Jest mowa o wybuchach

Co trzeba zrobić, żeby zminimalizować liczbę pytań zadawanych na konferencji prasowej przez wścibskich dziennikarzy? Po pierwsze należy zawęzić tematykę pytań. Dzięki temu wszystkie niewygodne pytania można spokojnie zignorować uznając je za niezwiązane z tematem konferencji. Po drugie trzeba mieć talent krasomówczy. Niestety nie wszyscy mają, więc jedni ze swadą i polotem plotą nieprawdopodobne duby smalone, inni nieskładnie bajdurzą coś pozornie na temat wygadując takie bzdury, że słuchać hadko. Na przykład pada pytanie ile czasu daje sobie rząd na rozwiązanie problemu. No i zaczyna się…

To bardzo dobre pytanie. No bo co to jest czas? Jak można dać sobie trochę czasu? Przecież czas to pojęcie względne. Czas bowiem mierzymy obserwując zjawiska okresowe. Padło kiedyś pytanie o elektrownię atomową. Otóż atomy, cząsteczki drgają w określonym cyklu i to właśnie pozwala nam dokładnie mierzyć czas. Wcześniej ludzkość nie potrzebowała takiej dokładności, więc czas odmierzano mierząc długość cienia rzucanego przez wbity w ziemię patyk. Zaletą takiego zegara słonecznego było to, że był ekologiczny i bezobsługowy. Nie trzeba go było ani nakręcać, ani zmieniać w nim baterii. Potem skonstruowano zegary…

I tak dalej i tak dalej. Jednak zamiast wymyślać przykłady lepiej posłużyć się prawdziwym. Marcin Przydacz, który jest podsekretarzem stanu do spraw bezpieczeństwa, polityki amerykańskiej, azjatyckiej oraz wschodniej wczoraj, czyli w dniu wczorajszym udał się na konferencję prasową i udzielał modelowych odpowiedzi. Na pytanie „czy tam, w Kabulu, Polacy są bezpieczni?” odparł Tak, jak wielokrotnie wskazywaliśmy, w dniu wczorajszym*, w dniu dzisiejszym* podjęliśmy decyzję o zakończeniu tej misji w oparciu o raporty dotyczące sytuacji bezpieczeństwa. Nie chcieliśmy dłużej narażać zdrowia i życia naszych konsulów, tak więc w dniu dzisiejszym* rano wylądował ostatni samolot z cywilami. W tym momencie w Kabulu nie ma żadnego polskiego dyplomaty, są oni już w bezpiecznym miejscu od dzisiejszego poranka nie pojawiali się w miejscu zagrożenia, właśnie na tym Abi Gate, na którym prawdopodobnie doszło do wybuchu, mając tą odpowiedzialność, mimo różnego rodzaju sygnałów i nacisków, także ze środowisk dziennikarskich, którzy nas prosili o kolejne jeszcze podejścia do bramy zdecydowaliśmy, że nie możemy ryzykować i dzięki Bogu udało się uchronić zdrowie i życie naszych ludzi.

I niech teraz ktoś powie, że Polacy nie są narodem bohaterskim, niezłomnym, który nic innego nie robi, lecz walczy o wolność naszą, waszą i ich. A jakie posiada służby! Żaden kraj nie ma tak sprawnych i dobrze poinformowanych. Te informacje, które do nas docierają są oczywiście bardzo niepokojące, jest mowa o wybuchach, o rannych, o ofiarach śmiertelnych, także i o rannych ze strony amerykańskiej, będziemy je wszystkie weryfikować, natomiast podkreślam raz jeszcze: polskich dyplomatów w Kabulu już nie ma, także i tych osób, które chcieliśmy ewakuować nie ma, nie ma w Kabulu, operacja ewakuacyjna także i naszych sił w tym momencie przebiega zgodnie, zgodnie z planem.

Podsumujmy. W oparciu o decyzję podjętą zarówno w dniu wczorajszym* jak i dzisiejszym* zakończono operację. I właśnie ta zakończona operacja przebiega zgodnie z planem sprawnie i bez zakłóceń. To nie mogło pozostać niezauważone. I nie pozostało. Najpierw nieludzki wysiłek, poświęcenie i ofiarność zostały dostrzeżone.

Wyrażam najwyższe uznanie i wdzięczność naszej służbie dyplomatycznej i konsularnej za udział w akcji ewakuacyjnej w Afganistanie.

Następnie nagrodzone. To oczywiste i bezdyskusyjne, ponieważ jeśli ktoś robi to, co do niego należy, to zasługuje na nagrodę jak nikt.

Z narażeniem zdrowia i życia sprostali najwyższym standardom etosu służby zagranicznej Rzeczypospolitej Polskiej. W związku z tym podjąłem decyzję o przyznaniu im stosownych nagród.

Choć to może komuś wydać się nieprawdopodobne, nie tyle sama misja, ile trudna decyzja o jej zakończeniu przyczyniła się do uratowania wielu osób. W koordynacji z sojusznikami, ale przede wszystkim po uważnej raporcie wszelkich, po uważnej lekturze wszelkich raportów podjęliśmy tą trudną decyzję o zakończeniu misji i dzięki temu udało nam się uratować wiele, wiele osób, ale udało nam się też zachować bezpieczeństwo naszych ludzi. Europa naciska na Stany Zjednoczone domagając się przedłużenia misji ewakuacyjnej, tymczasem Polska podejmuje trudną decyzję zakończenia jej przed czasem.

Zgodnie z informacjami podanymi przez Mateusza Morawieckiego, który jest premierem, do kraju w „ściągnięto” 900 osób z Afganistanu, w tym 300 kobiet i blisko 300 dzieci. Lotów było 14 i odbywały się ze względów bezpieczeństwa w ścisłym reżimie sanitarnym — co drugie siedzenie w samolocie było puste. Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk doprecyzował, że Polska sprowadziła ponad 1.100 osób (z czego 937 obywateli Afganistanu) w 30 lotach wojskowych i 14 lotach cywilnych, czym potwierdził, że nie może być mowy o zagrożeniu, przed którym przestrzegał Jarosław Kaczyński**, ponieważ każdym samolotem podróżowało średnio 25 osób.

Dlaczego polski rząd ściąga do kraju tysiąc Afgańczyków, a jednocześnie bohaterscy polscy funkcjonariusze uniemożliwiają udzielenie pomocy humanitarnej kilkudziesięciu imigrantom zamykając ich na granicy w kotle? Nie da się tego ani wyjaśnić, ani zrozumieć. Ksiądz Lemański próbował, ale też mu się nie udało. Ci funkcjonariusze… Ja im… Z jednej strony ich rozumiem, oni tam są na służbie, ale ten rozkaz, który przyszedł z Warszawy jest po prostu nieludzki. Nie pomagać, nie rozmawiać, odwracać się plecami. To jest coś, coś strasznego. Nie wiadomo czy bohaterscy żołnierze dostali błogosławieństwo swoich kapelanów, niemniej jednak dowódca jest tak niezłomny, że… Zażądałem spotkania z dowódcą. Bardzo długo się ociągano z tym, żeby ktoś do nas przyszedł, ale jak ten dowódca przyszedł i poprosiliśmy o rozmowę taką bez kamer, bez mikrofonów, żeby nie czuł się tym w żaden sposób no zobligowany, przymuszony, to on nas wpuścił za te, za tę umowną linię i tam chwilę rozmawialiśmy, ale to była rozmowa z człowiekiem, który mówił „nie wolno”:, „jest rozkaz”. Jaki rozkaz? „Nie powiem”,  Kto ten rozkaz podpisał? „Nie mogę powiedzieć, proszę jechać”… Duchowni chcieli zostawić przyniesione dary żołnierzom, żeby oni je dostarczyli potrzebującym, on powiedział „nie wolno, jeżeli państwo, jeżeli panowie chcą złożyć jakiś protest, to proszę jechać do rzecznika prasowego straży granicznej i złożyć to w godzinach urzędowania tego urzędu”. No, zupełnie wyzute z jakiegokolwiek współczucia, empatii, z jakiegokolwiek humanitaryzmu podejście.

Gdy to samo mówił Władysław Frasyniuk, nie na około, na okrągło jak ksiądz Lemański, lecz wprost i dosadnie rozpętała się burza. Dlaczego teraz stacja serwująca prawdę na okrągło nie wyraża ubolewania, że „w związku z inwektywami pod adresem żołnierzy zabrakło stanowczej, krytycznej reakcji ze strony prowadzącego rozmowę” nie wiadomo. Chociaż… Oskarżanie o brak empatii i humanitaryzmu ludzi, którzy wynagradzani, nagradzani i błogosławieni są za to, że zabijają innych ludzi samo w sobie jest kuriozalne. Można także zrozumieć strach przed odpowiedzialnością. Żołnierze, którzy będąc na wojnie przez pomyłkę lub przypadek ostrzelali afgańską wioskę byli przez lata ciągani po sądach. Czym różni się śmierć zadana w wyniku ostrzału od śmierci spowodowanej przez głód i choroby w wyniku odmowy udzielenia pomocy humanitarnej?

Krytykowanie wyczynów polskich służb na granicy i poza granicami, zachowanie polskiego prezydenta, który nie wie po której stronie swojej niezłomnej osoby należy prowadzić damę to nie „znieważanie”. Bowiem to nie krytycy, lecz właśnie ci, których postępowanie urąga wszelkim standardom znieważają urząd, który pełnią oraz kraj, którego bronią, któremu służą względnie który reprezentują.


* Tam, gdzie mowa o dniu dzisiejszym chodzi o dzień wczorajszy, a tam, gdzie mowa o dniu wczorajszym chodzi o dzień przedwczorajszy.
** Kilka lat temu Jarosław Kaczyński zwrócił uwagę, że tylko w Polsce nie ma problemu z chorobami. Dlatego trzeba bardzo uważać, ponieważ to są kwestie związane z różnego rodzaju niebezpieczeństwami w tej sferze. Są już przecież objawy pojawienia się chorób bardzo niebezpiecznych i dawno niewidzianych w Europie: cholera na wyspach greckich, dyzenteria w Wiedniu, różnego rodzaju pasożyty, pierwotniaki, które nie są groźne w organizmach tych ludzi, mogą tutaj być groźne. To nie oznacza, żeby kogoś dyskryminować… Ale sprawdzić trzeba.

Dodaj komentarz