Kandydujcie, bo jak nie…

Rozsądek podpowiada, że wybory organizuje się wtedy, gdy jest wybór. Oczywiście nie dotyczy to reżimów totalitarnych i partii wodzowskich. Tam wszyscy głosują, bo przecież nie wybierają, na jednego kandydata, bo wiadomo, że on jest najlepszy. Bywają także ludzie, którym wydaje się, że są alfą i omegą, choć rozsądkiem nie grzeszą. Do tej kategorii zalicza się niewątpliwie lider koalicji populistycznej Grzegorz Schetyna. Pewność siebie opuszcza go tylko wtedy, gdy trzeba podjąć decyzję. Wtedy z giganta robi się karzeł. Najpierw zapada się pod ziemię starając się przeczekać, a dociskany kręci, lawiruje, kluczy licząc na to, że problem rozwiąże się sam.

Gdy wszystkie sondaże wskazywały, że opozycja startując wspólnie ma szansę wygrać, Schetyna tak długo „negocjował”, aż się rozpadła. Po rozpadzie zapadł się pod ziemię by wychynąwszy oznajmić, że mógł wcześniej wpaść na pomysł, który przyszedł mu do głowy w podziemiu. Kandydatką Koalicji Obywatelskiej na przyszłego premiera będzie Małgorzata Kidawa-Błońskaoznajmił triumfalnie i dodał stosując swój ulubiony pluralis majestatis: Nie wiem jak mogliśmy na to wcześniej nie wpaść. Przecież to takie oczywiste.

Minęło kilka miesięcy, Schetyna pewnie poprowadził swoje ugrupowanie prosto ku klęsce i stanął przed koniecznością wskazania kandydata w wyścigu do fotela prezydenckiego. A przecież wiadomo, że to dla niego wyzwanie ponad siły. Konieczność zadecydowania skutkuje skrętem kiszek, rozstrojem żołądka, częstoskurczem dwukomorowym, bezsennością i zaparciem. Czasami jednak zdarzają się cuda. — Mam! — ryknął pewnego ranka bezowocnie wiercąc się na tronie. — Nie wiem jak mogliśmy na to wcześniej nie wpaść! Przecież to takie oczywiste! Trzeba zorganizować prawybory! Towarzysze zdecydują za nas i my będziemy kryci, nikt nie powie że my, Schetyna, znowu narzucamy swoją wolę, szarogęsimy się i wywyższamy. Jeszcze tylko siku…

Gdy tylko zapiął się pod szyją i opuścił ustronne miejsce ogłosił radosną nowinę. Prawybory są niezbędne! Pokażą dobrą prezentację programów, dobrą konkurencję dobre emocje i to, że kandydat Platformy Obywatelskiej, Koalicji Obywatelskiej będzie faworytem do tego, żeby w drugiej turze odebrać prezydenturę Andrzejowi Dudzie! Nawet najgenialniejszy pomysł okazuje się idiotyczny gdy nie uwzględnia wszystkich okoliczności. Schetyna owszem, może swoich protegowanych na liście do europarlamentu czy parlamentu umieścić, może kogoś z partii wyrzucić, do partii przyjąć, roszady personalne to bowiem jego specjalność. Nie może jednak zmusić nikogo do kandydowania. Zwłaszcza, że nie ufają mu nawet członkowie jego własnego ugrupowania. No i klops. Albowiem jest

problem — nikt poza Małgorzatą Kidawą-Błońską nie pali się do startu w prawyborach prezydenckich. Wydarzenie, które miało przykuwać uwagę wyborców, może się skończyć kompromitacją.

— I co w tej sytuacji czynić wypada? — zadumał się lider nad liderami pomiędzy stęknięciami. — Mam! — walnął się w czoło. — Nie wiem, jak mogliśmy na to wcześniej nie wpaść! Przecież to takie oczywiste! Jeśli nie chcą zgłaszać się dobrowolnie, to trzeba ich brać z łapanki! Dzięki temu będzie kilku do wyboru, wygra Kidawa-Błońska i o to chodzi!

Wymyśliwszy genialne rozwiązanie przystąpił żwawo do działania Przy okazji postanowił naprawić błąd jakim było zwycięstwo opozycji w Senacie. W tym celu zwrócił się do dopiero co wybranego marszałka Grodzkiego, by ten zgodził się wziąć udział w prawyborczej farsie.

Grzegorz Schetyna intensywnie szuka konkurentów dla Kidawy. Namawiał do startu m.in. nową gwiazdę PO, marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego oraz byłego ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza.

Jeśli ktoś zastanawia się dlaczego tego szkodnika i bęcwała jeszcze nie pozbawiono stanowiska przewodniczącego, to winien wziąć pod uwagę, że to mistrz intryg i personalnych roszad. Na dodatek miał cztery lata na to, by oczyścić sobie przedpole i pozbyć konkurentów. Młodzi gniewni, którzy szemrali po kątach jak Budka, Kopacz, Pitera czy Mucha zostali błyskawicznie spacyfikowani. Dlatego Schetyna nie musi się spieszyć. Wie, że nikt mu nie zagrozi. Owszem, prędzej czy później, raczej później, zgłosi Kidawę-Błońską, ale dopiero wtedy, gdy zdobędzie pewność, że nie będzie miała żadnych szans na elekcję.

Nawiasem mówiąc nie można Schetynie odmówić talentu. Jeszcze do końca nie wiadomo kto będzie kandydował, a już pełną parą ruszył proces ośmieszania i dyskredytowania potencjalnego pretendenta. Farsa wymyślona przez Schetynę ośmiesza Kidawę-Błońską i obnaża jej chwiejność, brak zdecydowania z jednej strony i niesamodzielność z drugiej. Żadnej autonomicznej decyzji, żadnej jednoznacznej deklaracji. Będzie tak jak zdecyduje pan i władca Grzegorz Schetyna. Po co nam w pałacu prezydenckim kolejna marionetka?

PiS wygrało dlatego, że wyborcy mając do wyboru bezczelnego lisa rabującego kurnik i bezzębnego, niedowidzącego psa strojącego się w piórka obrońcy kur, postawili na drapieżnika.

 

Post sctriptum:
Kidawa-Błońska wyraziła swoją opinię o tych, którzy zastanawiają się czy aby nie poprzeć pisowskiej ustawy dewastującej system emerytalny. Teraz kaja się i płaszczy łkając, że być może powiedziała „za mocno”. Nie chciałam nikogo obrazić — szlochała.  Towarzysza Czarzastego nie przekonała. Wypowiedź pani marszałek o nas, że nie jesteśmy warci wyboru jest bardzo arogancka, niesympatyczna i moim zdaniem kończy dyskusję ws. poparcia pani Kidawy-Błońskiej przez polską lewicę. Skończyły się takie czasy, że my, lewica, mamy zabronione prezentowanie swojego stanowiska. Nastały takie czasy, że tylko oni, lewica, mają prawo prezentować swoje stanowisko, a kto odważy się je skrytykować, ten natychmiast straci jej poparcie. A ponieważ tylko PiS jej nie krytykuje, więc i na wsparcie w rujnowaniu gospodarki może liczyć. A nie krytykuje, bo realizuje jej program! Postulaty lewicy zrealizowane przez PiS to między innymi

minimalna płaca godzinowa 15 zł, zmiana umów o unikaniu podwójnego opodatkowania, wprowadzenie niezapowiedzianych kontroli u przedsiębiorców, walka z umowami cywilno-prawnymi, ograniczanie pracy w niedzielę, zwiększenie uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy, dodatkowe podatki dla dużych firm, budowa mieszkań przez państwo, zwiększenie wydatków na zasiłki, inwestowanie przez państwo w nowoczesny przemysł

Wreszcie entuzjastycznie przyjęty pomysł oskubania bogatych.

Przed weekendem posłanki Marcelina Zawisza i Magdalena Biejat zapowiadały, że Partia Razem wypracuje swoje stanowisko ws. składek ZUS po rozmowach z ekspertami i stroną społeczną, ale nie wykluczyły poparcia – po zmianach – propozycji PiS. – Co do zasady powinno się znieść 30-krotność – powiedziała Biejat.

PiS doceniło starania i w nagrodę

Biejat została powołana na szefową sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, choć PiS ma w niej przewagę.

Co prawda w Senacie nie udało się PiS-owi przeciągnąć jawnie nikogo na swoją stronę, ale to nic nie znaczy. Zasiada w nim bowiem dwoje przedstawicieli lewicy, a to w zupełności wystarczy…

Dodaj komentarz