… jeżeli chodzi o ocenę ośmiu lat rządów…

Któż nie zna kultowych już słów „przez osiem ostatnich lat Polcy i Polaki…”? Ponieważ PiS ostatnio rzadko sięga po ten „argument”, zaczęło się nim posługiwać ugrupowanie Wiosna R. Biedronia. Nie walczymy z Platformą, ale Platforma nie może liczyć na żadną ulgę, jeżeli chodzi o ocenę ośmiu lat rządów, w szczególności w kwestiach polityki społecznej — oznajmił w „Kropce nad i”  w TVN24 Marcin Anaszewicz. To napawa optymizmem ponieważ daje nadzieję, że partia Wiosna poprawi wszystkie błędy popełnione przez PO, zaś wszystkie dobre zmiany, które zaszły w Polsce w ostatnim czasie pozostawi nietknięte. W pierwszym rzędzie zostanie naprawiona drobna pomyłka którą popełnił PIS. Chodzi o program 500+, którym miały być objęte wszystkie dzieci, a którym nie objęto wszystkich. Zgodnie z wyliczeniami specjalistów partyjnych będzie to kosztowało budżet od 232.563 do 521.515 zł. Kolejnym posunięciem będzie likwidacja ZUS-u, KRUS-u i wprowadzenie emerytur obywatelskich jednakowych dla wszystkich. Czy ten ruch pozwoli pozbyć się sięgającego 6 bilionów złotych długu?

… urząd obliczył, ile państwo będzie musiało wypłacić wszystkim, którzy weszli do systemu emerytalnego, po korekcie o składki, jakie jeszcze wniosą. I tak, na na koniec 2015 roku wartość tych uprawnień wyniosła 4,96 bln zł! To aż trzykrotność rocznej pracy polskiej gospodarki, a dokładnie 276 proc. PKB. Innymi słowy, cała gospodarka musiałaby wpłacać do budżetu wszystko, co zarobi przez trzy lata, żeby zebrać pieniądze na kapitał dla emerytów.

Gdyby Biedroń zrealizował swoje obietnice, niejako przy okazji te należności można by było „umorzyć” tak, jak to zrobił Tusk ze składkami w postaci obligacji skarbu państwa zabranymi z OFE. Same zalety poza jedną — nikomu takie rozwiązanie nie przypadnie do gustu. Z kolei pozostawienie obecnego systemu bez zmian, po zniszczeniu drugiego, kapitałowego filaru przez Tuska sprawi, że wkrótce stanie się niewypłacalny. Zwłaszcza, że władza szasta miliardami na prawo i lewo bez żadnego umiaru. Problem polega na tym, że Biedroń zajęty jest krytykowaniem ostatnich ośmiu lat rządów PO i chwaleniem najgorszych rozwiązań przyjętych przez obecny rząd. Program gospodarczy partii Wiosna sprowadza się do populistycznego „nie może być tak, że…” A jak powinno być? Powinno być inaczej! To wszystko co ma do powiedzenia Wiosna na temat ekonomii.

U p. Moniki Olejnik zgromadzili się ubrana w kostium płetwonurka Joanna Mucha z PO oraz Marcin Anaszewicz z Wiosny. Marcin Anaszewicz to najpierw dyrektor strategiczny, a później doradca strategiczny prezydenta Słupska Roberta Biedronia. Za swoją ciężką i odpowiedzialną pracę na strategicznym stanowisku pobierał dodatek, który mu się po prostu należał ze względów strategicznych. Ostatnio udzielał się w Telewizji Polskiej, w której oznajmił, że jeśli chodzi o PO, to nie było drugiej takiej partii, która by tak bardzo ingerowała w prawa kobiet. U p. Olejnik gwałtownie zaprzeczył jakoby powiedział, że PO była gorsza od PiS-u Nikt z Wiosny, ani ja ani nikt inny, nie porównywał Platformy Obywatelskiej do PiS-u. Na szczęście nieprzygotowana do rozmowy Olejnik zacytowała zupełnie inny fragment, z którego nic nie wynikało. Potem p. z Wiosny wspomagany przez prowadzącą skupił się na przerywaniu i przeszkadzaniu p. poseł.

Podczas trwającego 20 minut programu goście Moniki Olejnik nie powiedzieli nic, co miałoby jakieś znaczenie. Anaszewicz koncentrował się na zaniechaniach i błędach popełnionych przez PO podczas ośmiu lat rządów, a Mucha z oburzeniem gwałtownie zaprzeczała. Niektórzy publicyści przekonują, że Wiosna to nowa jakość pachnąca świeżością. Występy Anaszewicza przeczą tej tezie przywodząc na myśl występy Brudzińskiego, Błaszczaka czy Mazurek. Na szczęście dla gości p. Olejnik kompletnie nie panuje nad sytuacją w studio, goście mówią kiedy chcą, wszyscy sobie przerywają, a ktoś, kto tego nie robi może nie mieć okazji wypowiedzieć jednego całego zdania w ciągu programu. Na dodatek pytania są bez polotu, a obiektywizm niewiarygodny. Dlatego teraz z zupełnie innej beczki.

Wczoraj w sklepie za szybką widniało ułożone zgrabnie na tackach sino-bure mięso wołowe. Mimo, iż widok przyprawiał o mdłości, sąsiad kupił i postanowił ugotować pyszny rosołek. Skutek był taki, że trzeba było koło jego mieszkania przemykać na wdechu, ponieważ smród był nie do wytrzymania. Posiadacze komputerów wyposażonych w kartę zapachową (SwądBlaster™) mogą go poczuć klikając tutaj. Otwartą kwestią pozostaje pytanie czy kupowanie wołowiny po ujawnieniu afery ze zdechłymi krowami jest głupotą czy brawurą. Po otwarciu okna powiało optymizmem. Według raportu Greenpeace’u badanie poubojowe krowy zajmuje polskim służbom weterynaryjnym 3 minuty, świni półtorej minuty, kurczaka 1 (słownie: jedną) sekundę. Co to oznacza? Ano to, że po raz kolejny zdarzył się cud nad Wisłą — mimo braku jakiejkolwiek kontroli nie doszło (jeszcze) do masowego zatrucia i wymierania Polek i Polaków. W konkluzji raportu czytamy:

System kontroli nad jakością mięsa w Polsce jest niewydolny i nie naprawią go dymisje poszczególnych weterynarzy czy instalowanie monitoringu w ubojniach. Sedno problemu nie leży wyłącznie w poszczególnych ludziach, prawodawstwie czy jakości funkcjonujących instytucji, ale także po prostu w ogromnej skali produkcji i spożycia mięsa, pochłaniającej ogromne zasoby kadrowe służb do kontroli zakładów zajmujących się produkcją wielkoprzemysłową. W systemie żywnościowym opartym na codziennym i całodobowym zabijaniu niewyobrażalnej liczby zwierząt, przy presji na konkurencyjność przez zwiększanie produkcji i redukcję kosztów – problemy takie, jak ten pokazany w materiale TVN, powtarzają się i będą się powtarzać. Wielkoprzemysłowy chów i ubój zwierząt, intensywne wsparcie dla promocji produktów mięsnych i rosnący poziom spożycia oraz eksportu mięsa będą powodować szereg zagrożeń dla naszego zdrowia, środowiska i klimatu. Gdy ilość i zysk są ważniejsze niż jakość, takie naruszenia kosztem zdrowia ludzi, bezpieczeństwa żywności i higieny pracy, dobrostanu zwierząt oraz środowiska, mogą się jedynie nasilać.

Skandal w ubojni w Ostrowi Mazowieckiej był jednym z wielu przypadków nieprawidłowości, o których rokrocznie dowiadujemy się z mediów nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Dane i liczby z analizy dokumentów wskazują, że w Polsce znaczna część zgłoszeń i błędów w kontroli mięsa nie wychodzi poza raporty oraz jest nagłaśniania tylko, jeśli dotyczy rynku zagranicznego. Mimo zapewnień ministra Ardanowskiego, że Ostrowia jest incydentalnym i wyizolowanym przypadkiem i mimo, że Główny Lekarz Weterynarii i Główny Inspektorat Sanitarny przekonują o nieszkodliwości mięsa pochodzącego od nieprzebadanych i chorych krów ubijanych nocą i w tajemnicy, obraz na który składa się ogromna skala produkcji, duży stopień rejestrowanych naruszeń i mały zasób kadrowy służb kontrolnych wskazuje na ugruntowane i systemowe zaniedbania.

Wszystko w porządku, panie i panowie! Nie ma się czym martwić, ponieważ w lutym pojawiła się Wiosna, a wkrótce nadejdzie następna.

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. W Szczecinie stępka  zardzewiała. Czyżby prezes przezywany deweloperem o niej zapomniał? Miał powstać cud gospodarczy, a tam kicha. W Gdańsku też stocznia pod patronatem najlepszego z prezesów. Może tam jest lepiej? Tu jest odpowiedź https://innpoland.pl/150303,panstwowa-stocznia-nad-przepascia-na-jej-tereny-juz-czekaja-prywatne-firmy

    Przypomnę, że przemysł stoczniowy budował kiedyś (do 1980 r) statki dla ZSRR za ceny ustanawiane przez zamawiającego. Budowano także statki dla Polski. Pływały po morzach i ocenach. Teraz tylko stare wilki morskie mogą o nich wspominać. Młode wilki pracy w Polsce nie mają, służą w obcych flotach.

    W rodzinie jest kapitan żeglugi wielkiej. Opowiedział, że najstraszniejsze chwile przeżył na północnym Pacyfiku. Sztorm był ogromny, a jego statek holował inny statek polski, który miał awarię sterów i sam zostałby szybko ustawiony do fal bokiem i wtedy zatopiony.Fale miały ok.20 m. Pod rozkazami znalazły się więc dwa statki. Obydwie załogi przeżyły, ale kapitanowi przybyło sporo srebra na głowie. Załogom chyba też.

    Pływanie zakończył we flocie niemieckiej. Niestety.