Dyktatura ciemniaków

Między reklamami pirackich filmów na portalu radia Tok pojawił się wpis P. Beniuszysa: Będziemy żałować. W propagandowej agitce autor optuje za przewodnią siłą narodu, czyli partią, która działając wspólnie i w porozumieniu z PSL-em, aktualnie jest u władzy. Prawdopodobnie optowałby za nią nawet wtedy, gdyby do PO wstąpił nie tylko Kamiński, Kluzik-Rostkowska czy Sikorski, ale cały PiS z Kaczyńskim włącznie. Bo co by się zmieniło w Platformie pod przewodnictwem Kaczyńskiego? Kompletnie nic. Członkowie partii tak jak teraz wykonują polecenia Kopacz (ostatnio udało się osiągnąć dawno nie notowaną, stuprocentową jednomyślność), a wcześniej Tuska, tak po prostu wykonywaliby polecenia Kaczyńskiego. Z logiki całego wpisu zresztą jasno wynika, że nie liczą się partie i ich programy, nie liczy się interes Polski, lecz wyłącznie widzimisię przywódców. Jak Kaczyński z Kukizem dogadają się, to zmienią konstytucję. Jak się nie dogadają, to nie zmienią. I dlatego trzeba głosować na PO.

Nie wiadomo, na podstawie jakich przesłanek autor zakłada, że politycy obu partii nie wrócą do zarzuconej idei POPiS-u i nie utworzą koalicji, która pozwoli dokończyć przemianę państwa demokratycznego w wyznaniowe. Czyli dokończyć proces zapoczątkowany przez „liberalną” Platformę. W ogóle zdumiewające jest podejście autora do partii politycznych. Są dwaj przywódcy, Kukiz i Kaczyński, i dzielna, liberalna PO, która uratuje Polskę z łap uzurpatorów. Innymi słowy partyja sprawująca władzę, to małe dziecko, któremu owszem, należy dać po łapkach, ale nie wolno zabierać zabawek ani broń boże pogonić z piaskownicy.

W tym kontekście niebotyczne zdumienie budzi straszenie Kukizem i Kaczyńskim. Obaj panowie zrobią bowiem rzecz straszną, czyli to samo, co Platforma robi od lat powoli, acz konsekwentnie tyle, że szybciej. Bać się powinniśmy ponieważ

Nowa ustawa zasadnicza zapewne musiałaby przejść test referendalny, ale byłaby to być może jedyna bariera przed wprowadzeniem dokumentu, którego zręby znamy z wcześniejszych przedłożeń PiS. Wzorowanego na niedemokratycznej, antyobywatelskiej i antywolnościowej konstytucji kwietniowej z 1935 r. Ograniczającej narzędzia obrony obywatela przed omnipotencją państwowej machiny biurokratycznej i organów ścigania. Zawężającej wolność słowa poprzez koncesje, kontrole, nękanie i zastraszanie. Czyniącej iluzorycznym trójpodział władzy poprzez kastrację pozycji Trybunału Konstytucyjnego. Otwierającej drogę do rujnowania gospodarki przez socjalistyczny populizm rządów poprzez zniesienie niezależności RPP w kreowaniu polityki monetarnej. W końcu, wprowadzającej jaskrawo czytelne zręby katolickiego państwa wyznaniowego.

Przecież kastracji pozycji Trybunału Konstytucyjnego właśnie próbuje dokonać Platforma! Znowelizowana ustawa o TK pozwala na obsadzenie go ludźmi zaufanymi, którzy będą służyć partii, a nie społeczeństwu. Platforma zresztą od dawna, konsekwentnie po cichutku robi to, co PiS robił głośno i z przytupem — po trochu zawłaszcza państwo i obsadza wszystkie możliwe instytucje swoimi ludźmi. Przy okazji psuje prawo, dzięki czemu następcy o inklinacjach despotycznych będą mieli ułatwione zadanie.

Zdumiewające jest to gardłowanie za utrzymaniem status quo. P. Beniuszysowi nie drgnie ręka, gdy pisze o mini-dyktatorach, od których zależy wszystko — od składu osobowego partii po skład osobowy i miejsce na liście wyborczej. Zapomniał najwidoczniej o wspólnych konferencjach prasowych, na których premier mówił, co minister zrobi, a minister zapewniał, że tak, że zaraz, że natychmiast zrobi, to, co premier mówi, że on zrobi. Rada ministrów w takim systemie to kpiny, bo żaden minister nie kiwnie palcem dopóki nie dostanie wyraźnego polecenia. Gdy jest fachowcem, jak Ćwiąkalski i zacznie samodzielnie, bez oglądania się na właściciela partii i rządu robić to, co do niego należy, natychmiast pożegna się ze stanowiskiem pod byle pretekstem. A jak się nie będzie wychylał, to nawet wtedy, gdy zaniechaniami doprowadzi do śmierci prezydenta i generalicji, włos mu z głowy nie spadnie.

W krajach demokratycznych szanowany jest werdykt wyborców. W dzikim jeszcze wyborów nie było, a jedni już opowiadają o ich sfałszowaniu, a drugim nie w smak taka a nie inna prawdopodobna decyzja wyborców. Przy czym i jedni i drudzy w jednym są zgodni — obecnego systemu nie należy zmieniać, bo lepsza dyktatura liderów partyjnych niż żeby o składzie sejmu miało decydować przypadkowe społeczeństwo. Zresztą „rozdrobnienie sejmu” to drugi argument za pozostawieniem wszystkiego bez zmian. Tyle, że to prosta droga do dyktatury i prędzej czy później znajdzie się jakiś Łukaszenka, który sięgnie po władzę absolutną. Grunt już w zasadzie jest przygotowany…

A tymczasem…. Premier Ewa Kopacz pojechała do Watykanu z pierwszą wizytą odkąd została szefową rządu. Jej rozmowa z papieżem Franciszkiem trwała pół godziny. Podarowała papieżowi jabłonkę. „Miałam ci jabłonkę, nie mam ci jabłonki”, pomyślała Kopacz i wręczyła papieżowi srebrną paterę udekorowaną bursztynami.

 

________________

Dyktaturą ciemniaków nazwał Stefan Kisielewski PRL-owską władzę. Określenie jak najbardziej pasuje do obecnej władzy, która dzięki mikrej wiedzy jest marionetką w rękach cwaniaków. Świadczą o tym forsowane z uporem godnym lepszej sprawy, wbrew opiniom specjalistów buble prawne.

Dodaj komentarz


komentarze 3

  1. Jak zmiana Konstytucji to musowo zmiana hymnu.
    W końcu mamy królową.

    „Chwalcie łąki umajone,
    Góry, doliny zielone.
    Chwalcie, cieniste gaiki,
    Źródła i kręte strumyki!

    2. Co igra z morza falami,
    W powietrzu buja skrzydłami,
    Chwalcie z nami Panią Świata,
    Jej dłoń nasza wieniec splata.

    3. Ona dzieł Boskich korona,
    Nad Anioły wywyższona;
    Choć jest Panią nieba, ziemi,
    Nie gardzi dary naszymi.

    4. Wdzięcznym strumyki mruczeniem,
    Ptaszęta słodkim kwileniem,
    I co czuje, i co żyje,
    Niech z nami sławi Maryję!”

    Czuję się w takim napięciu, oczekiwaniu na to co ma być, że nawet czytanie książki mnie nie uspokaja.

    Czy tak będzie?

    „Kiedy przyjdą podpalić dom,
    ten, w którym mieszkasz – Polskę,
    kiedy rzucą przed siebie grom
    kiedy runą żelaznym wojskiem
    i pod drzwiami staną, i nocą
    kolbami w drzwi załomocą –
    ty, ze snu podnosząc skroń,
    stań u drzwi.
    Bagnet na broń!
    Trzeba krwi!
    —-
    Im trzeba krwi? Mojej krwi? A miała być i wolna i niepodległa i demokratyczna…

    1. Chciałbym być optymistą, ale boję się, że Twoje obawy wcale nie są płonne. Problem bowiem w moim mniemaniu polega na tym, że ludźmi durnymi, ale spragnionymi pieniędzy i bezkarności, bardzo łatwo sterować. Coraz mniej wierzę w to, że marna historyczyna czy lekarzyna rządzą samodzielnie. Raczej są bezwolnymi popychadłami w rękach ludzi sprytnych, chytrych, pozbawionych skrupułów. Świadczą o tym ustawy-buble pisane ewidentnie na zamówienie określonych grup.