Dowodzik poproszę!

Dawno, dawno temu, choć ani nie za górami, ani nie za lasami, ani nawet nie za rzekami był sobie kraj, w którym nie było policji. Co było w takim razie? — zapyta uważny Czytelnik — czyżby w tym kraju nie popełniano przestępstw, policja nie była potrzebna? Nie, drogi Czytelniku, popełniano i była potrzebna, choć nie tyle do zwalczania przestępczości, ile władzy do zwalczania opozycji. Nie było zaś z prozaicznego powodu — jej rolę pełniła milicja. Ale także nie byle jaka, pospolita jak rzecz, lecz obywatelska, zwana Milicją Obywatelską, w skrócie MO. Bo w owym czasie każdy rzeczownik miał przymiotnik w celu podkreślenia rangi i znaczenia. Nawet demokracja była demokratyczna, czyli ludowa, względnie socjalistyczna, czyli… nikt nie wiedział jaka.

O milicjantach i ich legendarnej wprost inteligencji krążyło w owych czasach wiele opowieści. Najkrótsza z nich brzmiała: Stoi milicjant i myśli. Zaproponowano także, by jednostkę inteligencji na cześć tej formacji nazwać ‚cjant’. A potem milicję zlikwidowano i zastąpiono policją. Dlaczego? To pomoże zrozumieć takie oto zdarzenie. Miejscem akcji jest sąd, a w sądzie rozprawa w sali rozpraw. Na rozprawie sędzia, oskarżony, obrońca, poszkodowany. W pewnym momencie na salę wpada dwóch uzbrojonych funkcjonariuszy policji w czapkach z daszkiem ozdobionych orłami w koronie. Jeden z nich od progu ryczy:
— Obywatelu! Tak, do ciebie mówię! Ty, w tej czarnej sukience z łańcuchem na szyi! Proszę okazać dowód!
— To jest toga nie sukienka — zdumiony sędzia na chwilę zapomniał języka w gębie. — Panowie, co wy… Wy nie macie prawa…
— Dowodzik poproszę! — ryknął funkcjonariusz w mundurku.
— Ależ panowie, przecież moje dane są na tablicy obok drzwi, a wy zakłócacie rozprawę! — sędzia odzyskał głos.
— Proszę okazać dowód, albo będziemy zmuszeni użyć siły! — ostrzegł funkcjonariusz i zacytował art. 65 § 2 Kodeksu wykroczeń: karze ograniczenia wolności albo grzywny podlega ten, „kto wbrew obowiązkowi nie udziela właściwemu organowi państwowemu lub instytucji, upoważnionej z mocy ustawy do legitymowania, wiadomości lub dokumentów”.
— Panowie zwariowali!? Proszę natychmiast wyjść!

Choć dialog jest zmyślony od początku do końca, to sytuacja ani ani.

Wtorkowe popołudnie w Sądzie Okręgowym w Poznaniu. W II cywilnym wydziale odwoławczym trwa rozprawa. Do sali wchodzą dwaj uzbrojeni policjanci, tłumacząc, że przyjechali na interwencję i żądają dokumentów od przewodniczącej trzyosobowego składu sędziowskiego. Sędzia odmawia i wyprasza ich z sali. Funkcjonariusze podejmują jednak kolejną próbę w przerwie. Sami tłumaczą, że nigdy wcześniej nie działali w podobnej sprawie i wypełniają polecenia przełożonych.

Dawno, dawno temu nikt nie miał wątpliwości czyj poziom inteligencji określa się w tysięcznych cjanta. Dziś okazało się, że zmiana nazwy była podyktowana faktem, że inteligencja członków nowej formacji wymknęła się klasyfikacji. Jednak taka sytuacja nie mieści się w głowie nawet tam, gdzie pożera się rektorów.

Dodaj komentarz


komentarzy 7

  1. To i inne podobne wydarzenia związane z sądami, źle prorokują na przyszłość.

    Synowie są dorośli, ale co z wnukami? Czy angielski, którego uczy się starszy,będzie tak samo do wykorzystania jak mój nauczony w szkole? Czy zerówkowicz, który nareszcie uczy się pisania cyferek z „tematyki”, na którą tak czekał, usłyszy, że i wykształcony i sprzątaczka mają taki sam żołądek i powinni tyle samo zarabiać?

    1. Nie bój nic babciu. Dopóki granice są otwarte, to nie ma się czym przejmować. Mądrzy zawsze znajdą zajęcie, a głupich zastąpią roboty. Tym sposobem mądrych w Polsce nie będzie, a głupi nie będą mieli nic do roboty, ponieważ i kible wyczyszczą i naczynia pomyją specjalizowane maszyny. Już dziś przecież zamiast wynajmować pomoc domową do mycia garów i sprzątania można dużo taniej sprawić sobie zmywarkę do naczyń i inteligentny odkurzacz, który i odkurzy i dywan wypierze. Jeśli ktoś myśli, że kraj może obyć się bez bez inteligentów, uczonych, że profesorowie są durniami, bo magister wie lepiej, to jest w błędzie.

      1. https://fakty.interia.pl/polska/news-grozba-strajku-w-policji-zwiazkowcy-alarmuja-oszukalo-nas-ms,nId,3299219

        czy …… będzie się działo?…. czy……. zobaczymy narodowców, kiboli w akcji? A może WOT….pokaże się w akcji?

        p.s. Zakupy zrobię dużo wcześniej jak podpowiada mi doświadczenie. 🙂 Chociaż Kołobrzeg to spokojna prowincja i przemysłu tu nie ma, ale dowóz żywności może być utrudniony.

        1. Gazeta.pl

          Dziennikarz RMF FM Tomasz Skory dotarł do stanowiska Okręgowej Komisji Wyborczej w Koszalinie w tej sprawie, które wysłano do Sądu Najwyższego.

          Z treści uzasadnienia protestu wynika, że wnioskodawca nie posiada jakiejkolwiek wiedzy, ani tym bardziej nie wskazał jakichkolwiek dowodów na okoliczności wskazane w zarzucie

          – czytamy w RMF FM. Szef OKW w Koszalinie wnosi, by protest wyborczy Prawa i Sprawiedliwości nie był dalej rozpatrywany, odmawia też przeprowadzenia oględzin kart do głosowania. Jak wskazano w stanowisku „wnoszący protest nie wskazał jakiegokolwiek dowodu uprawdopodabniającego, że jego twierdzenia są słuszne”.

        2. Nie bardzo… ba! w ogóle nie rozumiem zdziwienia. Dla ludzi, którzy przejęli wszelkie instytucje związane z wyborami przegrana, nawet tak minimalna, to szok. Przecież teraz na salonach królują ludzie, którzy nie znają pojęcia ‚uczciwość’. Czego można oczekiwać od podwładnych notorycznego kłamcy?

          1. Bardzo to przypomina wczesny PRL. Pamiętam też hasło wyświetlane w kinach przed filmem „NIE matura, lecz chęć szczera, zrobi z ciebie oficera”

            Teraz też brak wiedzy nie przeszkadza by zostać np. wicepremierem.Zasiadać w radzie nadzorczej, nie mając pojęcia o działalności firmy. Im „uczciwość” pozwala brać ogromne pieniądze za swoje nieuctwo.