Kobieto, puchu marny

Wychowanie seksualne  szkole to rzadkość. Bo to przecież ruja i poróbstwo. Wystarczy to, czego dzieci dowiedzą się na lekcjach religii i biologii. Co prawda nie dowiedzą się niczego sensownego o antykoncepcji i seksualności człowieka, ale zdobędą inną, równie przydatną wiedzę. Na przykład, że aborcja, czyli skrobanka jest zła i że nieślubne dziecko jest owocem grzechu (z jednym wyjątkiem). Niewykluczone, że usłyszą nawet coś o AIDS, właśnie w kontekście grzechu rozwiązłości i kary bożej. Ale co to jest i czy można się tym zarazić np. przez dotyk, w publicznej toalecie czy przez pocałunek już się nie dowiedzą. Najważniejsze są bowiem pryncypia. A zgodnie z nimi prezerwatywy są groźniejsze niż AIDS*, dlatego nie należy dzieci i młodzieży uświadamiać, że przed zakażeniem chronią. Bo była by to „promocja rozwiązłości”.

Grzech grzechem, a rozmnażać się trzeba. Katolicy jednakowoż powinni współżyć wyłącznie w celach prokreacyjnych, broń boże dla przyjemności. Dlatego katolickie wychowanie seksualne skupia się nie na tym jak mieć udane współżycie, ale na tym jak nie ulegać pokusom. A ponieważ nie jest to takie proste, najlepiej stosować się do rad doświadczonego księdza psychologa. Choć ksiądz jest doświadczony tylko w udzielaniu rad, a nie w sferze seksualnej, to w teorii nie ma sobie równych. To gwarantuje skuteczność. Warto zapoznać się z najważniejszymi trędami w wychowaniu do życia w rodzinie socjalis… o, przepraszam, katolickiej.

Dziecko jest wnikliwym obserwatorem. Dlatego rodzice kochają siebie nawzajem tak radośnie i czule, że dla ich synów i córek staje się czymś oczywistym, że szczęście człowieka zależy od tego, czy kocha, a nie od tego, czy współżyje – wyjaśnia ks. Dziewiecki. To oczywiste, że dziecko rozumie i wie co to jest współżycie, ponieważ o świętych obcowaniu, dziewictwie i poczęciu dowiaduje się już w przedszkolu.

Dalej ksiądz psycholog tłumaczy, że miłość to nie seks. Rodzice powinni dzieciom wyjaśniać, że seks przed małżeństwem czy poza małżeństwem przestaje być błogosławieństwem, a staje się przekleństwem, gdyż prowadzi do cierpienia i krzywdy. Nie od rzeczy jest w tym miejscu postraszyć jeśli nie ogniem piekielnym, to przynajmniej więzieniem. Dlatego rodzice powinni podać przykład, że jeśli na przykład maturzysta współżyje z koleżanką, która nie ukończyła piętnastu lat, to wyrządza jej okrutną krzywdę, a za to przestępstwo grozi kara kilku lat więzienia. I wyjaśnić, że szczęśliwy człowiek kocha wszystkich, których spotyka, ale współżyje tylko z tą jedną jedyną osobą, którą pokochał tak bardzo, że ślubował jej miłość na zawsze. A to oczywiście wyklucza koleżankę.

Najważniejsze jest jednak przygotowanie do seksu. Nie chodzi o grę wstępną. Chodzi o uświadomienie. Przy czym bardzo istotne, jeśli nie kluczowe jest przestrzeganie zasady, iż mamusie uświadamiają synów, a tatusie córki. Bowiem rolą ojca jest, aby poukładał dziewczynce w głowie. Mówi jej zatem: Mądra dziewczyna szuka kogoś, kto na zawsze ją pokocha, a nie kogoś, kto przez kilka miesięcy będzie ją pożądał i wykorzystywał, a następnie odejdzie. Najmądrzej jest jednak znajdować nie szukając. Rodzice powinni wyjaśniać córce, że (…) najlepszego kandydata na męża znajduje ta dziewczyna, która nie szuka chłopaka. To on ma ją znaleźć!

Z kolei za syna odpowiedzialna jest matka. Ma zapewniać syna o tym, że dojrzały mężczyzna to ktoś, kto umie okazywać miłość i czułość na setki sposobów i kto potrafi wybrać tę jedną jedyną kobietę, którą będzie wiernie jak dobry sejf chronił do końca życia. Miłość bez seksu wystarczy do szczęścia, ale seks bez miłości nie wystarczy do szczęścia nigdy i nikomu. Dzięki tym światłym radom wiemy już na pewno, że najdojrzalszym mężczyzną był Don Juan, Casanova względnie Kalibabka. Każdy z nich do perfekcji opanował okazywanie miłości i czułości na setki sposobów.

Czy stosowanie się do tych zasad gwarantuje szczęście? Oczywiście. Dowodzą tego kolejne małżeństwa prawicowych polityków i polityczek. Należy także pamiętać, że to bóg daje życie, dlatego nikt nie ma prawa odbierać życia drugiemu. Problem może pojawić się wtedy, gdy dał życie dalekie od oczekiwań. Wtedy bycie Matką i Ojcem dziecka z niepełnosprawnością jest początkiem długiej drogi… Ale nie lękajcie się jej. Jeśli wierzycie w Boga, to wiecie, że Was nie zostawi. No pewnie, że nie zostawi. Przecież dał. A mógł nie dać.

Takie nauki, serwowane od przedszkola, tak bardzo uprzedmiotowiły kobiety, że nawet feministki nie są w stanie wyłapać i reagować na wszelkie przejawy szowinizmu. Najlepszym przykładem traktowania kobiety jak rzeczy jest przebój Gorana Bregovića i Krzysztofa Krawczyka. Do sprzętów różnorodnego przeznaczenia, które można dać lub wziąć, nawet bez pytania, należy… żona. Mój przyjacielu, przyprowadziłem cię z ulicy / Nakarmiłem, odziałem cię jak brat. / Dałem ci wiarę, dałem ci spokój, / Dałem gitarę, dałem samochód. / Żony nie dałem, żonę wziąłeś sobie sam.

Być może to przypadek, że takie podejście charakteryzuje ludzi deklarujących przywiązanie do wartości i krzyża. Być może to przypadek, że dla nich żona to rzecz, którą się ma i wymienia na nową gdy stara się znudzi. Czy jednak należy takie rozumienie roli kobiety wpajać dzieciom od przedszkola?


* Warto „z tego miejsca” przypomnieć, że 1 grudnia został ustanowiony światowym dniem AIDS. W związku z tym Ministerstwo Zdrowia przygotowało wiele atrakcji, z darmowym i anonimowym badaniem pod kątem na czele. Bowiem według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH, liczba zdiagnozowanych w Polsce zakażeń HIV to blisko 16 tysięcy. Szacuje się jednak, że z wirusem żyje około 30 – 35 tysięcy osób. Oznacza to, że wiele osób zakażonych o tym nie wie, a świadomość społeczna jest nadal niska.

Dodaj komentarz