Kontrrewolucja za sprawą polskich wydawców

Polscy wydawcy książek huknęli pięścią w stół aż huknęło i oznajmili, że dość tego! Teraz, w związku z ostatnim orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego, w ich ślady pójdą producenci warzyw i owoców, którzy z powodu pirackiej uprawy w ogródkach działkowych marchewki, pietruszki i bobu tracą grube miliony.

Zwykły przedsiębiorca musi dobrze się napocić w celu udowodnienia, że poniósł straty. A nawet wtedy może żadnego odszkodowania lub rekompensaty nie dostać. Właściciel praw autorskich może pomnożyć ilość ściągnięć przez cenę jednostkową i to wystarcza. Miliardy strat. Nie trafiają do „właścicieli praw” konkluzje badań, z których jednoznacznie wynika, że ten, kto ściąga, to najlepszy klient. Ponieważ jest zainteresowany. Ponieważ to jego pasja. Żaden bibliofil nie zrezygnuje z książek drukowanych na rzecz plików.

Czy to nie dziwne, że wydawcy książek domagają się zamknięcia całego serwisu, na którym przecież oprócz nielegalnych znajdują się również legalne treści? Skoro ludzie ściągają książki, to znaczy, że są nimi zainteresowani. Na tym polega ten nowy model biznesowy – uderzać w tych, dzięki którym żyje się i zarabia? A dlaczego nie dogadać się z właścicielami tego typu portali i pobierać opłaty za ściąganie chronionych przed czytelnikami i słuchaczami przez grubo ponad 100 lat dzieł? Zwłaszcza, że chomikuj.pl pozwala na to i wręcz zachęca: Po zapisaniu się do Platformy – wydawca może zgłaszać do niej pliki, które są publikowane przez użytkowników bez jego zgody. Każdy taki plik wydawca może podmienić na własny, zawierający taki sam utwór w pożądanej formie. Zgłoszone w ten sposób pliki będą dystrybuowane użytkownikom odpłatnie – każde pobranie/obejrzenie zawartości takiego pliku będzie wiązało się z opłatą na rzecz wydawcy.

A może problemem nie tyle jest piractwo, ile odwieczny dylemat ile za arcydzieło zaśpiewać? Dlaczego zamiast czerpać zyski i pozwalać to czynić innym wydawcy chcą blokować dostęp wszystkim, likwidować, niszczyć? Naprawdę wierzą w to, że jeśli zniknie ten czy inny serwis, to użytkownicy rzucą się do księgarń? A co z tymi, którzy książkami wymieniają się, pożyczają, rozdają? Ich też obejmie pozew?

Pani Lidia Geringer de Oedenberg, europosłanka, pisze na swoim blogu o nowym podejściu do praw autorskich. O szukaniu sposobów na pogodzenie pozornie sprzecznych interesów. Pozornie, ponieważ Internet pozwolił na coś, co dotychczas było niemożliwe – spróbowanie produktu przed zakupem. Dlatego twórcom z górnej półki piractwo nie szkodzi, a wręcz pomaga. I coraz częściej decydują się udostępnić swoją twórczość za „co łaska”. Pierwszy z brzegu przykład – Beatallica. Kto by usłyszał o tej kapeli, gdyby Sony Music Entertainment nie dostało histerii?

W Polsce pobieranie treści z Internetu nie jest ani nielegalne, ani karalne. Nielegalne jest rozpowszechnianie. Przy czym rozpowszechnianiem nadinterpretatorzy prawa nazywają udostępnienie przez serwis P2P pobieranych treści. Rozpowszechnia więc, zgodnie z tą logiką także ten, kto słucha muzyki lub e-książki przy otwartym oknie. Problem w tym, że chociaż programy P2P ściągając udostępniają, to nie znaczy to jeszcze, że po pierwsze ktoś z tego udostępnienia skorzystał i coś ściągnął. A po drugie nie ma chyba dostawcy oferującego symetryczne łącze. Zazwyczaj stosunek wysyłania do pobierania wynosi jeden do dziesięciu. Pierwszy z brzegu przykład: Prędkość pobierania danych: do 30 Mb/s (30720 kb/s) Prędkość wysyłania danych: do 3 Mb/s (3072 kb/s). Jeśli więc ktoś pobrał film, to podczas pobierania „rozpowszechnił” maksimum dziesiątą część owego filmu. Jeśli zaś prawo ma być prawem, a nie karykaturą albo parodią, to analogicznie należy każdego posiadacza pirackiej broni palnej i białej oskarżać o morderstwo, użytkowników łomów o włamanie, a operatorów kijów bejsbolowych i kluczy francuskich o rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia….

W Komentarzach Tok FM Paweł Sulik rozmawiał z dr Grażyną Szarszewską z Polskiej Izby Książki. Chwilę trwało, zanim wyciągnął z p. dr, że ten, kto ściąga nie jest groźnym piratem i ma do tego prawo.

Dodaj komentarz