Koncentracja

Okazuje się, że nie wszystko rosyjskie jest złe. Na przykład Bułat Okudżawa, radziecki bard, jest człowiekiem, którego słowa należy sobie brać do serca. Zwrócił nań uwagę Mateusz Morawiecki, który jest premierem, na Ogólnopolskim Kongresie Dialogu Młodzieżowego. Bułat Okudżawa, taki był fantastyczny bard, kiedyś popularnytłumaczył prezes RM mawiał tak, że do elity mozna, można zaliczyć tego, kto dba o innych, kto dba o dobro wspólne. Skądinąd wiadomo, że do elity nie zaliczają się Norwedzy, ponieważ żerują. Ale nie tylko. No to zastanówmy się nad tym na chwileczkę.

Mamy załóżmy jakiegoś super zdolnego informatyka, który totalnie jest skoncentrowany wyłącznie na sobie, maksimum wakacji, jak najwyższe zarobki, zero zainteresowania, no taki hipotetyczny człowiek, mam nadzieję, że nie istnieje, skoncentrowany tylko na sobie, tak? I mamy nie wiem, no na przykład szewca, który bardzo dużą część swojego czasu poświęca na pomoc wspólnocie lokalnej, ludziom potrzebującym, prawda, walczy o człowieczeństwo w tym, czy innym wymiarze. Kto jest dla was członkiem elity narodu polskiego, państwa polskiego? Nie chyba niekoniecznie ten pierwszy, który jest super wykształcony jeszcze mógłbym dodać, nie? Więc to jest nieco bardziej skomplikowane, więc dlatego ta definicja Bułata Okudżawy jest bardzo dobra i warto też ją sobie zapamiętać, bo ja też tak patrzę na życie troszeczkę jak on.

To tłumaczy dlaczego kluczowe stanowiska w państwie piastują dziś elity takie, jak ów szewc — mierne, bierne, ale wierne, acz zaangażowane. Nie najlepiej wykształcone, nie mające stopni naukowych, doświadczenia, kompetencji, ale za to otwarte na współpracę z władzą, której zawdzięczają stanowiska i kariery. Co prawda nie są w stanie przygotować porządnie nawet strony internetowej, zadbać o bezpieczeństwo danych, ale coś za coś.

Niestety, coś w tej logicznie poukładanej machinie nieprzyjemnie zgrzyta. Okazuje się bowiem, że jednak czasem zachodzi potrzeba, by elita była nie tylko chętna, ale i kumata. Zwrócił na to uwagę Jarosław Kaczyński, który jest wiceprezesem RM, stwierdzając z bólem w wywiadzie prasowym, że jeśli chodzi o Polski Ład, to stało się coś więcej niż niewłaściwego. Przypuszczam, że ci, którzy to przygotowywali na poziomie politycznym, półpolitycznym, niezupełnie zapanowali nad tym, co jest im podległe i tam, być może, zadziałał brak dostatecznych kwalifikacji, być może także i brak dobrej woli.

Gazeta Wyborcza potwierdziła, że przy przygotowywaniu Polskiego Ładu może i zabrakło tego i owego, ale na pewno nie zabrakło motywacji. O to zadbał sam Mateusz Morawiecki, który patrzy na życie tak jak Bułat Okudżawa, dzieląc się kasą, wypłacając sowite premie za wkład w Polski Ład zanim w ogóle przepisy ujrzały światło dzienne.

Wyróżnione osoby otrzymały średnio po ok. 11,7 tys. zł brutto. Jednak warto podkreślić, że rozpiętość kwot była szeroka. Niektórzy pracownicy mogli liczyć zaledwie na 1 tys. zł, ale przyznano też ponad 30 bonusów w wysokości co najmniej 15 tys. zł. Rekordzista — jeden z dyrektorów w MF — otrzymał 30,8 tys. zł, a kilku innych dyrektorów nagrodzono kwotami przekraczającymi 25 tys. zł.

Tak się motywuje ludzi do działania! Oczywiście tylko swoich. Pozostali — lekarze, pielęgniarki, nauczyciele itp. — są dostatecznie zmotywowani. A poza tym to nie są elity, bo są skoncentrowani tylko na sobie, tak?

Dodaj komentarz