Interplepleplacja

W latach czterdziestych i pięćdziesiątych imperialiści amerykańscy działając wspólnie i w porozumieniu z odwetowcami z Bonn zrzucali z samolotów stonkę ziemniaczaną na socjalistyczne zagony ziemniaków. Cel był oczywisty — zniszczyć uprawy tej jadalnej bulwy i doprowadzić socjalistyczne władze do upadku. Nie udało się, ponieważ zawsze udawało się przekonać młodzież i rolników żeby zbierali stonkę do słoików. W ten sposób wraże plany imperialistów dawało się skutecznie krzyżować.

Czasy zmieniają się, a zmiany są dobre. Stonka nie stanowi już żadnego problemu, bo wystarczy popsikać pole odpowiednim środkiem i zdechnie. To zmusza wraże siły do stosowania coraz bardziej wymyślnych metod. Na przykład za pomocą geoinżynierii klimatycznej steruje się klimatem w celu wywołania suszy lub powodzi. Na dodatek obecny w chmurach monotlernek diwodoru, na co dzień nieszkodliwy, w nadmiarze niesie śmiertelnie zagrożenie, zaś liczba osób uzależnionych od tej groźnej substancji na całym świecie sięga stu procent! Może właśnie z uwagi na powszechność zjawiska nikt nie bije na alarm?

Dotąd na tego typu zagrożenia nie zwracano uwagi. Uczeni bardziej martwili się toksynami z płonących wysypisk, zatruwającymi wodę i glebę, a także smogiem lekceważąc prawdziwe problemy. Na szczęście w ostatnich wyborach Polacy postawili na ludzi światłych i do tego stopnia uczciwych, że jedno ugrupowanie w nazwie umieściło sumaryczny iloraz inteligencji wszystkich swoich członków i sympatyków. To pozwoliło wreszcie zająć się poważnymi problemami. 29 czerwca 2018 roku posłanka Barbara Chrobak skierowała do ministrów zdrowia i środowiska interpelację nr 23562 w sprawie rozpylania w atmosferze szkodliwych substancji.

Zgłosili się do mnie obywatele zaniepokojeni procedurą rozpylania w atmosferze szkodliwych substancji z wnioskiem o podjęcie działań w kierunku wyjaśnienia, czy nad terytorium Polski odbywają się za wiedzą rządu programy modyfikacji pogody i zarządzania promieniowaniem słonecznym. Inne nazwy to: chemtrails, smugi chemiczne, geoengineering, geoinżynieria klimatu. Istnieją dziesiątki patentów dotyczących modyfikacji pogody i tworzenia sztucznych chmur poprzez rozpylanie cząstek w atmosferze.

Obywatele, którzy obserwują to zjawisko, twierdzą, że proceder zabiegów geoinżynieryjnych odbywa się z różnym nasileniem przez większość dni w roku. Liczbę Polaków świadomych tych działań można szacować w dziesiątkach tysięcy, m.in. grupy na portalach społecznościowych i inne. Nie jest to mała liczba, zważywszy na fakt, iż zagadnienie to jak do tej pory praktycznie nie jest omawiane w mediach głównego nurtu w Polsce. W Internecie można znaleźć setki tysięcy zdjęć i filmów przedstawiających te działania. Reportaże na ten temat ukazały się m.in. w telewizjach: CBS, NBS, CNN, ZDF, RTL, Australian News Chanel i inne. Natomiast BBC podaje, że rozpylanie aerozoli w atmosferze „to najtańszy i najbardziej efektywny sposób na walkę z globalnym ociepleniem”. Osoby wpływowe mówiły publicznie o korzyściach i konieczności stosowania geoinżynierii, m.in. były dyrektor CIA John Brennan, prof. David Keith, członek IPCC, John Holdren, doradca naukowy Obamy, Al Gore, były wiceprezydent USA.

Ponieważ w Polsce i w Niemczech daje się we znaki susza, więc „najtańszy i najbardziej efektywny sposób na walkę z globalnym ociepleniem” nie wart jest funta kłaków. Na dodatek choć „istnieją dziesiątki patentów dotyczących modyfikacji pogody i tworzenia sztucznych chmur poprzez rozpylanie cząstek w atmosferze”, to od jakiegoś czasu daje się zauważyć, że chmur na niebie jak na lekarstwo i tylko żar się zeń leje. A przecież

Istnieje świadectwo Kristen Megan, byłej podoficer w siłach powietrznych USA, która pracowała przy zaopatrzeniu w środki chemiczne lotnictwa. Twierdzi ona, że tony aluminium, baru, strontu i innych substancji, z którymi miała do czynienia, są używane do rozpylania w atmosferze. Są też relacje pilotów, jednak do tej pory tylko anonimowe. Ted Gunderson, były wysokiej rangi agent FBI, również potwierdza zrzuty z samolotów nad terytorium Ameryki Północnej i Europy.

I wszystko staje się jasne i klarowne. To nie płonące wysypiska, spalanie węgla i miliony samochodów powodują zagrożenie. To „oni” sypią z samolotów „tony aluminium, baru, strontu i innych substancji”. I ewidentnie są w zmowie z państwowymi służbami wszelkiego rodzaju, ponieważ żadna nie alarmuje, że pola, lasy, łąki, pastwiska oraz rzeki i jeziora skażone są aluminium, barem, strontem i innymi substancjami. Czy w tej sytuacji nie należałoby powołać specjalnej komisji śledczej do spraw zmowy milczenia? Przy okazji można by zbadać w jakiej postaci rozpylany jest stront i czy przypadkiem nie spala się od razu po rozpyleniu w zetknięciu z parą wodną tworząc zorzę polarną.

Pani posłanka jest tak oblatana w temacie, czyli klimacie, że cytując tworzy alternatywną rzeczywistość:

Piąte sprawozdanie Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) ostrzega, że mimo globalnych skutków ubocznych i długoterminowych konsekwencji techniki geoinżynieryjne obejmujące zarządzanie promieniowaniem słonecznym (SRM) powinny być dalej utrzymywane: “Jeśli SRM zostałyby zakończone z jakiegokolwiek powodu, istnieje wysokie przeświadczenie, że temperatura na powierzchni kuli wzrośnie bardzo gwałtownie do wartości zgodnych z wymuszaniem przez gazy cieplarniane”. Dokument “Climate Change 2013: The Physical Science Basis”.

W rzeczywistości pani posłanka zacytowała fragment wyrwawszy go z kontekstu. Dzięki temu uzyskała efekt grozy jak u Hitchcocka sugerując, że możliwe i realizowane jest zarządzanie promieniowaniem słonecznym. W rzeczywistości interesujący nas wyimek brzmi tak (podkreślenie moje):

Wyniki symulacji wskazują, że projekty SRM (gdyby można je było zrealizować), mogłyby istotnie skompensować globalny wzrost temperatur, ale zmodyfikowałyby również obieg wody w  przyrodzie i nie zmniejszyłyby zakwaszenia oceanów. Gdyby projekt SRM został z dowolnego powodu przerwany, z dużym poziomem wiarygodności należałoby się spodziewać bardzo szybkiego wzrostu temperatur do wartości odpowiadających wymuszeniu związanemu z obecnością gazów cieplarnianych. Zarówno metodom CDR jak SRM towarzyszyłyby efekty uboczne i długotrwałe następstwa na skalę globalną*.

Trudno zgadnąć, czy to zwykła zła wola czy po prostu liczba przy nazwie partii jest zdecydowanie zawyżona. Tak czy owak takie interpelacje, w połączeniu z ruchami antyszczepionkowymi i wszelkimi innymi teoriami spiskowymi dowodzą niezbicie, że nareszcie władzę sprawują ludzie może niezbyt kumaci, ale za to niebywale czujni. Oni wiedzą, że teoria ewolucji, teoria względności, fizyka, chemia, inżynieria genetyczna, medycyna, farmacja, to ściema i oszustwo mające na celu otumanienie uczciwych ludzi i wyciągnięcie od nich kasy. A ludzie nie są tacy głupi. Wiedzą, że szczepionki pomagają jedynie koncernom farmaceutycznym zwielokrotnić zyski. Dlatego nie dadzą się omamić, na złość nie zaszczepią dzieci! Zamiast tego nafaszerują je i siebie suplementami diety, bo to zdrowe. Nie tylko na infekcje intymne pomaga ale nawet na zmarszczenie zapalne łuskane dużego palca u lewej nogi spowodowane obecnoscią monotlenku diwodoru w organizmie.

P. Marie von Ebner-Eschenbach powiedziała kiedyś, że ktoś, kto nic nie wie, we wszystko uwierzy. I oto suweren w pewnym kraju postanowił udowodnić jej, że się nie myliła.

 

PS.
Jak łatwo głupców wyprowadzić w pole można poczytać chociażby tutaj. Warto!


* Cały akapit w którym wyjaśnione są użyte skróty:
Dla przeciwdziałania zmianie klimatu zaproponowano rozwiązania z zakresu tzw. inżynierii planetarnej (geoinżynierii): celowe zmiany w systemie klimatycznym Ziemi. Ograniczona liczba badań uniemożliwia wyczerpującą ocenę ilościową wydajności i wpływu na system klimatyczny zarówno pomysłów ograniczania docierającego do Ziemi promieniowania słonecznego (Solar Radiation Management – SRM) jak i usuwania dwutlenku węgla z atmosfery (Carbon Dioxide Removal – CDR). Metody CDR mają w skali globalnej ograniczony potencjał, ze względu na związane z nimi ograniczenia biogeochemiczne i techniczne. Obecna wiedza nie wystarcza do określenia, jaki poziom emisji CO2 można by częściowo skompensować metodami CDR na przestrzeni stulecia. Wyniki symulacji wskazują, że projekty SRM (gdyby można je było zrealizować), mogłyby istotnie skompensować globalny wzrost temperatur, ale zmodyfikowałyby również obieg wody w przyrodzie i nie zmniejszyłyby zakwaszenia oceanów. Gdyby projekt SRM został z dowolnego powodu przerwany, z dużym poziomem wiarygodności należałoby się spodziewać bardzo szybkiego wzrostu temperatur do wartości odpowiadających wymuszeniu związanemu z obecnością gazów cieplarnianych. Zarówno metodom CDR jak SRM towarzyszyłyby efekty uboczne i długotrwałe następstwa na skalę globalną.

Dodaj komentarz


komentarzy: 1

  1. A u mnie na Wybrzeżu było dziś w powietrzu bardzo mało monotlenku diwodoru, bo nie miałam czym oddychać. Chyba wyślę prośbę do pani posłanki by tę sprawę wyjaśniła. 🙂 😀
    Czy jest sens ponosić koszty kształcenia obywateli?
    Może jak mawiał mój pradziad niecnota wystarczy stawiać święty krzyż jako podpis?