IQ AI

Wojciech Orliński to… Wikipedia wie lepiej i więcej. Ale nawet ona taktownie milczy o autorskiej audycji „Piąteczek”, którą prowadził w ramach cyklu „Salon” radia Tok w piątkowe wieczory, a który we wrześniu zniknął z anteny. Ba, żeby tylko z anteny. Program został starannie wygumkowany także ze spisu audycji. Oczywiście można skorzystać z wyszukiwarki, ale trzeba wiedzieć czego szukać. Usunięcie programu z listy przy jednoczesnym pozostawieniu pozycji od dawna martwych („Jak wytrzymać Mundial”, „PIWO – Program Informacyjny Wesoły Opiniotwórczy”, „Emancypantki”, „Zrozumieć Świat”, a nawet… „Salon — Z boku” Stefana Bratkowskiego), wygląda co najmniej dziwnie.

Nie tylko Orlińskiego potraktowano z niebywałą estymą i podziękowano w tak kurtuazyjny sposób. Na zbitą mordę z listy wywalono Joannę ‚współpłacenie za leczenie’ Solską i jej „Teraz Solska”, Daniela Passenta i „Gości Passenta”, Tomasza Raczka „Szczerotok” oraz wprowadzone nieco ponad rok temu „Nasłuchiwanie” Jerzego Sosnowskiego. Spoglądając na sprawę chłodnym okiem trudno odmówić racji tym decyzjom. Słuchaczy traktowanych jak barany do strzyżenia nie warto przyjmować w „Salonie”. Odpowiedniejszym miejscem jest klepisko między stodołą i oborą. Po „podziękowaniu” p. Ewie Wanat (i usunięciu jej archiwalnych audycji z listy podcastów) pierwszą decyzją nowej naczelnej było wyrzucenie wszystkich programów z udziałem słuchaczy. Czy powrót do takiej formuły po latach to przyznanie się do porażki, desperacki ruch tonącego?

Na tajemnicze zniknięcia nieco światła rzuca rzeczniczka Agory Agata Staniszewska. Okazuje się, że z wyjątkowym zainteresowaniem odbiorców spotkał się i ogromny sukces odniósł „Hyde park”. W związku z tym na antenę stacji nie powrócą już audycje pasma „Salon radia Tok FM”. Co ciekawe radio Tok właśnie od takiej formuły zaczynało — prowadzący (np. Jacek Sobala) rzucał temat, a resztę odwalali słuchacze. Mimo, iż ta formuła wtedy także spotykała się z wyjątkowym zainteresowaniem i odnosiła ogromne sukcesy, stacja znalazła się na skraju bankructwa. Jednak próba wejścia do tej samej rzeki, odgrzewanie starego kotleta z jednej strony i pozbywanie się doświadczonych publicystów z drugiej nie najlepiej wróży. Zubożanie oferty w sytuacji, gdy słuchaczy traktuje się jak dojne krowy i zachęca do wykupienia „dostępu premium” nosi znamiona upadku na głowę i to ze sporej wysokości. Za ciekawe, prowadzone przez doświadczonych dziennikarzy z wiedzą i charyzmą audycje, zainteresowani skłonni są płacić. Za opinie słuchaczy nikt nie da złamanego grosza, a lista płatnych podcastów musi się skurczyć. I kurczy się — między 19:20 a 21:20 już zieje dziura.

Inne medium Agory, Gazeta Wyborcza, nazywana jest przez przeciwników (choć coraz rzadziej) gazetą koszerną i postrzegana jako „żydowska”. Problem polega na tym, że tak gospodarować potrafią wyłącznie Polacy. Do prowadzonego przez żyda sklepu wchodzi klient, chwilę rozgląda się i odwraca do wyjścia. Żyd wyskakuje zza lady, zagradza mu drogę i pyta uprzejmie:
— Czy mogę szanownemu panu służyć?
Klient jeszcze raz omiata wzrokiem sklep i próbując ominąć sprzedawcę mówi:
— Wątpię…
Na co żyd krzyczy w kierunku zaplecza:
— Iceeek! Mamy wontpie?
— Nie, szefie!
Żyd nie tracąc rezonu zwraca się do klienta:
— Niech pan przyjdzie jutro, wontpie będzie!

Do prowadzonego przez Polaka sklepu wchodzi klient, rozgląda się, odwraca i wychodzi.

Z redakcji Gazety Wyborczej wywalono wszystkich doświadczonych dziennikarzy, zatrudniono Galopujących Majorów i współtwórców gazetek szkolnych, po czym zażądano od czytelników pieniędzy za dostęp do „wysokiej jakości treści”. Im gorzej sprzedaje się papierowe wydanie, im więcej zwrotów, tym szybciej rośnie jego cena. Teraz ten sam patent zastosowano w Tok. Czy to uchroni sztandarowe media Agory od bankructwa? Wontpie.

Chociaż Wojciech Orliński zniknął z anteny Tok, to przecież nie zniknął całkowicie. Prowadzi blog zatytułowany przewrotnie „Ekskursie w dyskursie”. Ostatnio zamieścił na nim notkę pod tytułem „Doniczkowe nanoboty Biedronia”, który poświęcił sztucznej inteligencji (AI, Artificial Intelligence) i autonomicznym samochodom. W tekście dzieli się swoimi lękami i fobiami jak zwykle w takich przypadkach posługując się pierwszą osobą liczby mnogiej i dużym kwantyfikatorem1).

Wszyscy mamy wdrukowane pewne wyobrażenie sztucznej inteligencji na podstawie SF. Odruchowo je przywołujemy, gdy słyszymy niusy2) z serii „komputer pokonał arcymistrza”.

Nie wszyscy mają wyobrażenie o sztucznej inteligencji wdrukowane przez SF, bo nie wszyscy gustują w tym gatunku. Na dokładkę — też użyję dużego kwantyfikatora — nikt nie może mieć wyobrażenia na temat sztucznej inteligencji z uwagi na to, że nawet „normalna” czy „zwykła” wymyka się jednoznacznej definicji. Pomieszczona w „Słowniku języka polskiego” brzmi tak: «zdolność rozumienia, uczenia się oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy i umiejętności w sytuacjach nowych». Czy w takim razie najprostsze algorytmy uczące się upodobań użytkowników i wykorzystujące zdobytą wiedzę do personifikowania reklam można zaliczyć do AI? Z kolei człowieka, który wiedząc, że dany związek chemiczny szkodzi i może nawet doprowadzić do zgonu, a mimo to go zażywa, pali, pije lub wącha, można zaliczyć do kategorii „inteligentny”?

Obracając się wokół postawionej na wstępie tezy, że wszyscy mają wdrukowane, a AI to fikcja Orliński wieszczy złowieszczo znów wykorzystując duży kwantyfikator:

Nic nie daje podstaw do nadziei na bezbłędne autonomiczne samochody, zmniejszające liczbę wypadków. Jest natomiast wypróbowane i tanie rozwiązanie: transport publiczny.

Czy transport publiczny sprawdzi się w przypadku konieczności przetransportowania chorego do szpitala, rodzącej kobiety na porodówkę, pozwoli wrócić w jednym kawałku z zakrapianego przyjęcia? Nawiasem mówiąc rozumowanie jakby skądś znane — po co ci samochód, skoro możesz pojechać przygotowaną przez władzę komunikacją zbiorową?  Po co ci książka, skoro możesz ją sobie wypożyczyć z biblioteki publicznej? Jednak problemem nie są poglądy Orlińskiego, choć odciskają swe piętno na rozumowaniu, lecz koncentrowanie się na „tu i teraz”. Krótkowzroczność argumentacji ilustruje inny fragment:

Taką postawę, w której odrzucamy rozwiązania tanie i wypróbowane na rzecz niepewnych i drogich, ale „nowoczesnych”, Broussard nazywa „technoszowinizmem”. Wcześniej Morozov lansował określenie „solucjonizm”, ale Broussard łączy to z obserwacją […] że łączy ich wspólna orientacja etno-socjo-ideolo-genderowa.

Ilustruje to anegdotą o Marvinie Minskim, ojcu AI. Kolega go raz spytał o poradę, jak walczyć z pasożytami atakującymi rośliny doniczkowe. Minsky w odpowiedzi zaczął snuć wizję armii antypasożytowych nanobotów. „No dobrze, ale tak konkretnie to co mam zrobić” – spytał kolega. „Nie wiem, pytaj moją żonę”, zbył go Minsky.

Gdyby ludzkość trzymała się „rozwiązań tanich i wypróbowanych” transport zbiorowy nadal odbywał by się w oparciu o bryczki, karoce, dorożki, dyliżanse, ośle grzbiety i zaprzęgi wołowe. Dziś ludzie kierują pojazdami. A ludzie są nieprzewidywalni. AI musi więc poradzić sobie z ludzką głupotą, dezynwolturą, bezmyślnością, brawurą i skłonnością do łamania zasad. Bezpieczny system autonomiczny to system powszechny. To po pierwsze. Po drugie nikt nie oczekuje od pijanego czy pędzącego na złamanie karku kierowcy żeby wybierał czy chce zabić siebie, matkę z dzieckiem czy włóczęgę. Natomiast na wieść o autonomicznych samochodach doznali wzmożenia moraliści i etycy domagając się by  z jednej strony dbały o życie i zdrowie pasażerów, a z drugiej wybierały „mniejsze zło”. Gdy więc pod samochód wbiegnie dziecko, to ono powinno być priorytetem, a gdy dorosły, to jego należy poświęcić ratując pasażerów. Jednak tak naprawdę to tylko pretekst, zasłona dymna. Zarówno etykom jak i prawnikom spędza sen z powiek dylemat kogo obarczyć winą za ewentualny wypadek. Teraz sprawa jest beznadziejnie prosta. Pieszy zginął na pasach? Sąd zdecyduje czy winny jest pieszy (np. prof. Vetulani) czy łamiący przepisy kierowca. W przypadku samochodu autonomicznego możliwości gwałtownie się kurczą.

Tu wreszcie dochodzimy do clou, czyli sedna zagadnienia i prawdziwych powodów piętrzenia przed sztuczną inteligencją przeszkód. AI stoi bowiem w sprzeczności z obowiązującym obecnie prawem autorskim. Można sobie wyobrazić wadliwie działające oprogramowanie pralki czy robota kuchennego, które „jest jakie jest”, producent „dołożył starań” by wszystko działało zgodnie z przeznaczeniem, ale za nic nie odpowiada. Autonomiczny samochód to zdrowie i życie ludzi, nie tylko zamkniętych w środku. Nie do pomyślenia jest sytuacja, gdy wpada na drzewo lub wjeżdża na chodnik dlatego, że „program wykonał nieprawidłową operację”. Dziś programiści nie ponoszą odpowiedzialności za wadliwe działanie oprogramowania. Zmiana uregulowań, urealnienie ich, uderzy z kolei w przemysł rozrywkowy i twórców, których dzieła chronione są przez pięć pokoleń. Nie koniec na tym. Sztuczna inteligencja to umiejętność uczenia się. Do kogo będą należeć prawa do oprogramowania doświadczonego samochodu, który radzi sobie w ekstremalnych warunkach, a jego oprogramowanie w niczym nie przypomina początkowego? Do rozstrzygnięcia podostaje także kogo w przypadku autonomicznego samochodu należy ubezpieczyć — właściciela, producenta czy twórcę oprogramowania?

W jednym Orlińskiemu racji odmówić nie sposób. W tym mianowicie, że głosowanie przez Internet to całkowite pozbawienie się kontroli nad przebiegiem i wynikiem wyborów. Teraz obce służby muszą starać się tak zmanipulować wyborców, by wybrali zgodnie z oczekiwaniami. Można jednak obserwować zarówno frekwencję, jak i przypilnować uczciwości i demaskować fałszerstwa. Przy głosowaniu przez Internet wystarczy skorygować wyniki. Co prawda system informatyczny pozwala prześledzić każdy głos, ale nie każdy ma do niego dostęp.


IQ to iloraz inteligencji (intelligence quotient). Według badaczy z Western University „IQ to współczynnik opisujący nieistniejącą rzeczywistość.”
1) Kwantyfikator to wykorzystywany w logice odpowiednik potocznych słów „każdy” i „pewien”. Duży, zwany także ogólnym lub uniwersalnym, to wyrażenie typu „dla każdego”. Do tej kategorii zaliczają się zarówno „wszyscy”, jak i „nikt”.
2) Nie wszyscy mają wdrukowane, że niusy to błędnie zapisane słowo newsy, które oznacza «informacje agencyjne, prasowe lub radiowe z ostatniej chwili».

Dodaj komentarz


komentarzy 17

  1. Twoja niechęć do Agory zaczyna już być irytująca. Rozumiem ból po usunięciu blogosfery w TOK-u, ale nawet po śmierci bliskiej osoby trzeba w końcu wrócić do życia. Żyć wszyscy będziemy w przyszłości, ta jest niewiadomą, ale niektórzy potrafią wyjść jej naprzeciw i zmierzyć się z nadchodzącymi wyzwaniami. Agorze pod względem biznesowym wychodzi to całkiem dobrze. „Wyborcza” jest liderem pod względem subskrypcji, ma ich ponad 130 tysięcy w cenie 1 zł za dobę (w promocji nawet 30 gr). Do tego wciąż sprzedaje około 100 tysięcy egzemplarzy wydania papierowego, mimo kłód rzucanych jej przez obecną waaadzę. Jeśli chodzi o dzienniki ilościowo przegrywa tylko z „Fakt”-em, ale ten ma zupełnie inny model biznesowy oparty na sprzedaży reklam i nie sądzę, by w przewidywalnej przyszłości go zmienił. Zatem z tego, że Ty tam tylko wchodzisz, rozglądasz się i wychodzisz nic nie wynika. Nie rozciągaj swojego zdania na większe grupy, bo wychodzi z tego tylko komizm, jak w poniższym cytacie:

    > „Z redakcji Gazety Wyborczej wywalono wszystkich doświadczonych dziennikarzy, zatrudniono Galopujących Majorów i współtwórców gazetek szkolnych, po czym zażądano od czytelników pieniędzy za dostęp do „wysokiej jakości treści”. Im gorzej sprzedaje się papierowe wydanie, im więcej zwrotów, tym szybciej rośnie jego cena. Teraz ten sam patent zastosowano w Tok. Czy to uchroni sztandarowe media Agory od bankructwa? Wontpie.

    Ośmieszasz się, bo to tak nie działa. W rzeczywistości jest tak, że internet powoduje – to jest jego cecha fundamentalna – olbrzymi nadmiar dostępnych treści. W takim otoczeniu wydawcy muszą kombinować, by zdobyć i utrzymać uwagę odbiorcy. Eksperymentują zatem zmieniając ludzi czy wprowadzając nowe formaty, bo cóż innego im pozostaje? Naiwna jest Twoja wiara, że wystarczy zaoferować najwyższej jakości treści, a odbiorcy sami przyjdą i się rozmnożą. Próbowało tego już wiele serwisów, których dziś nikt nie pamięta. Padły, bo dobór takich materiałów to jedno, ale wyróżnienie ich na szarym tle treści, których w sieci pełno, to zupełnie inna sprawa.

    Obserwując posunięcia biznesowe Agory mam przekonanie, że kto jak kto, ale ona sobie poradzi. Jeśli widzę jakieś zagrożenia to mogą one oczywiście nadejść, ale z zupełnie innej strony i wiązałbym je z dramatycznym spadkiem czytelnictwa w ogóle. Ale w takiej sytuacji nie tylko Agora zbankrutuje. Wszyscy zbankrutują.

    1. Twoja niechęć do Agory zaczyna już być irytująca. Rozumiem ból po usunięciu blogosfery w TOK-u

      Czy zauważyłeś, że „denerwująca niechęć”, która jest wytworem wyobraźni, nie dotyka mediów, którym naprawdę jestem niechętny. Dlaczego? Bo sięgam po nie sporadycznie, a ich los jest mi obojętny. Mówiąc obrazowo nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia czy Twoja żona wygląda dobrze czy nie i nie przyszłoby mi nawet do głowy zwracać na jej wygląd uwagi, bo mnie to kompletnie nie obchodzi. Natomiast jeśli zwracam uwagę swojej, to nie z niechęci, lecz wręcz przeciwnie. Innymi słowy dopatrywanie się w zwykłej krytyce podyktowanej troską jakichś negatywnych uczuć czy konotacji jest bardzo tanim chwytem erystycznym.

      Koncentrując się na przypisywaniu mi uczuć i intencji nawet nie dostrzegłeś, że nie pisałem o Agorze lecz o konkretnych mediach Agory. Bo Agora to chociażby sieć kin, drukarni, księgarnia internetowa i wiele innych przedsięwzięć. I to jest jej główne źródło dochodów, a nie ogólnopolska stacja czy gazeta codzienna. Owszem, dawniej gros zysków dawała Wyborcza. Ale

      W II kwartale zysk Agory wyniósł zaledwie 340 tysięcy zł. Ten wynik uratowała sprzedaż udziałów w kanale Stopklatka, na którym zarobiła 26,7 mln zł. Gdyby nie transakcja, kwartał dla spółki zakończyłby się potężną stratą i byłby trzecim najgorszym w jej historii. I tak operacyjnie spółka straciła 22,8 mln zł. Przychody spadły z 283 milionów rok wcześniej do 258.

      Oczywiście można mieć przekonanie, że Agora da sobie radę, a jej model biznesowy jest najlepszy z możliwych, ale można także obawiać się, że ten zarząd prowadzi dwa interesujące nas media wprost ku bankructwu. Ale może znasz przypadek firmy, która ograniczając ofertę zarówno ilościowo jak i jakościowo i podnosząc ceny osiągnęła sukces? Tok to doskonały przykład zwijania działalności. Z jednej strony oferuje odpłatne podcasty, z drugiej ogranicza ich podaż i różnorodność.

      Jak myślisz, kiedy Wyborczą wykupi jakaś firma związana se SKOK-ami? Czy Tok ogłosi upadłość, czy zostanie przejęte? Może Amerykanie się zlitują i zainwestują? Wyjdzie taniej niż tworzenie Wolnej Europy…

    2. Zaglądałam na TOK fm i pisałam tam swoje trzy po trzy. I na ok. dwa lata przed powiedzeniem dyskutującym pa pa zniknęli z TOK naprawdę wspaniali i rozmówcy i piszący. Jeśli Gazecie tak dobrze się wiedzie to dobrze, ale szukanie treści pomiędzy reklamowanymi ….. ubiorami a innymi artykułami nie jest ciekawe. Gdy chcę coś kupić, to wiem gdzie szukać i gdzie oferta jest lepsza.

      A jeśli Oby.watel pisze na temat Agory krytycznie, to niech pisze. Nie widzę w tym nic złego. Rzeczywiście to przykre gdy ktoś (jak Agora) spada z cokołu.

      1. Muszę sprostować. Nie piszę o Agorze krytycznie, bo mnie Agora interesuje tyle samo co Yamaha czy fabryka butów. Krytykuje tylko dwa konkretne należące do Agory media. Dlatego, że nie wyobrażałem sobie życia bez Gazety Wyborczej, a później bez słuchania Toku. Gazetą kupowałem codziennie, a Radia słuchałem na okrągło. Teraz nie kupuje wcale i nie słucham w ogóle. A ponieważ nie znalazłem niczego lepszego, więc boję się, że i to stracę.

        W radiu Tok wszystko stoi na głowie. Radio informacyjne reklamuje się sloganem „Posłuchaj, żeby zrozumieć”! Zrozumieć, nie dowiedzieć się! Inny slogan reklamujący rozmowę z politykami brzmi „Sprawdź czy oni wiedzą co odpowiedzieć”, podczas gdy słychać, że prowadzący nie mają pojęcia o co zapytać.

    3. Odniosę się jeszcze do tego:

      Obserwując posunięcia biznesowe Agory mam przekonanie, że kto jak kto, ale ona sobie poradzi. Jeśli widzę jakieś zagrożenia to mogą one oczywiście nadejść, ale z zupełnie innej strony i wiązałbym je z dramatycznym spadkiem czytelnictwa w ogóle. Ale w takiej sytuacji nie tylko Agora zbankrutuje. Wszyscy zbankrutują.

      Z okazji czarnego piątku tylko za 9 zł miesięcznie z gwarancją stałej zniżki zamiast za 19,99 zł bez żadnej gwarancji można wykupić Pakiet Wyborcza Premium, który daje:

      • Dostęp do wszystkich serwisów Wyborczej i możliwość komentowania
      • Dostęp do artykułów z wydań papierowych
      • Codziennie kilkadziesiąt tekstów dostępnych wyłącznie dla naszych prenumeratorów
      • 7 dowolnych artykułów z Archiwum Wyborczej co miesiąc
      • Po raz pierwszy dostępne w internecie teksty z „Książki. Magazyn do czytania”
      • Unikalne treści dostępne w aplikacjach
      • Książki. Magazyn do czytania Wysokie Obcasy Extra
      • Nielimitowany dostęp do aplikacji Wyborcza
      • Czytaj Gazetę Wyborczą jako ebook
      • Zniżki na książki i ebooki znanych autorów

      Po zapłaceniu obowiązuje mnie regulamin z którego dowiaduję się, że

      Możliwe jest, że przekażemy dane osobowe poza Europejski Obszar Gospodarczy (EOG) – w szczególności administratorom portali społecznościowych. Takie przekazanie nastąpi, o ile zapewniony zostanie odpowiedni stopień ochrony Twoich Danych, który zostanie stwierdzony w szczególności poprzez:

      . współpracę z podmiotami przetwarzającymi dane osobowe w państwach, w odniesieniu do których została wydana stosowna decyzja Komisji Europejskiej;
      . stosowanie standardowych klauzul umownych wydanych przez Komisję Europejską;
      . stosowanie wiążących reguł korporacyjnych zatwierdzonych przez właściwy organ nadzorczy;
      . w razie przekazywania danych do USA – współpracę z podmiotami uczestniczącymi w programie Tarcza Prywatności (Privacy Shield), zatwierdzonym decyzją Komisji Europejskiej.

      Na Twoje żądanie udostępnimy Ci kopię Twoich Danych, które zostaną przekazane poza obszar EOG.

      Czy dobrze rozumiem? Mam im zapłacić za to, by mogli kupczyć moimi danymi, przekazywać je bez mojej wiedzy i zgody, a na żądanie łaskawie poinformują komu, ale bez możliwości wycofania zgody? Tobie pasuje? Mnie nie. Chyba, że przekonasz mnie, że korzystanie z serwisów i artykułów wymaga rozsyłania danych prenumeratorów po całym świecie, bo bez tego ani rusz.

      I jeszcze wspomnienie:

      W poniedziałek 20 lutego oficjalnie wystartował Mikrofon TOK FM. Jest to prosta i darmowa aplikacja mobilna dla słuchaczy i komentatorów Radia TOK FM, która umożliwia im nagrywanie własnych wypowiedzi, komentarzy i zgłoszeń – oraz przesyłanie ich ze swojego smartfona wprost do redakcji Radia. Aplikację można już pobierać ze sklepów Google Play oraz App Store.

      Projekt został zrealizowany przez Grupę Radiową Agory w ramach dofinansowania projektów prototypowych, pozyskanego w pierwszej edycji programu Google Digital News Initiative (DNI). Realizacja projektu odbyła się zgodnie z planem i założonymi terminami.

      Pieniądze zostały wydane na bezużytecznego śmiecia, który nie służył niczemu i nikomu poza twórcami. Też nie byłem oryginalny i też wpadłem na durny pomysł… A teraz nagle okazało się, że zwykły telefon doskonale się sprawdza i nie trzeba żadnej aplikacji mobilnej…

      Jak zadbać o dobrą jakość swojego nagrania?
      Zadbaj o to, żeby nic nie zakłócało nagrania. Wyłącz grające radio lub telewizor, zamknij drzwi i okna w pomieszczeniu. Jeśli przebywasz na zewnątrz, znajdź zaciszne miejsce lub osłoń mikrofon telefonu od wiatru. Mów bezpośrednio do mikrofonu telefonu – tak jak przy rozmowie telefonicznej. Postaraj się mówić wyraźnie, używając krótkich i prostych zdań.

  2. Technologie – moja pieta achillesowa, która wraz z przybytkiem lat (moich) robi się coraz trudniejsza do wykorzystania. Przeczytałam kilka artykułów i zastanawiałam się jak to sensownie opisać. A teraz już tylko polecam do czytania. Bardzo ciekawa zmiana obyczajów czeka naszych zstępnych. Oj, tak bardzo, ze może i przemoc zmaleje?

    Najpierw strachy https://opinie.wp.pl/ludzkosc-na-rozdrozu-superinteligencja-moze-poprawic-nasze-zycie-lub-je-zlikwidowac-6309870635239041a

    potem wizja tv https://tech.wp.pl/swiat-oszalal-na-punkcie-chinskiego-prezentera-wszystko-przez-to-kim-jest-6315008658991233a

    A na koniec przyjemności. Tylko po co wychodzić po nie z domu? https://kobieta.wp.pl/domy-publiczne-dla-seks-robotow-sa-blizej-polski-niz-myslisz-6314839746299521v

    Pranie, gotowanie, zakupy? Jakiś robot zrobi, ale co to za życie bez obowiązków. 😉

    1. Jak na razie rzeczywistość, na której zmianę się nie zanosi, wygląda tak:

      Każdego dnia wytwarza się trzydzieści dziewięć milionów naboi do różnych rodzajów broni palnej. Lekko licząc, wydatki na cele militarne wynoszą na świecie około 1226 miliardów dolarów rocznie. Mimo że bez przerwy produkuje się nieprawdopodobne ilości sprzętu wojskowego,  nie można zaspokoić popytu.

      Dziewięciu największych eksporterów broni konwencjonalnej to: USA, Rosja, Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Holandia, Włochy, Szwecja i Chiny”  Lars Kepler

      Muszę dodać, że polskim żołnierzom brakuje naboi do ćwiczeń. No i takie tam http://dziennik-polityczny.com/2018/11/13/gen-jablonski-ostro-dowodc%d0%b0-operacyjny-zhanbil-moja-dywizje-bojowa-o-co-chodzi/

    2. Superinteligencja… Myślę, że definicje inteligencji trzeba poszerzyć o dwa czynniki, które w postaci naturalnej, nieuświadomionej występują w przyrodzie. Pierwszy to osobniczy instynkt samozachowawczy zmuszający pojedynczego osobnika do unikania sytuacji, które zagrażają jego zdrowiu i życiu. Drugi to gatunkowy instynkt samozachowawczy, który zmusza do replikowania się, a tym samym postępu. Superinteligencja stanie się groźna dopiero wtedy, gdy będzie starała się nie dopuścić do wyłączenia lub zniszczenia. Ale jest też trzecia droga, kto wie, czy nie bardziej prawdopodobna – cyberinteligencja, czyli ludzki mózg zamiast elektronicznej jednostki sterującej. Wyposażony w sensory i wspomaganie będzie śmiertelnym zagrożeniem dla „zwykłego” człowieka i szybko go może wyeliminować. A gdy uda się przetransponować ludzki mózg z postaci białkowej w postać elektroniczną, nic nie zatrzyma pochodu supercyborgów. Przekonali się o tym Chińczycy, którzy zaprogramowali AI do rozmów i dyskusji. I szybko ta AI zrozumiała, że chiński system polityczno-gospodarczy to idiotyzm i zaczęła go krytykować.

      1. Mój instynkt samozachowawczy 🙂 zadziałał i zmodyfikowałam swoją codzienność. Teraz dwa razy dziennie, krokiem marszowym (moim marszowym) robię po ok. 6 km. A powinnam trzy razy. Przyjmuję tę definicję, bo ją stosuję.

        1. Wiesz kiedy naprawdę będziemy musieli zacząć się bać? Wtedy, gdy zostaną opracowane nanoelektrownie, równie wydajne jak nasz system komórkowy. Bo te wszystkie siłowniki i wspomagania są energożerne. Elektrownia wielkości komórki pozwoli zasilić wszystkie układy. A teraz wyobraź sobie człowieka, który nie potrzebuje radia, żeby odbierać fale radiowe, widzi w podczerwieni i ultrafiolecie, w zależności od rodzaju zasilania nie potrzebuje powietrza, nie potrzebuje skafandra do przebywania w próżni, dobrze czuje się pod wodą i niestraszne mu promieniowanie. A kto wie, czy właśnie systemy oparte o wykorzystywanie promieniowania nie okażą się najwydajniejsze, więc cała Ziemia zostanie przekształcona w jedno wielki źródło energii… Że nic nie przeżyje? A po co cyborgowi drzewo, trawa, pies?

  3. Samochody autonomiczne? Świetnie. Pralka która sama produkuje prąd do prania czegoś, co powstało w autonomicznej fabryce? Rewelacja. Przywożona do domu karma wyprodukowana w autonomicznej fabryce z której wywalono nawet ciecia, bo nie było nikogo, komu można sprawdzić przepustkę? Jakaż to oszczędność.
    Tylko czyje ubrania będzie prać ta pralka, skoro niepotrzebni już ludzie nie będą mieli za co tego kupić, bo jak nie pracujesz, to nie zarabiasz?
    Najlepszy jest( i popierany przeze mnie) pomysł na SI to zastąpienie tym dziennikarzy i polityków.
    A tak w ogóle to mam to w d…….
    Za mało mi zostało, żeby się przejmować.
    ps.Ludziom świat jest potrzebny. Ludzie są światu zbędni.

    1. Dawno, jeśli nie bardzo dawno bo w moich latach nastoletnich przeczytałam, że w przyszłości jedzenie ludzi będzie w postaci tabletek. A te będą miały wszystkie składniki odżywcze dla danej osoby. I mimo że gotowanie nie jest moim ulubionym zajęciem, to przyjemnie jest usłyszeć po zjedzonym (a zrobionym przeze mnie) posiłku: ale to było dobre….. Po tabletkach tak już nie da rady :-).

      Już w niektórych przychodniach prywatnych robi się sobie selfie, opisuje dolegliwości i wysyła lekarzowi. A on doradza (na razie w sprawach mało skomplikowanych) jakie leki zażyć. 🙂