Dudu na Twitteru nazval

Choć Andrzejowi Dudzie według OBOP-u ufa 45% respondentów, to nie u wszystkich darzą go estymą, nie przez wszystkich uznawany jest za dobrego prezydenta. Jednak na całym świecie cieszy się poważaniem, postrzegany jest jako wybitny polityk, mąż stanu i charyzmatyczny przywódca. Polska prokuratura postanowiła to zmienić. W tym celu skierowała do Sądu Okręgowego w Warszawie akt oskarżenia przeciwko pisarzowi Jakubowi Żulczykowi, który emocjonalnie skomentował wpis Andrzeja Dudy. Prezydent RP zamiast pogratulować Joe Bidenowi zwycięstwa w wyborach pogratulował mu „udanej kampanii”. Jakub Żulczyk, oględnie rzecz ujmując, nie wpadł w zachwyt nad dyplomatycznym kunsztem głowy państwa.

Dotąd waśnie i spory toczone w kraju nikogo zbytnio zagranicą nie obchodziły. Tym razem wysiłek prokuratury nie pozostał bez echa. Kilka przykładów. Czeski portal informuje, że

Polský spisovatel a novinář Jakub Žulczyk čelí obvinění z veřejné urážky prezidenta Andrzeje Dudy. Autor románu Oslněni světlem loni v listopadu kritizoval reakci polské hlavy státu na výsledky amerických prezidentských voleb a Dudu na Twitteru nazval „debilem“. Hrozí mu za to až tři roky vězení, píší polská média.

BBC pisze, iż

A popular Polish writer and journalist could face up to three years in prison for calling President Andrzej Duda a „moron” in a Facebook post in November.

The Guardian:

A Polish writer faces a possible prison sentence for insulting President Andrzej Duda by calling him a “moron” over comments the latter made about Joe Biden’s US election victory.

Общая Газета:

Польский писатель Якуб Жульчик стал фигурантом уголовного дела из-за слова «дебил», которое он употребил в адрес президента стране Анджея Дуды. Против литератора возбудили дело по факту оскорбления главы государства. Максимальное наказание по этой статье составляет 3 года лишения свободы.

Francuski „News 24”:

Un écrivain polonais bien connu a été accusé d’avoir qualifié le président Andrzej Duda de « crétin » sur les réseaux sociaux.

Amerykański „New York Post”:

A popular Polish writer is facing a potential sentence of up to three years in prison for calling the nation’s president a “moron” on social media.

Nawet na Węgrzech tamtejsze media informowały o sprawie. „Magyar nemzet” na przykład poinformował Węgrów, iż

Három év börtönbüntetésre ítélhetik a népszerű lengyel írót, újságírót, aki idiótának nevezte Andrzej Duda elnököt egy korábbi Facebook-bejegyzésében.

Oczywiście trudno się w węgierskiej mowie połapać, niemniej jednak słowo idiótá(nak) rzuca się w oczy. Niechętni Andrzejowi Dudzie o efekcie, jaki prokuratura osiągnęła złożonym od niechcenia aktem oskarżenia mogli tylko pomarzyć. Żeby rozsławić imię prezydenta na całym świecie w tak krótkim czasie, wiążąc je z tłumaczonym na wszystkie języki słowem „debil”, trzeba charakteryzować się nie lada kunsztem i umiejętnościami. Chapeau bas! Dla porządku odnotować należy, że zainteresowany nabrał wody w usta. Najwidoczniej liczy na to, że wyniosłym milczeniem zaskarbi sobie uznanie w oczach Bidena.

Tymczasem w Polsce specjaliści, a przynajmniej jeden, dr Rafał Cudnik, dyrektor medyczny szpitala św. Wojciecha i szpitala tymczasowego w Gdańsku, uważają, że kościoły powinny być traktowane na równi z centrami handlowymi, na równi ze sklepami. Dlaczego? Bo i tu i tam przez godzinę stoi się lub siedzi w jednym miejscu, od czasu do czasu przyklęka, przekazuje sobie znak pokoju, szuka drobnych, przyjmuje komunię, modli i śpiewa. Dlatego pewnie nie powinny być [zamknięte], ponieważ, no, osoby wierzące powinny mieć, mieć dostęp do kościołów i to niezależnie od, od, od  rodzaju kościoła od, od, od wyznania. Ale jeżeli osoby wierzące w wielką sobotę pójdą poświecić pokarmy, to raczej to się powinno odbywać pewnie na świeżym powietrzu, a nie w zamkniętych pomieszczeniach, bo będziemy mieli kolejne ogniska zakażeń. Furda obostrzenia, furda zakażenia! Od zarazy ważniejsze są wierzenia!

Dziś jest bez mała 35.000 przepadków zakażeń. Wiadomo, że w kościołach generalnie nie przestrzegane są żadne reżimy. Wielokrotnie duszpasterze przekonywali, że w domu bożym wierni są bezpieczni, bo Jezus Chrystus nie dopuści do zakażenia na „swoim” terenie. Tymczasem choć p. dr mówi, że kościoły mogą stać się ogniskami zakażeń, to nie zaleca zamknięcia ich wychodząc z założenia, że swoboda zbiorowego uprawiania praktyk religijnych jest ważniejsza od zdrowia i życia wiernych. W tej trudnej sytuacji Morawiecki z jednej strony apeluje do opozycji o współpracę, z drugiej bije w nią bijąc wszelkie rekordy populizmu i demagogii. Przypomnijmy sobie co proponowała [Platforma Obywatelska]. Komercjalizację! A szanowni państwo, czy służba prywatna dzisiaj […] czy służba prywatna służba zdrowia ratuje, czy ratuje zdrowie i życie pacjentów covid19?  Czy słyszymy o tym, że jakieś wielkie szpitale prywatne są otwarte i właśnie zamieniane na covid19.

Nie słyszymy o prywatnych szpitalach „walczących” z covidem, ponieważ prywatne szpitale nie wyrzucają pacjentów na bruk i nadal wykonują zaplanowane zabiegi. Nie słyszymy także dlatego, że żaden szpital w Polsce nie utrzyma się bez świadczeń refundowanych przez NFZ, a NFZ podpisuje umowy z kim chce. A ponieważ z prywatnymi placówkami nie chce, więc z nimi nie podpisuje nawet wtedy, gdy są wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt. Przeciwstawianie będącej w stanie kompletnego rozkładu, niewydolnej  „państwowej” służby zdrowia prywatnej jest nieodpowiedzialne, by nie rzec głupie. Tym bardziej, że praktycznie cała podstawowa opieka medyczna, która teraz znajduje się na pierwszej linii frontu walki z epidemią,  znajduje się w prywatnych rękach, a większość szpitali to placówki samorządowe. Podstawowa opieka medyczna działa jak działa, bo NFZ płaci ryczałtem nie za liczbę udzielonych porad, lecz za liczbę zapisanych pacjentów. Te pieniądze muszą wystarczyć na wszystkie opłaty oraz na opłacenie zleconych pacjentom badań.

Należy z wielką wyrozumiałością podchodzić do paplaniny premiera. Chłopina bardzo się spina, a mimo to wszystko rozłazi się mu, zamiast poprawy jest pogorszenie, więc rozpaczliwie szuka kozła ofiarnego, kogoś, na kogo będzie mógł swą nieudolność zwalić. Potrzeba pili, ponieważ przykładów „sukcesów” państwowej służby zdrowia w marnotrawieniu środków przybywa. Chociażby dzisiejszy „Fakt” pisze o tym, jak szpital tymczasowy sprawnie i tanio zagospodarował niemiecki złom.

Podczas kontroli w szpitalu zobaczyliśmy stare obdrapane łóżka z naklejkami niemieckiej kliniki i potwierdzeniem przeglądu ich sprawności do grudnia 2018 roku. […]Jak dowiedział się Fakt, 270 takich używanych łóżek kosztowało szpital 400 tys. złotych! Dlaczego kupiono wiekowe łóżka? Wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski powiedział nam, że „w momencie kompletowania sprzętu do szpitala tymczasowego dostęp do łóżek na rynku był ograniczony ze względu na wysokie zapotrzebowanie na nie”.

Zaprzecza temu Agencja Rezerw Strategicznych. — Stan rezerw, utrzymywany przez agencję, znacząco przewyższa wydaną w owym czasie liczbę łóżek, a co za tym idzie nie miała miejsca sytuacja, w której stwierdzono ich niedobór – powiedział Faktowi Michał Kuczmierowski, prezes ARS.

Morawiecki nie widzi w tym niczego nagannego i jak gdyby nigdy nic apeluje „o zastanowienie się” jak wyglądałaby walka z covid19 gdyby znaczna część albo większość służby zdrowia właśnie znajdowała się poza domeną państwową. Widzimy już, że nawet w niektórych przypadkach, w przypadkach kiedy mogła pomoc być udzielana tej pomocy nie udzielano między innymi dlatego, że inne są priorytety, w inny sposób patrzy służba zdrowia prywatna na powszechny problem jakim jest epidemia, a w inny sposób patrzą na to jednostki państwowe, publiczne i oczywiście również samorządowe. Premier zapomniał dodać, że państwo prywatnym szpitalom płacić nie chce, ale dla swoich jest niebywale hojne. Szpital tymczasowy we Wrocławiu, do którego wstawiono zezłomowane w Niemczech łóżka, kosztował więcej niż wybory kopertowe — 75 milionów złotych. W Katowicach zamiast wykorzystać doskonale wyposażony prywatny szpital, którego właściciel zbankrutował, wydano ponad 55 milionów zł na tymczasowy w hali Międzynarodowego Centrum Kongresowego. Musi budzić zdumienie, że z jednej strony rząd nie liczy się z kosztami, a z drugiej oszczędza na testowaniu.

W czasach minionych władza co jakiś czas składała samokrytykę, przepraszała za błędy i wypaczenia, obiecywała poprawę, po czym wszystko wracało do normy. Teraz premier też przyznaje, że są błędy, są potknięcia, należy za nie przeprosić, ale pamiętajmy o tym jaki był plan Platformy Obywatelskiej (której Morawiecki doradzał) wobec służby zdrowia. I właśnie dlatego, że taki był plan Platformy Obywatelskiej, my nie musimy się liczyć z kosztami, możemy szastać milionami i wprowadzać coraz to nowsze obostrzenia, w narodowej batalii z koronawirusem radzimy sobie najlepiej na świecie. A ponieważ, jak przyznał mini ster zdrowia Niedzielski, walka idzie najlepiej tam, gdzie placówką zawiadują nasi, dlatego na przykład w Radomiu byłem zmuszony skorzystać tam z takiej instytucji czy rozwiązania w postaci wprowadzenia pełnomocnika. To zdaje egzamin, bo pełnomocnik robi co mu każą, więc rozważamy bardzo poważnie wprowadzenie tego pełnomocnika w kolejnych miejscach.

Sytuacja musi być bardzo poważna, skoro premier miota się i oskarża kogo się tylko da. Trzeba powiedzieć sobie jasno. Każdy kto dzisiaj zachęca do nielegalnych zgromadzeń, każdy kto  napuszcza Polaków na siebie doprowadza jednocześnie do tego, że mogą pojawić się, pojawią się niestety w przyszłości zgony. Ponieważ […] każde tego typu zgromadzenie doprowadza w konsekwencji, po dwóch, trzech tygodniach, do zwiększonej liczby zakażeń i zwiększonej liczby zgonów. A więc nie róbmy tego, raz jeszcze apeluje do opozycji. Jeżeli ktoś nie chce pomagać rządowi, nie potrafi wznieść się powyżej pewnego, czy wznieść się powyżej pewnego sporu politycznego, to przynajmniej nie zaostrzajcie i nie zaogniajcie obecnej sytuacji.

Tak więc pomagajmy rządowi z całych sił, wznieśmy się powyżej i bierzmy udział wyłącznie w legalnych zgromadzeniach, bo tam koronawierus nie atakuje.

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Doktor Aneta Afelt uważa, że w Polsce może być do 10 razy więcej zakażonych koronawirusem, niż wynika to z raportów Ministerstwa Zdrowia. Ekspertka wskazała, że w polskim systemie testuje się tylko te osoby, które mają wyraźne objawy, a grupa takich pacjentów stanowi niewielki procent spośród wszystkich zakażonych.

    I to jest prawda. Mój ośmioletni wnuk miał/nie miał? styczności z kolegą w klasie, który zachorował na covid-19. Nakazano kwarantannę. Jako dziecko męczył się w domu, więc synowa pozwoliła mu przebywać na balkonie w odpowiedniej odzieży do pory roku. Ale biegać tam nie mógł. Często siadał na fotelu. Być może przeziębił się tam. I lekarka POZ mimo wysokiej temperatury u dziecka nie zleciła zrobienia testu. Takie sytuacje w Polsce to norma.

    W jednym z mniejszych miast przetestowano znaczną ilość mieszkańców. Niewiele ponad 50% z nich miało antyciała. Czyli przeszli chorobę bezobjawowo, ale zarażali, zarażali!!!!!

    Joanna Senyszyn: Prezydenta nie można publicznie nazywać idiotą, ale też trudno wciąż się powstrzymywać przed powiedzeniem prawdy.

    1. Rząd działa na zasadzie „zrobimy coś, żeby nikt nie mówił, że nic nie robimy i zobaczymy co się stanie” i „jakoś to będzie”. Jeśli chodzi o Dudę, to on naprawdę nie odbiega pod żadnym względem od reszty towarzystwa.