężny, że nawet kradzież usankcjonuje, byle odbywała się zgodnie z procedurami. Dlatego nie przypadkiem Państwowa Komisja Wyborcza ma obowiązek sprawdzać tylko sprawozdania finansowe i nie powinno jej obchodzić czy jakieś wydatki w nich nie ujęte były związane z kampanią. Można także zupełnie bezkarnie prowadzić kampanię wyborczą przed jej formalnym ogłoszeniem. Owszem, jest to niezgodne z literą prawa, ale duch nie ma nic przeciwko takim praktykom.
Zwykły obywatel gdy coś zwędzi na wielką skalę musi liczyć się nawet z przepadkiem mienia. Politycy jednak to uprzywilejowany sort świętych krów. Im nie wolno robić krzywdy. Niezależnie od tego jak bardzo złamali prawo, ile nielegalnie wydali, jak bardzo wydrenowali budżet, czyli kieszenie podatników, stracić mogą co najwyżej 75% subwencji. Zaprawdę prawe to i sprawiedliwe, że malwersantowi należy się zachowek jeśli działał w interesie partii. Z kolei gdy ktoś sfałszuje podpis i na tej podstawie wyłudzi jakieś świadczenie może pójść siedzieć na długie lata, a na pewno narazi się na ogromne nieprzyjemności i będzie musiał zwracać bezprawnie pobrane kwoty. Za przerobienie głupiej legitymacji szkolnej grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Ale nie w polityce. Za sfałszowanie podpisów pod listami poparcia kandydatów przed wyborami nie tylko nie grozi odpowiedzialność karna, ale czekają nagrody w postaci immunitetu i wypłacanych przez cztery lata uposażeń poselskich i diet.
Jak wygląda sprzątanie po PiS-ie w praktyce można posłuchać w Radiu Zet i poczytać na jego portalu. Na przykład
Bartłomiej Morawski, aktor i były kandydat z list PiS w wyborach do Sejmu, prawomocnie skazany za gwałt na pięć lat bezwzględnego ograniczenia wolności do dziś nie trafił do więzienia – ustalił Radosław Gruca, dziennikarz śledczy RadioZET.pl. Mimo że wyrok zapadł w czerwcu tego roku, policja dopiero teraz publikuje dane i wizerunek mężczyzny na stronie poszukiwanych.
Ostatnie osiem lat pozbawiły złudzeń, pokazały czemu tak naprawdę służy prawo. Co i rusz uchwalano przepisy zwalniające polityków z odpowiedzialności, ustanawiające procedury umożliwiające przywłaszczanie państwowych pieniędzy. Czy koalicja paździerzowa pracuje nad wyczyszczeniem tej stajni Augiasza? Czyści kodeksy, poprawia przepisy tak, by służyły obywatelom, a nie jej? Pozbywa się z urzędów, sądów ludzi powiązanych z poprzednia władzą? Czy zgoda na neosędziego to błąd czy narodowy program ochrony kolegów z PiS-u?
Czy koalicja paździerzowa pracuje nad wyczyszczeniem tej stajni Augiasza? Czyści kodeksy, poprawia przepisy tak, by służyły obywatelom, a nie jej? Pozbywa się z urzędów, sądów ludzi powiązanych z poprzednia władzą?
Tak… Z TVP im poszło sprawnie. Na początku fajnie było przeżyć, że znowu „nie było Teleranka” #pdk – ale też od początku mi się to nie podobało. Co to miało być? Ktoś myślał, że jak „betonowym” wyborcom PiS się pokaże inne wiadomości to oni nagle otworzą oczy? Powtórka z rozrywki – teraz kuwa my!
Nie do końca. Paru funkcjonariuszy pisowskich zostało, a nawet awansowało. PiS czyściło do spodu, nieudacznicy niczego nie potrafią doprowadzić do końca. Ale to zawsze się tak kończy, gdy nie stawia się na fachowców, tylko na naszych.
Mówisz o jakichś konkretnych funkcjonariuszach? TVP im poszło sprawnie, bo na tym im zależało bo tak.
Zapomniałeś o Babiarzu?
Ej no, ja Babiarza osobiście od dawna nie znoszę, ale za sam styl komentowania. Za to nie można mu odebrać tego, że ogólnie na sporcie się zna. Więc to akurat moim zdaniem był dobry przykład, jak władzę się powinno przejmować – zachowując fachowców. W tej całej aferze najśmieszniejsze jest to, że dowalono się do tego, co sam Lennon w sumie powiedział. A nie do tego, że Babiarz wtedy w ogóle jakieś różności z przeszłości sportowej opowiadał, zamiast się skupić na aktualnym otwarciu. JA za to go bym wywalił dopiero.
I co z tego, że zna się na sporcie, skoro jest posłusznym pisowskim propagandystą i powie wszystko co mu każą? Poza tym jeśli celem jest zmian, naprawa, to nie zamienia się jednych propagandystów na innych.
Nie sądzę, by był propagandystą jednej partii. Przeżył niejedną partię, jak akurat w TVP rządził Kurski to się z nim fotografował, czy tam przeczytał co mu w ostatniej chwili podsunęli na kartce (lata jakiś materiał po yt). Ja tu widzę oportunistę. O Imagine już się wcześniej też wypowiadał:
https://natemat.pl/565214,tak-kiedys-babiarz-mowil-o-imagine-wtedy-tez-rozgadal-sie-o-komunizmie
Może po prostu takie są jego prawdziwe poglądy – na które nie powinno być faktycznie miejsca w transmisji wydarzenia sportowego?
Jeśli zaś spojrzysz choćby na wykop, to zobaczysz, że jest wiele osób o podobnych poglądach i to wcale nie pro-pis. Więcej: bardzo często są to osoby mówiące o układzie PoPis – a tylko Konfa nas wyzwoli 😀
Opiewanie komunizmu w piosence Lennona dostrzegli także autorzy Wikipedii. Może i racja. Człowiek, który przeczyta każdą karteczkę, którą mu podsuną, wykona każde polecenie, powie co mu każą będzie przydatny dla każdego.
Z tego co pamiętam, to wypowiedź/postawa Lennona była bardziej złożona. Oczywiście jego serce biło po lewej stronie, ale nie zachwalał „zbrodni komunizmu”.
Co prawda w tekście jest mowa „no religion” ale też „all the people livin’ life in peace”. A przecież komunizm opierał się na WALCE klas. W sumie jest to więc wyraz pacyfizmu.