Każdy, kto podniesie rękę (uaktualniony)

Wydawać by się mogło że publicysta, dziennikarz, redaktor naczelny poczytnego portalu najpierw sprawdzi informacje, którą podaje i upewniwszy się, że jest prawdziwa podzieli się nią z czytelnikami. Tomasz Lis napisał na Twitterze we wtorek rano 19 kwietnia cytując. Z wpisu wynika, że zacytował prezesa Kaczyńskiego, ale źródła nie podał.

„W USA sfałszowali wybory, w Polsce na to nie pozwolimy”. Wielki strateg powtarza brednie rozpowszechniane w Ameryce przez patoprawicę. I to w momencie gdy trwa wojna i dobre relacje z największym sojusznikiem są dość cenne. Ten typ jest wicepremierem od bezpieczeństwa.

Kaczyński odpowiadając na pytanie „czy uważa, że wolność jest dzisiaj w szczególnym zagrożeniu?” odparł: Tak uważam. Jest bardzo wiele przykładów tego ograniczenia wolności. Dzisiaj w centrum uwagi jest to, co zdarzyło się w Stanach Zjednoczonych, odebranie głosów urzędującemu prezydentowi, ale przecież różnego rodzaju działania zmierzają do tego, by ludzie o poglądach konserwatywnych, bo tak to w tej chwili na świecie wygląda, nie mogli się wypowiadać, nie mogli się bezpiecznie wypowiadać, ponosić jakieś negatywne konsekwencje, daleko idące, dzisiaj bywa nawet że karne, swoich wypowiedzi, swoich poglądów wobec tego, bo pogląd, którego nie można wypowiadać, to to nie jest żaden pogląd, każdy z nas może sobie myśleć co chce i na razie jeszcze przynajmniej kontrola myśli jest niemożliwa. Dlatego w Polsce prezes osobiście forsuje pomysł by każda ręka podniesiona na wolność była przykładnie odrąbywana. Albowiem musi być tak, żeby każdy, kto podniesie rękę na wolność, na przykład na uczelni, wiedział, że poniesie tego konsekwencje.

Pytanie rodzi się fundamentalne, a mianowicie czy „odebranie głosów urzędującemu prezydentowi” można zinterpretować jako „W USA sfałszowali wybory”? 28 stycznia, w dniu, w którym Kaczyński udzielił wywiadu urzędującym prezydentem był od ponad roku Joe Biden (inauguracja jego prezydentury miała miejsce 20 stycznia 2021 roku). Kaczyński mógł więc sugerować, że to właśnie jemu „odebrano głosy” tam, gdzie przegrał. Równie uprawnione jest domniemanie, że jednak chodzi o wtedy nieurządzającego prezydenta, czyli Donalda Trumpa, ale doszukiwanie się w gadaninie prezesa logiki czy jakiejś głębszej myśli to zadanie wielce karkołomne. Nie byłoby sprawy, gdyby nie było cudzysłowu, a tak cytat jest po prostu nieprawdziwy, bo Kaczyński niczego takiego nie powiedział. Nie świadczy to najlepiej o kunszcie dziennikarskim Tomasza Lisa.

Wydawać by się mogło że polityk, były premier, były przewodniczący Rady Europejskiej i szef największej frakcji w Europarlamencie i największej partii opozycyjnej w Polsce najpierw sprawdzi informacje, którą podaje i podzieli się nią z czytelnikami dopiero wtedy, gdy upewni się, że jest prawdziwa. Donald Tusk we wtorek po południu 19 kwietnia na Twitterze stwierdził autorytatywnie, że według Kaczyńskiego w USA sfałszowano wybory.

Węgry chcą zablokować sankcje energetyczne przeciw Rosji. PiS chce sprzedać część naszego przemysłu naftowego Węgrom. Kaczyński twierdzi, że w USA sfałszowano wybory, a Morawiecki wspiera le Pen i atakuje Unię. Plany pisane obcym alfabetem.

Czy taka interpretacja słów „odebrano głosy urzędującemu prezydentowi” jest dopuszczalna ustali sąd. Problem polega na tym, że nie ma gwarancji, że będzie to sąd niezawisły. Niemniej jednak Kaczyński skorzystał z okazji i

skierował wezwanie przedsądowe do lidera PO Donalda Tuska. Kaczyński domaga się usunięcia wpisu na Twitterze dotyczącego wyborów w USA, zamieszczenia przeprosin na tym portalu oraz wpłaty 10 tys. zł na rzecz pomocy uchodźcom z Ukrainy.

Usunięcie wpisu ma nastąpić w ramach wyciągania konsekwencji za podnoszenie ręki na wolność słowa. Bo nie tyle chodzi o zarzut postawiony Kaczyńskiemu — ten ma zostać powtórzony w przeprosinach — ile o pozostałą część wypowiedzi, której prawdziwość nie budzi już żadnych wątpliwości.

„Przepraszam Jarosława Kaczyńskiego za to, że w moim wpisie na portalu Twitter z 19.4.2022 r. fałszywie przypisałem Mu twierdzenie, że w USA sfałszowano wybory. W rzeczywistości Jarosław Kaczyński takiego poglądu nie prezentował, a tym samym bezprawnie naruszyłem Jego dobre imię” — mają brzmieć przeprosiny.

Mowa jest srebrem, ale milczenie jest złotem. Dlaczego Donald Tusk nie potrafi powściągnąć języka wtedy, kiedy trzeba i milczy wtedy, kiedy należy zabrać głos? I ważniejsze — naprawdę wierzy, że można wygrać z PiS-em licytując się na populizm? Schetyna próbował i koncertowo przegrywał wybory jedne po drugich. Jeśli opozycja nie wygra zdecydowanie sanacja państwa będzie niemożliwa. Zwłaszcza, że nic nie wskazuje na to, że Hołownia czy Czarzasty nie będą wraz z PiS-em stawali okoniem.

Pętla zaciska się w miarę postępów w wasalizowaniu kolejnych instytucji. Jeśli można utajnić zeznania majątkowe, choć przyjęte przez PiS przepisy jednoznacznie, w sposób nie pozostawiający żadnych wątpliwości mówią, że są jawne, to co zrobią Tusk, Hołownia, Czarzasty, Kosiniak-Kamysz gdy sąd uzna, że wygrała partia, która uzyskała mniej głosów?

 

Uaktualnienie.
W telewizji serwującej prawdę na okrągło calusieńką dobę pokazano Tuska pokazującego obrazek, który skwapliwie przysłonięto paskiem z niebywale istotną, ale jakże prawdziwą informacją. Zaiste, Tusk mówił, że rolnikom jest ciężko, albowiem podrożało, ale nie wszystko. Marchewka na ten przykład nie podrożała. To znaczy podrożała, ale za mało, tylko o 50%. Jak podrożeje o 500 rolnicy będą szczęśliwi, a Tusk ukontentowany. Żeby kupić tonę tej saletry w 2021 roku, rok temu, trzeba było sprzedać 800 kilo marchewek. A dzisiaj, żeby tę samą tonę kupić, trzeba by sprzedać 6 ton marchewki. Co wynika z tego, że 6 ton i co z tym zrobi Tusk gdy dojdzie do władzy? Nie wiadomo, bo nie puścił pary z gęby. Zasugerował jedynie, że rząd powinien dopłacać, jak za komuny. Wsparcie bowiem nie może polegać na rozwiązaniach systemowych i na sprowadzeniu inflacji do akceptowalnego poziomu, ale na dopłacaniu, subwencjonowaniu, rekompensowaniu strat i dofinansowywaniu. Komuniści dopłacali do każdego stanowiska pracy, do każdej wyprodukowanej śrubki, do hektara, kwintala, wszystkiego. Może Tusk wie dlaczego im bardziej dopłacano, tym było gorzej?

Dodaj komentarz