Kar nawał non stop

Po raz ostatni krótko pochylmy się nad sprawą pijanych kierowców. Kalendarium wydarzeń wyglądało następująco. 1 stycznia rozpędzone BMW wjechało w grupę osób stojących przy przejeździe kolejowym zabijając i raniąc kilka. Następnego dnia pan premier zwołał spotkanie z szefami ministerstw sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Efektem tego spotkania było precyzyjne określenie terminu, w którym przedstawione zostaną szczegółowe rozwiązania.

7 stycznia pan premier przedstawił szczegółowe rozwiązanie problemu pijanych kierowcówMusimy tak zmieniać przepisy prawa żeby przede wszystkim uzyskać efekt prewencyjny, profilaktyczny. To znaczy żeby jak najmniej tego typu zdarzeń na polskich drogach miało miejsce i żeby jak najmniej ludzi pijących decydowało się siąść za kółkiem. W jaki sposób zostanie osiągnięty ów „efekt prewencyjny”? Za pomocą zmiany cennika. — Dzisiaj ktoś, kto po raz pierwszy został przyłapany na prowadzeniu pojazdu po spożyciu alkoholu, w tej chwili taka osoba traci prawo jazdy na czas od jednego roku do dziesięciu, sądy z reguły decydują się na te niższe wymiary kar — przedstawił obecny stan spraw pan premier. Takie kary, co widać na pierwszy rzut oka, są pozbawione „efektu prewencyjnego”. Co więc należy zrobić? Zaktualizować wymiar. — Będziemy proponowali podniesienie tego, tej kary od minimum trzech lat do piętnastu lat zakazu prowadzenia pojazdów dla osoby po raz pierwszy przyłapanej na prowadzeniu pojazdu pod wpływem alkoholu. Osoba po raz drugi przyłapana na jeździe pod wpływem alkoholu traciła by prawo jazdy na minimum pięć lat do piętnastu lat

Na czym polega prewencja, skoro z góry zakłada się, że osoba raz ukarana popełni drugi raz ten sam czyn? Można także zapytać dlaczego trzy i pięć a nie dwa i siedem lub sześć i cześć, ale po co? Takie cyfry wypadły podczas rzutu kostką, więc są równie dobre jak inne, a z losem nie warto igrać. Zastanawiający jest rozrzut — od trzech i pięciu do piętnastu. Od czego będzie zależało kiedy trzy, a od czego kiedy piętnaście? Od powinowactwa, znajomości, stopnia upojenia czy liczby ofiar? Czy duchowni też będą podlegali tym uregulowaniom? A może przedawkowanie ducha świętego lub cudowna zamiana wody w wino w organizmie sługi bożego będzie traktowana jako okoliczność łagodząca karę zawieszająca lub anulująca?

Prawdziwy efekt prewencyjny zawarty został w Ustawie o kierujących pojazdami przyjętej w roku 2011. Znalazły się tam zapisy o kursach reedukacyjnych. Problem w tym, że ani „Minister właściwy do spraw wewnętrznych w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw transportu oraz Ministrem Sprawiedliwości” ani „Minister właściwy do spraw zdrowia w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw transportu” (art. 105) nie określili w drodze rozporządzenia niczego, tak więc kursy reedukacyjne wystartują dopiero w roku 2016 jeśli oczywiście nowy rząd nie będzie musiał pilnie zająć się ratowaniem kraju przed bankructwem.

U pani Moniki Olejnik w ‚Kropce nad i’ spotkali się p. prof. Wydziału Prawa i Administracji UW Monika Płatek i p. poseł na sejm z ramienia Solidarnej Polski Jacek Kurski. Pan poseł na sejm z ramienia generalnie pochwalił pomysły premiera Donalda Tuska, ale zganił zatrzymnie się w pół drogi, bo karać należy także pasażera. Nie wyjaśnił oczywiście którego, co stanowi poważny problem i stawia pod znakiem zapytania ten pomysł z uwagi na fakt, że w tramwaju, autobusie czy pociągu pasażerów jest wielu. Rozumowanie pana posła Kurskiego jest proste jak konstrukcja cepa (przyrząd do oddzielania ziarna od kłosu). Otóż według pana Kurskiego taki „gościu”, który zostanie ukarany surowo, to on sobie popamięta i już więcej nie popełni podobnego czynu, a jak się napije, to na wszelki wypadek odczeka tydzień zanim do tramwaju wsiądzie.

Jednak kłam pomysłom zaostrzania prawa i mnożenia kar w nieskończoność, czyli zarówno „prewencji” zaproponowanej przez premiera jak i skutecznej nauczce Kurskiego zadał… sam Kurski. Jak wiadomo najczęstszą przyczyną wypadków nie jest obecnie nietrzeźwość, ale brawura i nadmierna szybkość. Pana Kurskiego, wielokrotnie karanego za przekraczanie szybkości, kary ani nie odstraszyły, ani niczego nie nauczyły. Na jakiej podstawie zarówno premier jak i poseł uważają, że surowa kara nauczy kogokolwiek innego, skoro nie nauczyły Kurskiego?

Jedno łączy szefa rządu z posłem partii opozycyjnej — specyficzne rozumienie słowa „prewencja”. Według obu panów prewencja to reagowanie po fakcie…

 

PS.
Ponieważ fundamentem „efektu prewencyjnego” jest kara więzienia, więc możemy w najbliższym czasie spodziewać się oświadczenia: „Skrócenie kolejek jest niezbędne, zarówno jeśli chodzi o areszty jak i więzienia. W ciągu kilku miesięcy minister musi mi zameldować, że problem rozwiązał. Jeśli powie, że nie da rady — przyjdzie następny, który to zrobi. Te propozycje muszą być gotowe (tu padnie nieprzekraczalny termin, np. we wtorek, w przyszłym tygodniu, za miesiąc, w lipcu, wkrótce itp.)

 

P.PS. Pan premier zaproponował obowiązkowe wyposażanie samochodów w alkomat. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby obowiązkowe wyposażanie samochodów w myszkę Miki. Ktoś, kto widzi dwie lub więcej powinien zrezygnować z jazdy i… Problem w tym, że iść w takim stanie też się nie da…

Dodaj komentarz