Europytania

Kardynał Dziwisz: – Gdy powiedziano mi, że Przemysław Tytoń będzie bronił karnego, to w sercu i modlitwie wpierałem go z całych sił. Ogromna ulga, gdy dowiedziałem się, że obronił. W duchu dziękowałem Ojcu Świętemu, bo głęboko wierzę, że pomagał mu w tym momencie.

Gdy Polska przegrała z Czechami jeden zero, to komu pomagał Ojciec Święty? I dlaczego im? Ogólnie – gdy sprawy idą dobrze, to tylko dlatego, że stoi za tym jakiś mniej lub bardziej święty, a czasem sam szef osobiście. Gdzie oni wszyscy znikają, gdy sprawy idą źle? I jakim cudem sprawy w ogóle mogą iść źle, skoro wszyscy święci aż się palą, żeby się wstawić?

Czy można domniemywać, że Polacy przegrali dlatego, że kardynał Dziwisz, jak poseł podczas głosowania, przez pomyłkę zamiast Polaków z całych sił w sercu i modlitwie wpierał Czechów? Czy w tej sytuacji winniśmy podziękować Ojcu Świętemu, że wysłuchał pomylonej modlitwy?

Dodaj komentarz