Ency*, czyli teorie spiskowe

Historia stara się odpowiedzieć na pytania ‚kiedy?’ i ‚gdzie?’, a teoria ‚dlaczego?’. Oczywiście historia może nie odpowiadać szczerze na te pytania oraz zatajać fakty. A teoria może być z kolei spiskowa. Ponieważ najlepiej omawiać problem ilustrując go przykładami spróbujmy poszukać ilustracji. Weźmy takie NFZ. NFZ to nie jest wbrew plotkom organizacja zajmująca się rozprowadzaniem między wybranych składek płaconych przez wszystkich. To jest poważna instytucja, która posiada telefony. Telefony służą co prawda tylko operatorom telekomunikacyjnym pacjentów, którzy dzwonią, łączą się, płacą za połączenie, wysłuchują kilka razy komunikat, np. Uprzejmie informujemy, iż w trosce o najwyższą jakość udzielanych informacji rozmowa z konsultantem jest rejestrowana, po czym dowiadują się, że System nie może zrealizować połączenia. Połącz się ponownie później. To potwierdza inną teorię, która głosi, że nigdy nie jest winien urzędnik, który nie podnosi słuchawki, lecz zawsze system, który mu uniemożliwia odbieranie telefonów. Żeby fun dusz podnieść na jeszcze wyższy poziom prezes NFZ wysmażył zarządzenie, zgodnie z którym skargi w tej szacownej instytucji nie można złożyć telefonicznie. Oczywiście zarządzenie jest niepotrzebne w sytuacji, gdy nikt telefonów nie odbiera, ale przynajmniej dzięki niemu wiadomo dlaczego.

Weźmy inny przykład. WHO to organizacja zajmująca się zdrowiem. Jedna z teorii spiskowych głosi, że chodzi o zdrowie finansowe koncernów farmaceutycznych. Czy ta teoria naprawdę jest spiskowa? W 2009 roku Polska jako jedyna nie wykupiła wartego miliardy pakietu szczepionek, a teoria (w tym przypadku raczej sPiSkowa) głosiła, że rząd jest nieodpowiedzialny. Co się stało? Wybuchła pandemia świńskiej grypy. Mogła wybuchnąć, ponieważ szczęśliwym i najzupełniej przypadkowym zbiegiem okoliczności w porę dokonano zmiany definicji pandemii. W wersji pierwotnej brzmiała tak “Pandemia grypy ma miejsce gdy pojawia się nowy wirus grypy, na który ludzie nie są uodpornieni, co prowadzi do ogromnej ilości zejść śmiertelnych i zachorowań”. Potem brzmiała tak: Pandemia to światowa epidemia danej choroby. Pandemia grypy ma miejsce, gdy pojawia się nowy wirus grypy, na który ludzie nie są uodpornieni […] Pandemie mogą być lekkie lub ciężkie w przebiegu i ilości zejść śmiertelnych, ciężkość pandemii może ulegać zmianie w trakcje trwania pandemii. Ta kosmetyczna zmiana pozwoliła pojedyncze przypadki zachorowań występujące na całym świecie sklasyfikować jako pandemia. A to z kolei pozwoliło zarekomendować rządom podjęcie stosownych kroków. I rządy stosowne kroki podjęły wydając publiczne pieniądze na szczepionki. Ale zmiana definicji to nie jedyny, acz zupełnie przypadkowy zbieg okoliczności. Okazało się, że także zupełnie przypadkiem firmy farmaceutyczne dysponowały sporym zapasem ratujących życie szczepionek. Doskonałą puentą tego zakończonego szczęśliwie splotu wydarzeń będzie niewątpliwie analiza sporządzona w 2014 roku przez niezależną organizację Cochrane Collaboration. Wynika z niej, że substancja znajdująca się w szczepionkach jest praktycznie bezwartościowa przy leczeniu grypy, za to ma bardzo niepożądane działania uboczne jeśli chodzi o dzieci, a u dorosłych może wywoływać nudności, wymioty, efekty psychiczne i zaburzenia czynności nerek. Włosy jeżą się na głowach osobników owłosionych, a ciarki chodzą po plecach pozostałym na samą myśl co by się stało, gdyby pandemia była rzeczywista, a nie sprokurowana na potrzeby firm farmaceutycznych.

Mówi się, że początkiem końca cywilizacji będzie egalitaryzm. Ponieważ zrównywanie polega na wyrównywaniu, wyrównywanie na niwelowaniu. A żeby zniwelować trzeba usunąć wszystko, co wystaje obniżając poziom. Dobrym przykładem jest Wikipedia. Dawniej pisaniem encyklopedii zajmowali się naukowcy. Gdy upowszechnił się Internet ktoś wpadł na pomysł, że skoro — zgodnie z teorią Lenina — państwem może nauczyć się rządzić nawet kucharka, to także każdy może redagować encyklopedię. Na czymś się przecież zna. Będzie to więc wolna encyklopedia. I okazała się wolna, ale niestety w znaczeniu „opieszale reagująca na błędy i przekłamania”. Powszechne źródło wiedzy redagowane przez dyletantów, specjalistów od manipulacji i profesjonalnych propagandzistów nie może być rzetelnym źródłem informacji. A dla wielu jest. A przecież mniejsze lub większe błędy, przekłamania i nieścisłości dostrzeże każdy, kto z tej „kopalni wiedzy” chociaż parę razy skorzysta. Bo przecież jest to zbiór informacji, do którego każdy ma dostęp, a hasło można tak zmienić, że nikt nie zorientuje się, że nie całkiem odpowiada prawdzie. Dotyczy to zwłaszcza haseł przybliżających sylwetki polityków, kontrowersyjnych wydarzeń, firm. Na przykład Tomasz Lis, znany dziennikarz był tak „opisany”:

Tomasz Lis urodził się w Zielonej Górze jako syn Stefana Lisa (ur. 1949), oraz matki Wandy. Ojciec Tomasza Lisa z pochodzenia Białorusin, do 1953 r. legitymujący się jako Stiepan Eduardowcz Lisienko), początkowo służył w wojsku polskim jako podoficer polityczny, w późniejszym okresie był etatowym pracownikiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR oraz WUSW.

W notce o Rajmundzie Kaczyńskim w jednym zdaniu czytamy, że „w okresie PRL nie uzyskał awansów i odznaczeń kombatanckich”, a nieco niżej, że „W latach siedemdziesiątych otrzymał Złoty Krzyż Zasługi.”

Z kolei ktoś, kto próbował dzielić się swoją wiedzą na Wikipedii poprawiając lub tworząc hasła, szybko orientował się, że nie wiedza tam się liczy. Ci bowiem, którzy mają władzę nie zawsze mają dostatecznie rozeznanie, a spora grupa swoich uprawnień używa głównie do pompowania własnego ego. Na Zachodzie istnieją profesjonalne firmy zajmujące się modyfikacją informacji na zamówienie głównie firm i spółek handlowych. Modyfikują także internauci, na przykład ci, opłacani przez Rosjan hasła dotyczące konfliktu na Ukrainie.

Nie oszukujmy się, wszystko da się zmanipulować. W opracowanych przez naukowców encyklopediach także znajdują się błędy i przekłamania, a także przemilczenia. Wystarczy wziąć do rąk PRL-owską encyklopedię PWN-owską, żeby nie znaleźć w niej na przykład hasła „Katyń”. Jednak niebezpieczeństwo manipulacji jest zdecydowanie mniejsze, ponieważ takie wydawnictwa są przeważnie płatne. Jeśli ktoś zdecyduje się na sprzeniewierzenie nauce, to musi się liczyć, że ktoś się zorientuje i to ujawni. A wtedy sprzedaż spadnie, a i dalsza kariera naukowa stanie pod znakiem zapytania.

 

_________________
* Ency – skrót od encyklopedyczny lub encyklopedyczność.

Dodaj komentarz


komentarze 2