Kto tu rządzi?

Fundacja Panoptykon opublikowała artykuł dotyczący prywatności internautów. Warto przytoczyć fragment:

Dla Facebooka cenną wiedzą jest choćby to, skąd, jak długo i z jakiego urządzenia łączymy się z portalem oraz jakie ruchy myszką w tym czasie wykonujemy. W ciągu ostatniego roku zaczął on nawet poddawać analizie to, w jaki sposób trzymamy telefony komórkowe z zainstalowaną aplikacją oraz treść nigdy nieopublikowanych statusów.

Ale to nie wszystko. Kolejną kopalnię wiedzy dla takich portali jak Facebook i Google+ otwiera ich głęboka integracja z innymi stronami internetowymi. Nawet wtedy, gdy jesteśmy wylogowani z portalu, ale odwiedzamy strony z przyciskami „Lubię to”, zintegrowanymi komentarzami czy systemami logowania, jesteśmy śledzeni przy pomocy ciasteczek i innych mechanizmów (np. identyfikujących nas ustawień przeglądarki). Im więcej takich stron odwiedzamy, tym więcej informacji o naszych zainteresowaniach i nawykach przekazujemy portalom społecznościowym. Jeśli dodatkowo korzystamy z aplikacji mobilnej, udostępniamy kolejne źródło danych – szczególnie o naszej lokalizacji i sieci kontaktów (wystarczy przeskanowanie książki telefonicznej).

Konkluzja zaś jest taka: O ile na politykę firm mamy wpływ jedynie pośredni, swoje nawyki i decyzje co do udostępniania danych możemy zmienić od zaraz. Większa wstrzemięźliwość informacyjna na portalu społecznościowym to recepta na przynajmniej częściowe odzyskanie kontroli nad naszym profilem. Kolejny krok to zablokowanie mechanizmów śledzących, w tym na zewnętrznych stronach internetowych (służy do tego np. wtyczka Disconnect). Dobrą praktyką, która wiele nie kosztuje, jest wykorzystywanie do logowania w nowych serwisach adresu mailowego, a nie danych z Facebooka czy Google’a.

Żeby na coś mieć wpływ najpierw trzeba o tym wiedzieć. Warto więc zdawać sobie sprawę, że portale powiązane z Agorą ściśle współpracują zarówno z Google jak i Facebookiem. Gdy dawniej radio Tok do kontaktów ze słuchaczami wykorzystywało głównie telefon, dziś posługuje się praktycznie wyłącznie Facebookiem. Gdy wchodzimy na stronę Portalu Opinii jesteśmy od razu połączeni z:

http://ad.adview.pl

http://bi.adview.pl

http://connect.facebook.net/pl_PL

http://static.ak.facebook.com

https://s-static.ak.facebook.com

https://www.facebook.com/connect

http://www.googleadservices.com

http://www.google-analytics.com

http://googleads.g.doubleclick.net

http://a.visualrevenue.com

Pisząc bloga, korzystając z portalu, chcemy czy nie chcemy jesteśmy inwigilowani. Wyłączenie szpiegów nie zawsze jest możliwe. Często po wyłączeniu uporczywego tropiciela zaczynają pojawiać się błędy, znika zawartość strony lub przestaje być prawidłowo wyświetlana.

Ale nie to jest problemem. Dobrze by było, gdyby jakaś organizacja zainteresowała się politykami udzielającymi się obficie na różnych Facebookach czy Twitterach. Ogrom informacji zbieranych przez prywatne firmy o użytkownikach jeży włosy na głowie. Czemu służy w przypadku polityków? Też tylko skłonieniu ich do kupna określonych dóbr, czy może jeszcze czemuś? Jeśli można manipulować użytkownikami, to można przecież także politykami. Dlaczego na przykład jeden polityk stale krytykuje i o wszystko oskarża polski rząd? Dlaczego polski rząd bez opamiętania zadłuża polskie państwo? Kto najwięcej zarobi na bankructwie Polski? Kto i dlaczego wpadł na pomysł rozmontowania systemu emerytalnego?

Na te pytania dobrze by było poznać odpowiedzi przed wyborami.

P.S.

Dlaczego politycy nie korzystają z rosyjskich czy chińskich platform? Bo Putin czy Hu Jintao może coś chlapnąć, a Google czy Facebook załatwiają sprawy po cichu i bez rozgłosu?

Dodaj komentarz