Jedność i odwaga

Donald Tusk spytany przed wyborami o rzecznika rządu odparł: Słuchajcie! Ja jakąś robotę muszę wykonywać! Ja jestem rzecznikiem rządu! Co powiedział rzecznik rządu po przegranych wyborach? To, co premier Donald Tusk robił zwykle w obliczu kryzysu — nic nie mówiąc zapadał się pod ziemię biorąc problemy na przeczekanie. Tradycyjnie i teraz w ten sam sposób wziąłby byka za rogi, ale najwidoczniej uświadomił sobie, albo uświadomiono mu, że tym razem trzeba by było czekać aż pięć lat. Wychynął więc z nory i wygłosił krótkie przemówienie do narodu. Przyznał w nim, choć nie wprost, że cieszy się z takiego obrotu sprawy, ponieważ nadal nie będzie musiał nic robić, bo po? Prezydent i tak przecież wszystko zawetuje. W ten sposób wyborcy wybawili go z kłopotu.

Warto zwrócić uwagę na niebywałe poczucie humoru premiera, który zadeklarował, że będą. Będziemy przedkładać gotowe już projekty ustaw, ale jeśli trzeba, będziemy rządzić i podejmować decyzje, także przy próbującym blokować dobre zmiany prezydencie. Doświadczenie już mamy. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie wspomniał też o odwadze. Ten plan wymagać będzie jedności i odwagi od całej Koalicji 15 października. Pierwszym testem będzie wotum zaufania, o które zwrócę się do Sejmu w najbliższym czasie. Jakie znaczenie będzie miał ten gest, skoro wynik jest z góry przesądzony?

Łatwo jest krytykować i wyzłośliwiać się po fakcie, ale jeśli chodzi o naszego premiera, to on już raz pokazał, że nie ma większego populisty od niego, że potrafi bajerować, jest niebywale sprawny retorycznie i mocny w gębie, ale jeśli chodzi o realne działania to jest bezradny niczym niemowlę we mgle. Od samego początku było wiadomo, że wyniki wyborów będzie zatwierdzać nielegalna, nie uznawana przez europejskie instytucje izba Sadu Najwyższego. Gdyby z przewagą 369.591 wygrał Trzaskowski Rafał Kazimierz, PiS natychmiast zażądałoby ponownego przeliczenia głosów, wskazywało na nieprawidłowości, a nielegalna izba Sądu Najwyższego nie zatwierdziłaby wyników wyborów. Niezguły Tuska nie zaprotestowały ani słowem. Teraz nielegalna izba Sądu Najwyższego zatwierdzi wynik, a oni to uznają.

Przed wyborami parlamentarnymi Koalicja Obywatelska przedstawiła sto konkretów na pierwsze sto dni rządów i dała plamę po całości. Solennie obiecywała rozliczenia i nie rozliczyła nikogo. Przekonywała, że nie może rządzić, bo Duda wszystko wetuje, a nie dawała mu do podpisu niczego ważnego, nie przygotowała żadnych kluczowych ustaw. A tę, na której zależało kobietom zawetowała sobie sama. Z kolei Tusk w roli swojego własnego rzecznika prasowego wygląda żałośnie, a jego aktywność w mediach społecznościowych przyprawiała o mdłości. Niestety, bolesna prawda jest taka, że nie ma omnibusów. Ktoś, kto jest doskonałym przywódcą niekoniecznie podoła trudom rządzenia. Dobrym przykładem jest Lech Wałęsa, który prezydentem był takim sobie. Wyśmiewano Nawrockiego obiecującego obniżenie cen prądu o 33% w ciągu pierwszyych 100 dni prezydentury, a zapomniano o 100 konkretach i innych zobowiązaniach koalicjantów, których nie spełniają.

Ten pokaz nieudolności zniechęca i to bardzo. Nawrocki i sztab PiS-u skupił się na łączeniu Trzaskowskiego z Tuskiem i jego rządem. Ukoronowaniem tej strategii była ostatnia „debata”, podczas której Nawrocki wprost obarczył odpowiedzialnością Trzaskowskiego za zapaść ochrony zdrowia pod nieudolnym kierownictwem protegowanej Tuska Izabeli Leszczyny. Trzaskowski zamiast odbić piłeczkę wziął na siebie całe lata zaniedbań, zaniechań i braku reform chełpiąc się milionami, które przeznaczył na szpital czy sieć przychodni. Dach przecieka, okna nieszczelne, instalacja w fatalnym stanie a wiceprzewodniczący chełpi się, że wyremontował piwnice i zrobił zapas opału. Zamiast wiązać na wszystkie możliwe sposoby i przy każdej okazji Nawrockiego z ośmioleciem rzędu PiS Trzaskowski przekonywał, że nieudolność nie jest zaraźliwa i on będzie sprawczy. Nawrocki co i rusz powtarzał, że chce obalić obecny rząd. Trzaskowski ani raz nie wspomniał, że zależy mu na rozliczeniu poprzedniego.

Niestety, wyborcy mając do wyboru safandułę, ściśle związanego z obiecującym gruszki na wierzbie i niedotrzymującym obietnic przywódcą i silnego, zaradnego człowieka, który i po pysku potrafi dać, i mieszkanie sobie zorganizować, i panienki załatwić, wybrali tego drugiego.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1