Kora nie żyje

Wydaje mi się, jakby dzień w którym żyję był dniem ostatnim.
Jestem zachłanna życia, boję się go i jednocześnie nie dbam.
Nic nie buduje mi się, nie ma podwalin domu.
Wszystko zamyka się w tym jednym dniu, jednej chwili.

Jest już późno, piszę bzdury,
Kot zapędził mysz do dziury!

Jestem bezkompromisowa.
Uważam, że tylko bystrość nadaje sens życiu.
Być kochanym jest bardzo, bardzo przyjemnie.
Trochę drobiazgów i szlachetność serca, to człowieka wywyższa.*

Nie napisze nowej bzdury —
Pan ją zabrał dziś do góry…


* Tekst piosenki zespołu Maanam pod tytułem „Jest już późno, piszę bzdury”.

Dodaj komentarz


komentarzy 26

    1. Podzielam pogląd, że śmierć Kory to radosne wydarzenie, a opowiadanie sobie dowcipów na cmentarzu to, wraz z buczeniem, nowa świecka tradycja.

      Na ulicy czterech jędrnych, jurnych młodzieńców okłada piątego, chuderlawego. Podchodzi starszy gość i mówi:
      — Hej, panowie, nie bijcie się! Ma góralka dwoje oczu, dwa warkocze, jeden nos, podzielicie się.

      1. Czy byłeś kiedyś na stypie? Ja byłam na kilku, w górach, na Mazowszu. Najpierw jest poważnie, zajada się rosół, potem do kotleta pije wódkę. Pije się dużo i wspomina zmarłego. Po jakimś czasie opowiada się prawie same wesołości, a potem już wesołości mało związane ze zmarłym. Towarzystwo jest uch……

        Czyżbyś uważał, że Wasza sprzeczka była odpowiednia w sprawie śmierci Kory? Można powiedzieć i tak, ale i można powiedzieć nie. Ot rodzaj stypy.

        1. Sprzeczka? Ciekawa sofistyka. Dostrzegam pewne różnice. Po pierwsze nie jesteśmy na stypie. Po drugie nie pijemy na umór. Po trzecie wesołe i niewesołe anegdoty związane ze zmarłym to na przykład wspomnienie jego dzieciństwa, gdy był molestowany. Ale stwierdzenie typu „nie żyje…i co z tego?” nie mieści się według mnie ani w kategorii stypy, ani szacunku, ani  smutku, ani refleksji i wypomnień, ani żadnej innej. Według Ciebie mieści się?

            1. Zwrócił mi ktoś uwagę, że ludzie, niestety nie mogę ujawnić jacy z uwagi na RODO, bez względu na to o czym jest mowa w komentowanym tekście w komentarzu zawsze wykorzystują albo zaimek osobowy w drugiej osobie liczby pojedynczej, albo zaimek osobowy w pierwszej osobie liczby pojedynczej.

  1. No, nie żyje…i co z tego? W ciągu ostatniego roku zmarło wielu ludzi i wszyscy oprócz najbliższych mają to …”tamże”.
    Zawsze gdy ktoś znany umiera rozlega się wrzask żalu, a po baaardzo niedługim czasie następuje cisza: Lem, Cohen, Zembaty https://www.youtube.com/watch?v=oltIM2qDNac Czubaszek. https://pl.wikipedia.org/wiki/Zmarli_w_roku_2015 , https://pl.wikipedia.org/wiki/Zmarli_w_roku_2016 , https://pl.wikipedia.org/wiki/Zmarli_w_roku_2017 ,….. Wystarczy zmienić datę…. np. https://pl.wikipedia.org/wiki/Zmarli_w_roku_1997
    Kogo oni dziś obchodzą? Zmarła Kora. Szczerze mówiąc obchodzi mnie to tyle samo ile obchodziłoby Korę gdybym to ja umarł, a Ona dalej żyła. Jestem podły? Może, ale za to jestem szczery. Mojej śmierci nikt nie będzie opłakiwał w necie więc czuję się zwolniony z żałoby i…hipokryzji.

      1. Wypowiadam się we własnym imieniu i na podstawie WŁASNYCH OBSERWACJI. Parę dni jazgotu i krokodylich łez, a później wszystko wraca do „normy”.
        Twoje pretensje i „wycieczki osobiste” nie są już nawet irytujące.

        1. No, nie żyje…i co z tego? W ciągu ostatniego roku zmarło wielu ludzi i wszyscy oprócz najbliższych mają to …”tamże”.

          Parę dni jazgotu i krokodylich łez, a później wszystko wraca do „normy”.

          Nie wszyscy leją krokodyle łzy. A do normy wraca, bo nie da się w nieskończoność umartwiać i rozpaczać. Wspomina się jednak zmarłych z okazji rocznicy ich śmierci czy innych. Każde wysłuchanie piosenki Maanamu czy Kory jest rodzajem hołdu.

              1. To jakaś różnica? 67 czy 76? Czy Kora zapłakałaby gdybym umarł?
                Stańko powiedziałby :”i ch…j z nim. Wypiłby trochę C2H5OH i włączyłby swój, polecony przeze mnie odtwarzacz Micromega. Posłuchałby kolejny raz jakiejś SWOJEJ płyty. My dla nich nie istniejemy. Dlaczego mamy ubolewać że odeszli? Tak jest i już: bywam na ul. Rentgena. Trudno mnie doprowadzić do uczucia żalu po kimś kto umarł: ludzie których tam spotykam umierają masowo.

                1. Nie wiem dlaczego. Może dlatego, że każde odejście to strata, żal? Ale rozumiem problem. Jeśli ktoś mnie nie żałuje, to dlaczego ja mam żałować jego? Problem w tym, że my wiemy o istnieniu Kory, Stańko i wielu innych, a oni nie wiedzą o istnieniu nas. Mieć o to pretensje, że nie znają wszystkich 43 milionów Polaków rozsianych po całym świecie…

                    1. Ktoś Ci każe żałować wszystkich? Nawet nikt Ci nie każe zachowywać się przyzwoicie. Skoro nie potrafisz…

                    2. Przyzwoicie?Raczej nie Tobie to oceniać, tak jak ja nie oceniam Twojego braku refleksji. I Twojej hipokryzji.

                    3. Oceniasz, pisząc że nie potrafię się zachować przyzwoicie.No cóż,Twoje kryteria przyzwoitości są dziwne, ale ja ich nie oceniam: są Twoje i sam się z nimi musisz zmierzyć i z nimi, dopóki się da, żyć.

    1. Istniał stary przedchrześcijański obyczaj, w czasie którego po pogrzebie spotykano się na stypie. Podczas niej wspominano pozytywne cechy charakteru zmarłego, jego dobre uczynki, jego osiągnięcia. Być może stąd jest powiedzenie, że „o zmarłym mówimy dobrze albo wcale”

      Być może wspominanie to nawiązanie do tego obyczaju. Taki symboliczny udział w stypie.

      1. Dobrze albo
        wcale……..????????
        Umarła Kora.
        I dobrze.
        Umarł Stańko.
        I dobrze.
        Umrę ja.
        I dobrze.
        Nie ma sensu się przejmować. Wszyscy umrzemy. Jeśli umrzecie zanim mnie to spotka, zapłaczę(o ile się dowiem). Jeśli umrę ja, nie płaczcie: po to się urodziłem.Nie wymagajcie żebym po kimś płakał. Nie chcę żeby ktoś płakał po mnie: zanim się urodziłem, nie istniałem.Gdy umrze moje ciało, będzie to powód do smutku? Jeśli Bóg istnieje, spotkam się z Nim. Jeśli Go nie ma, wszystko wróci do stanu, zanim się urodziłem.
        Umarła Kora. Znamy Jej dorobek artystyczny. Na szczęście możemy tego co śpiewała słuchać.
        Umarł Stańko. Właśnie słucham, ale wcale nie dlatego że umarł. Życie trwa. Świat trwa.
        CHWILOWO.

            1. Kiedyś potknął się i wywrócił pewien człowiek. Ktoś podszedł do niego z troską, chciał mu pomóc i to, co usłyszał nie nadaje się do powtórzenia. No więc poszedł swoja drogą. Niestety, człowiek miała pecha, bo skręcił sobie nogę i zwichnął rękę przy upadku i nie mógł wstać o własnych siłach. Wiec sobie tak leżał, bo ci, którzy słyszeli reakcję nie chcieli być znieważani, a pozostali myśleli ze pijany i też nie kwapili się z pomocą.

              1. Zapłakane dziecko zgubione przez matkę idiotkę w sklepie. Podszedł człowiek, otarł łzy i spytał gdzie mama. Dziecko nie wiedziało. Współczujący Człowiek wziął dziecko za rękę i chciał zaprowadzić do ochrony, żeby poszukać matki idiotki, która zajęta zakupami zostawiła dziecko na pastwę losu. Wtedy dopadła go matka idiotka z ukraińskim ochroniarzem. Człowiek spędził wiele godzin na komisariacie próbując wyjaśnić że nie jest zboczeńcem.
                Jak zobaczę płaczące dziecko, odejdę, tak jak odejdę widząc leżącego człowieka.  Wolę żebyś uważał mnie za zwyrodnialca niż siedzieć w więzieniu za durny odruch człowieczeństwa.

                1. A co ja mam do tego? Podobną sytuację opisałem kiedyś na toku. Dziewczynka ćwiczyła na trzepaku, spadła i rozbiła sobie głowę. Pozbierałem, posadziłem na ławce, próbuje zatamować krew, dziecko płacze, mamusia wyjrzała i zadzwoniła po milicje, że zboczeniec. Na szczęście lokator z parteru miał zwyczaj siedzieć przy oknie i obserwować. Wyjaśnił panom milicjantom co się stało i mnie puścili…