Jednoznaczny sygnał

Ci, którzy nie chcą dostrzec różnicy między wykorzystaniem wojska w czasie stanu wojennego, a wykorzystywaniem wojska do „ochrony” polskiej granicy przed trzydziestoma imigrantami powinni wiedzieć, że wtedy, w roku 1981, żołnierze nie wstydzili się swoich nazwisk i działali z otwartą przyłbicą. Dlatego ci, którzy uważają, że tylko przestępcom zależy na anonimowości muszą mieć świadomość, że to nie są żołnierze Ludowego Wojska Polskiego. Oni walczą o wolną Polskę i pilnują granic wolnej Polski anonimowo.

Wczoraj w programie „Kawa na ławę” przedstawiciele obozu rządzącego oraz Artur Dziambor z Konfederacji z pełnym przekonaniem przekonywali, że polskiej polityce ton nadaje Aleksander Łukaszenka. Państwo polskie jest bowiem tak słabe, bezbronne, bezwolne i nieudolne, że nie stać go na prowadzenie własnej polityki. Jeśli Łukaszenka skieruje na granicę większą liczbę imigrantów, to państwo polskie po prostu polegnie niczym bohaterowie spod Smoleńska. Marcin Horała nie ma co do tego żadnych złudzeń. Gdy w 2015 roku Europa borykała się z problemem imigrantów zobaczyliśmy jak się kończy polityka herzlich willkommen. Otóż kończy się tak, że wykreujemy sygnał  [na] cały świat: warto tędy, tak? Przychodzi do ciebie gangster w Iraku i mówi: za 5000 dolarów ci załatwię przemyt przez Polskę, włączasz telewizor, patrzysz, a, faktycznie, dają śpiwory i jedzenie, ładnie to, dobra, no to wchodzę. To za chwilę będzie nie 50 ale 5000, 50.000, 500.000 i jak pan poseł mówi tu o strzelaniu, to się pewnego dnia zamelduje tu na przykład 10.000.000, bo tyle jest potencjału na świecie. I wtedy co? Wtedy co? Lepiej teraz tą granicę zabezpieczyć, wysłać jednoznaczny sygnał: granica właśnie jest zabezpieczona, punktem pierwszym tej polityki jest niewpuszczanie imigrantów. To jest rzecz oczywista. Gwoli wyjaśnienia: 10 milionów uchodźców to więcej niż Białoruś liczy mieszkańców.

Nie da się, po prostu nie da się bardziej treściwie scharakteryzować obecnej władzy, obnażyć jej niekompetencji i nieudolności niemal na wszystkich polach. Chwała  Horała! W jednym się pomylił. Włączam telewizor nie po to, by upewnić się, że dają śpiwory, lecz by sprawdzić, czy nadal rządzi nieudolny PiS i Horała. Potem płacę kilku białoruskim urzędnikom, przy ich zarobkach to nie są wielkie kwoty, wynajmuję statystów i umieszczam ich na granicy. Wiem, że polskie władze ściągną w to miejsce funkcjonariuszy straży granicznej oraz policji, a gdy liczba osób koczujących przekroczy trzydzieści wyślą posiłki — cztery dywizje piechoty, dwa bataliony czołgów i wparcie lotnicze. Dzięki temu w innych miejscach bez żadnych przeszkód przejdą przez nikogo nie niepokojone setki chętnych. Bo nie po to płacę przemytnikom ciężkie pieniądze żeby siedzieć na granicy w podarowanym śpiworze obżerając się pączkami.

Słowa Horały przekonującego, że nie można wpuszczać do kraju nikogo, ponieważ polskie służby nie poradzą sobie z identyfikacją i weryfikacją przyjezdnych potwierdza sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Piotr Wawrzyk, który w piątkowym programie „Tak jest” przyznał, że ostatnim miesiącu polską granicę przekroczyło 2000 osób, z czego 1300 udało się zapędzić do obozu dla uchodźców, a reszta, 700 osób, ulotniła się i służby nie mają pojęcia co się z nimi dzieje. Narracja, zgodnie z którą wśród 30 osób koczujących na granicy „mogą przecież być terroryści” także nie wystawia polskim służbom najlepszego świadectwo, ponieważ oznacza, że nie potrafią tego zweryfikować, są głuche i ślepe. O siedmiuset osobach wiadomo, że rozpłynęli się w powietrzu. O ilu nie wiadomo?

Nawiasem mówiąc Marcin Horała jest tak wybitnym myślicielem, że na jednym wdechu za pomocą żelaznej logiki zdelegalizował prokuraturę i sądy. Te wszelkie państwa głosy jak to rzekomo pani marszałek Witek was oszukała, czy mówiąc, nie wiem, wprowadziła w błąd, są o tyle bezzasadne, że ani pani poseł, ani pan poseł, ani pan poseł, ani pan poseł, nie wzięli udziału w głosowaniu nad reasumpcją, więc to jakie było wasze mylne lub niemylne mniemanie na temat głosowania nie miało żadnego wpływu na jego wynik, bo próbowaliście zerwać kworum i w nim udziału nie mieliście. Święte słowa. Bandyta, który napadł na bank też może uznać swoje działanie za zgodne z prawem tłumacząc śledczym i prokuratorowi, że „wasze oskarżenia są o tyle bezzasadne, że ani pan posterunkowy, ani pan inspektor, ani pan prokurator nie wzięli udziału w napadzie, więc to, jakie było wasze mylne lub niemylne mniemanie na temat napadu nie miało żadnego wpływu na jego wynik, bo w nim udziału nie mieliście”. Horała ma łeb nie od parady!

Trudno śledząc relacje znad granicy pozbyć się wrażenia, że — na razie na lokalną skalę — wracają stare, stosowane przez wszystkie reżimy komunistyczne metody. Ówczesna władza bała się wolnego słowa bardziej niż diabeł święconej wody. Nie szczędząc sił i środków zagłuszała więc audycje wrażych rozgłośni — Radia Wolna Europa i Głosu Ameryki, a także… Tiranę i Pekin, co nosiło znamiona aberracji umysłowej. Dziś policja uniemożliwia porozumiewanie się się z koczującymi na granicy imigrantami włączając silniki samochodów i syreny.

W tej sprawie głos zabrała także Rada Konferencji Episkopatu Polski ds. Migracji i Pielgrzymek. W wydanym komunikacie zaleca, żeby obserwować w celu rozróżnienia, ponieważ każdy ma prawo uciekać przed prześladowaniami, ale przed biedą nie powinien.

Oczywiście rządy mają prawo do podjęcia działań przeciwko nielegalnej emigracji, przy poszanowaniu praw człowieka. Należy jednocześnie pamiętać o podstawowej różnicy jaka zachodzi pomiędzy uchodźcami – którzy uciekają z kraju z przyczyn politycznych, religijnych, etnicznych lub innych form prześladowania czy wojen – a osobami, które po prostu szukają nielegalnego wejścia do kraju i tymi którzy wyjeżdżają tylko po to, aby polepszyć swoją sytuację materialną

Mini ster Czarnek powinien przed rozpoczęciem roku szkolnego podkreślić w podręcznikach do historii, że ci Polacy, którzy emigrowali uciekając przed prześladowaniami są godni współczucia, a ci, którzy uciekali głównie za ocean przed biedą są godni potępienia. Autor Komunikatu słusznie zauważa także, że konflikty na świecie są „nierzadko politycznie stymulowane”. Należy to z całym naciskiem podkreślać, bo czym innym są konflikty z inspiracji stwórcy, z krzyżem na sztandarach i z błogosławieństwem biskupów, a co innego z niskich pobudek politycznych.

W Komunikacie nie zwrócono się do władzy, która odpowiada za kraj i która — zgodnie z tym, co napisano — postępuje nie po chrześcijańsku. Zwrócono się do polityków, by dołożyli starań.

W sytuacji napięć szczególna odpowiedzialność spoczywa na politykach i mediach. Przedstawicieli wszystkich sił politycznych prosimy, aby wspólnie szukając rozwiązań skomplikowanych problemów migracyjnych, kierowali się nade wszystko postawami gościnności, szacunku wobec przybyszów i dobra wspólnego Polaków. Zrozumiała troska o własnych obywateli nie może być wystarczającą przesłanką uzasadniająca zamykanie granic przed poszukującymi schronienia.

Przedstawiciele polityków kierując się postawami gościnności, ale także szacunku wobec wartości chrześcijańskich, udali się na miejsce „zdarzenia”, ale nie zostali dopuszczeni do imigrantów. Być może dlatego, że byli członkami opozycji. Zarówno przedstawiciele władzy jak i Episkopatu nie raczyli zaszczycić koczujących w nieludzkich warunkach ludzi swoją obecnością. Episkopatowi dwa tygodnie zajęło przygotowanie komunikatu, w którym strofuje media. Ich zadaniem jest „budować”, a nie „rozsiewać”. Nie wyjaśniono, dlaczego media katolickie, które powinny świecić przykładem rozsiewają zamiast budować.

Media powinny budować kulturę spotkania, a nie rozsiewać uprzedzenia i tworzyć atmosferę zagrożenia, dlatego prosimy dziennikarzy i reporterów o rzetelne relacjonowanie sytuacji uchodźców i imigrantów. Podsycanie niechęci i wrogości względem znajdujących się w dramatycznym położeniu przybyszów jest działaniem niegodziwym. […] Wywoływanie strachu przed drugim człowiekiem jest nieludzkie i niechrześcijańskie.

Te zalecenia wziął sobie do serca „Nasz Dziennik” relacjonując wydarzenia z pierwszej linii frontu.

Jesteśmy w tym miejscu frontowym, miejscu, gdzie odbywa się walka o polskie granice, o polskie bezpieczeństwo i wobec ataków wobec funkcjonariuszy straży granicznej i żołnierzy Wojska Polskiego chcemy wyrazić im wdzięczność za to, że bronią naszego bezpieczeństwa, bronią polskich granic.

Horała przekonuje, że nie możemy mu [Łukaszence] sprzyjać, nie możemy mu pomagać, nie możemy wpisywać się w scenariusz, który ten reżim przygotował. Musimy napisać własny, który telewizja białoruska streszcza tak:

Концлагерь XXI века. По-другому это не назовешь. [Obóz koncentracyjny XXI wieku. Inaczej tego nazwać nie można]

Pogratulować scenariusza. Hitchcock wymięka.

Dodaj komentarz