Energia odnawialna z węgla

Mateusz Morawiecki, który jest premierem, odpowiedź na każde pytanie zaczyna od przypomnienia jak źle było „za naszych poprzedników”, czyli za Tuska, i jak dobrze jest teraz, czyli odkąd rządzi PiS. Z kolei gdy zapytano Tuska co rząd powinien przedsięwziąć w związku z drożyzną, zwłaszcza w kontekście zbliżających się świąt, ten przyznał, że lubi bardzo serio rozmawiać. Wiadomo i ja lubię bardzo serio rozmawiać o tym i o konkretnych sposobach walki z drożyzną i z inflacją też, no, mając w pamięci i, i, i tutaj wszystkich zachęcam do, do, do poważnego traktowania faktów, a nie propagandy, kiedy zdawałem urząd premiera inflacja dochodziła do zero procent w Polsce, po bardzo poważnym ogólnoświatowym kryzysie światowym finansowym. Więc to jest możliwe. Jak widać odpowiedź premiera Tuska dorównuje pod każdym względem odpowiedzi premiera Morawieckiego, a w niektórych aspektach bije ją nawet na głowę.

Ktoś, kto drży o swoją i swojej rodziny przyszłość słuchając Morawieckiego może się bać bardziej lub mniej, albo przeciwnie, z radością i nadzieją wyczekiwać kolejnych podwyżek, dopłat, wyrównań, rekompensat, tarcz etc. Słuchając Tuska niczego się nie dowie poza tym, że „oni” rządzą źle i dlatego on, Tusk zrobi wszystko, żeby „ich” od władzy odsunąć. Po co? Żeby już nie rządzili, bo rządzą źle. Problemem może być to, że w tym przypadku nie wystarczy przyjść i powiedzieć Morawieckiemu to, co się po powrocie z Brukseli zakomunikowało Budce: „tera ja jestem premierem, ty won”. W partii da się członków zastraszyć, a poza tym Budka to polityczne beztalencie bez właściwości. Wybory do Sejmu to jednak nie wybory wewnątrzpartyjne, w których można zasady nagiąć do własnych potrzeb, tu kto inny zdecydujeł kto won.

Zwykle jest tak, że rząd rządzi, a opozycja krytykuje i wskazuje gdzie popełnił błędy, na czym polegały, co i dlaczego należało zrobić inaczej. Przedstawia plan, który pozwoli osiągnąć więcej w krótszym czasie i mniejszym kosztem. Jednak te zasady nie dotyczą populistów, bo ci mają taki plan, jaki wyborcy chcą usłyszeć. Populista nie przedstawi mapy drogowej, nie powie co zrobi i w jakiej kolejności, ale będzie plótł jak Piekarski na mękach o tym jak dobrze było gdy on kładł łapę na oszczędnościach emerytalnych, a jak źle jest gdy to samo robią jego następcy, bo to kradzież przecież jest. Z jednej strony musimy odchodzić od węgla, stawiać na zieloną energię i rozwijać energetykę atomową, jednak z drugiej nie trzeba dzisiaj mówić o zamykaniu kopalń. Wydobywanie węgla, polskiego węgla, może być i będzie z korzyścią dla polskiej gospodarki i nikt w Europie tego nie ma zamiaru zabronić, nie mówię tylko o węglu koksującym, ale tak naprawdę dam pierwszy przykład z brzegu. Mamy do, mamy te bloki dwieście megawatów albo trochę więcej, które wymagają renowacji i jeśli będą, i to obiecał zresztą Morawiecki kilka lat temu i nic z tym nie zrobiono, jeśli odnowimy bloki 20 MW, trochę większe, to jest Rybnik, to są Łaziska, to jest Połaniec, one będą potrzebowały polskiego węgla. I ten węgiel po renowacji nie będzie tym dramatycznie antyśrodowiskowym paliwem do czasu, kiedy będziemy mieli te wymarzone małe i duże elektrownie jądrowe.

Taki jest plan? Nowa władza działająca po staremu? Po przejęciu władzy elektrowni atomowych nie będzie, bo nadal z uporem godnym lepszej sprawy będziemy topić miliardy regenerując zabytkowe elektrownie węglowe? To jest ta alternatywa? A w ogóle gdzie tu logika? Z jednej strony będziemy nadal inwestować w wydobycie węgla i energetykę węglową, a z drugiej kilka tygodni temu Ikea zaprezentowała publicznie taki swój program na przyszłość, z którego wynika jednoznacznie, że do roku 2025, a więc jutro, będzie kooperowała z przedsiębiorstwami w Polsce wyłącznie takimi, które w 100% pobierają energię odnawialną. W stu procentach! 100.000 ludzi w Polsce pracuje w firmach, które współpracują z Ikeą.  Sto tysięcy ludzi! Za dwa lata ci ludzie będą pracować, będą musieli pracować w zakładach, które mają energię czystą. Mało tego! Na świecie banki będą coraz częściej sprawdzać certyfikaty i nie będzie kredytów dla tych, którzy nie mają odpowiedniego, no, tego standardu jeśli chodzi o ślad węglowy. Wielkie sieci nie będą zamawiały na przykład ubrań, jeśli nie, nie, nie będą one ekologiczne. Czyli chce z premedytacją te 100.000 osób pozbawić pracy! Przecież odnawiając bloki węglowe uniemożliwi im pracę w zakładach wykorzystujących energię odnawialną! Czy populistyczny amok ma jakieś granice?

Słuchając tego, co ten człowiek wygaduje chciałoby się zakrzyknąć „o, cie choroba!” (żeby nadaremno nie ranić uszu mianem kobiety upadłej). Tym bardziej, że… to już było! W identycznej kolejności. Najpierw, w 2009 roku powołano spółkę PGE Energia Jądrowa S.A., a w 2010 spółką zależną EJ1 sp. z o.o. W 2012 roku, Tusk zapewniał, że zaangażowanie państwa i nadzór stricte polityczny nad projektem rozwoju energetyki jądrowej jest absolutnie niezbędny. Zaangażowanie państwa i nadzór stricte polityczny zrealizowano powołując na prezesa spółki PGE Energia Jądrowa byłego ministra skarbu Aleksandra Grada. Kolejnym krokiem było przyjęcie na początku 2014 roku Programu Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ), który przewidywał uruchomienie pierwszego bloku pierwszej elektrowni jądrowej do końca 2024 r. Choć priorytetem Unii już wtedy była redukcja emisji dwutlenku węgla, to priorytetem Polski było zwiększenie emisji. Dlatego w lutym, w miesiąc po przyjęciu PPEJ rozpoczęto — zgodnie z zapewnieniami Tuska — największą inwestycję przemysłową po 1989 r., „kluczową dla bezpieczeństwa energetycznego”, czyli rozbudowę napędzanej węglem Elektrowni Opole. Mamy dwa lata na przejście na energię odnawialną, bo ludzie zaczną tracić pracę, więc wykorzystajmy je na modernizację starych bloków węglowych. To proponuje ktoś, kto na każdym kroku powtarza, że „oni” nie umieją rządzić.

Wyborcy najwidoczniej mają dość majaków populisty, czemu dali wyraz w ostatnim sondażu. Mimo afer i permanentnej krytyki za strony Tuska notowania PiS-u wzrosły o 3 pp do 31%, a notowania koalicji populistycznej spadły o 3 pp, do 26%. Gdy Tusk wracał do polskiej polityki jawił się nadzieją i wybawieniem. Teraz wydaje się być coraz większym ciężarem, a jego opowieści na „spotkaniach otwartych” coraz bardziej przypominają bajania Adama Glapińskiego.

Dodaj komentarz