Mała dziewczynka bawiła się sama w piaskownicy nucąc sobie coś pod nosem. Budowała wielki zamek z piasku z basztami, fosami i mostami zwodzonymi z patyków. Przechodzący obok pan spojrzał na nią, rozejrzał się, podszedł i zapytał co robi. Gdy mu wyjaśniła pochwalił, że pięknie buduje, ale tu, o tu, to on by zrobił o tak. Przyklęknął i pokazał co by zrobił. A potem powiedział, że ma zmartwienie. O tam, w tych krzaczkach zgubił obrączkę, o, tu, na tym palcu była, ślad jeszcze widać, ale zsunęła mu się. On szukał, ale on słabo widzi, oczy już nie te, nie może znaleźć w trawie, może by zerknęła, lepsze oczka ma, bystre takie piękne, niebieskie. On bardzo prosi. Poszła. A potem
W podartej sukieneczce siedziała,
Kiwała się, a łzy żłobiły bruzdy w jej umorusanej twarzy.
Na zakrwawionym piasku siedziała,
Kiwała się i płakała.
Na piasku siedziała,
Kiwała się i płakała…