Konstrukcja sprzeczna z konstytucją

Referendum prawdopodobnie nie będzie, dlatego, że większość konstytucjonalistów mówi, że wniosek złożony przez pana Komorowskiego w Senacie jest sprzeczny z konstytucją, narusza artykuł 2, artykuł 4, 8 i 235 konstytucjipowiedział kandydat na prezydenta europoseł Andrzej Duda. O co chce zapytać Komorowski? Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu RP? Według konstytucjonalistów społeczeństwa nie wolno pytać o to, czy chce! Dlaczego? Bo (po kolei wymienione przez Andrzeja Dudę artykuły):

  1. art. 2: Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej. Kto to widział, żeby w demokratycznym państwie prawnym władza o cokolwiek społeczeństwo pytała? Nie godzi się!
  2. art. 4:
    1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
    2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.

    Władza zwierzchnia co prawda należy do narodu, ale to nie znaczy, że ten naród ma prawo o czymkolwiek decydować! Od tego jest parlament, którego członków starannie dobierają liderzy partyjny po zasięgnięciu opinii.

  3. art. 8:
    1. Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej.
    2. Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba że Konstytucja stanowi inaczej.
  4. i wreszcie art.235:
    1. Projekt ustawy o zmianie Konstytucji może przedłożyć co najmniej 1/5 ustawowej liczby posłów, Senat lub Prezydent Rzeczypospolitej.
    2. Zmiana Konstytucji następuje w drodze ustawy uchwalonej w jednakowym brzmieniu przez Sejm i następnie w terminie nie dłuższym niż 60 dni przez Senat.
    3. Pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianie Konstytucji może odbyć się nie wcześniej niż trzydziestego dnia od dnia przedłożenia Sejmowi projektu ustawy.

    […]

Jeśli pytanie społeczeństwa o to, czy chce zmian w konstytucji jest sprzeczne z konstytucją, to co nie jest? Wygląda na to, że nie jest z nią sprzeczne grzebanie w niej bez pytania kogokolwiek o zdanie. Nie jest z nią sprzeczne nawet… tworzenie nowej konstytucji. Oczywiście także bez pytania kogokolwiek o zgodę. Duda: Chciałbym podjąć się zadania tworzenia nowej konstytucji. Chciałbym, aby Polska zyskała ustawę zasadniczą na miarę Konstytucji 3 maja, na miarę wielkiej przyszłości naszego państwa.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że po wprowadzeniu Konstytucji 3 Maja w Targowicy doszło do zawiązania konfederacji generalnej koronnej, w której czynny udział wzięli biskupi przy wsparciu Watykanu. W rezultacie doszło do — również wspieranej przez Watykan — zbrojnej interwencji Rosji i Prus drugiego rozbioru Polski. Niech więc Duda nie deklaruje, że stworzy konstytucję na miarę Konstytucji 3 Maja, bo to po prostu niemożliwe. Musiałby najpierw wypowiedzieć Konkordat.

Co ciekawe i charakterystyczne, gdy 10 lat temu Platforma Obywatelska zbierała pod pisy pod zgodą na referendum w identycznej kwestii, konstytucjonaliści nie dostrzegli sprzeczności proponowanego referendum z konstytucją. Wydaje się, że histeria bierze się stąd, że po raz pierwszy od dłuższego czasu referendum może okazać się ważne i trzeba będzie przestać o zmianach mówić i je obiecywać, ale je po prostu wprowadzić.

Blady strach padł na tak zwaną klasę polityczną. Nawet nieznana nikomu Agnieszka Ziółkowska z Pracowni Demokracji, Kongresu Ruchów Miejskich i nieznany nikomu Marcin Gerwin z Pracowni Demokracji, Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej wysmażyli list otwarty do Senatu RP, w którym nawołują, żeby broń boże nikogo o nic nie pytać, nie wnioskować o zorganizowanie referendum i w ogóle siedzieć cicho. Dlaczego? Bo Art. 235 Konstytucji RP nie przewiduje możliwości inicjowania zmiany Konstytucji poprzez referendum. Zgodnie z ust. 1 projekt ustawy o zmianie Konstytucji może przedłożyć „co najmniej 1/5 ustawowej liczby posłów, Senat lub Prezydent Rzeczypospolitej”. Nie istnieje zatem podstawa prawna, która umożliwiałaby przeprowadzenie referendum w sprawie, która jest sprzeczna z obowiązującym brzmieniem Konstytucji.

Problem jednak jest. Bo co prawda pan prezydent nie pyta, „czy chcesz zmienić konstytucję?”, ale jakie to ma znaczenie, skoro drugie pytanie brzmi Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa? Co będzie jak tuż przed wyborami parlamentarnymi Polacy odpowiedzą 3 x tak? Platforma mogła sobie pozwolić na zmielenie bez mała miliona podpisów pod wnioskiem o referendum. Ale to nie to samo co olać wolę Polaków wyrażoną w samym referendum. Stąd strach, listy otwarte, nadzwyczajna aktywność konstytucjonalistów, wyliczenia na podstawie wziętych z sufitu danych jak będzie wyglądał sejm po wprowadzaniu jednomandatowych okręgów wyborczych i odcięciu budżetowego zasilania. Teraz bowiem można od sponsorów brać dowolne kwoty pod stołem bez żadnej kontroli i praktycznie bezkarnie. Gdy trzeba będzie rozliczać się z własnych przychodów łatwiej będzie wyliczyć, że ze składek i od sponsorów wpłynęło tyle, a na kampanię wydano cztery razy więcej…

Jest jednak i pozytywny aspekt zamieszania. Takiej zgody, takiego wspólnego frontu, takiego POPiSowego zwarcia szeregów w obliczu wspólnego wroga dawno w Polsce nie było. I trudno się dziwić. Platforma mogła sobie pozwolić na populistyczne zagrywki zadbawszy wprzódy, by nie przeszły. Jednak ogólnokrajowe referendum… Kto jeszcze, oprócz PO, boi się JOW-ów? (28 października 2010, czwartek): Kluby PiS i SLD opowiedziały się za odrzuceniem w pierwszym czytaniu projektu zmiany ordynacji wyborczej, który wprowadza jednomandatowe okręgi w wyborach do Senatu.

Powiedzmy sobie wprost: gdyby JOWy faktycznie dawały tak olbrzymia przewagę wielkim partiom, już dawno konstytucja i ordynacja wyborcza byłyby zmienione. Tyle, że to co wmawia się prostemu ludowi ma się prawdopodobnie nijak do ekspertyz znajdujących się w posiadaniu partii….

 

P.S. Propagandziści znowu przystąpili do akcji propagandowej łkając na temat kosztów referendum. Bo referendum kosztować będzie ze 100 milionów! A na czym jak na czym, ale na kwintesencji demokracji, na zapisanym w konstytucji sprawowaniu przez obywateli władzy w sposób bezpośredni należy oszczędzać w pierwszym rzędzie. Zwłaszcza gdy w grę wchodzi utrata dotacji i subwencji przez partie. A gdy te zaczną liczyć się z groszem, to mogą mniej chętnie płacić ekspertom za ekspertyzy mające na celu wykazanie, że czarne jest czarne, albo wręcz przeciwnie, że nie jest. Za 2012 rok partie zgarnęły ponad 170 milionów złotych, które — ulokowane w banku — dały w sumie ponad 2 miliony 758 tysięcy zł odsetek. W tej sytuacji warto poświęcić 100 milionów, żeby później zaoszczędzić niemal 200.

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Jeśli tak poniektórzy się zamartwiają kosztami, to zawsze można uszczknąć nierobom w purpurze. Można nie dać dotacji na jakąś wieżę kościelną. Jeśli jeszcze można.

    Specjaliści, znawcy, mają opinie napisane na zapotrzebowanie partyjne. Jednym wychodzi, że 2 + 2 = 17, innym że 2 + 2 = -103. A ludowi wydaje się, że 2 + 2 = 4. I jak się okazuje lud nie ma racji. A jak lud z niewiedzy i przedstawionych „ekspertyz” głupieje, to zawsze lud może otrzymać wyjaśnienie z ambony. Tam znają się na wszystkim. Na odpowiednim dodawaniu, odejmowaniu i braniu nie swego.

    A nie będzie referendum? Wtedy może być nieciekawie.