Dobre intencje, wraże intencje

Polscy producenci postanowili produkować z padliny paszę dla ludzi. Proceder rozwijał się latami i mógł stać się polską specjalnością narodowo-eksportową. Kontrahenci ogłaszali się w internecie, produkcja rosła. Niestety, stacja telewizyjna wetknęła nos w nieswoje sprawy wsadzając kij w szprychy doskonale prosperującego biznesu.

O procederze od lat wiedzieli wszyscy z wyjątkiem służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo żywności oraz pozostałych licznych służb specjalnych. Brali w nim udział nawet przedstawiciele organów państwa. Tego państwa. Gdy sprawa została nagłośniona mini ster od rolnictwa miast skupić się na podległych sobie służbach, na kontroli, która od dawna jest fikcją, skupił się głównie na problemie kto za publikacją stoi i komu ona służy. Nie wiem, jakie były intencje dziennikarzy, nawet nie próbuję dociekać, czy im rzeczywiście o dobro Polski chodziło. Oczywiście, że im nie chodziło, ponieważ dobro Polski wymagało, by poczekać aż zagranicą dojdzie do zbiorowego, śmiertelnego zatrucia polskim mięskiem i dopiero wtedy wydać oświadczenie, że „dokładamy starań”, a mięso najpewniej zepsuło się podczas transportu lub w wyniku niewłaściwego przechowywania, a w ogóle to jest bezczelny atak na Polskę i polskie rolnictwo.

W czasach minionych partia i jej akolici uważali, że słowo ‚krytyka’ pochodzi od ‚być krytym’. Cenzura pozwalała tę tezę wcielić w czyn — żadna niewygodna informacja nie mogła przedostać się do znacjonalizowanych, ludowych mediów. Obecna władza poszła dalej i choć nie zdołała podporządkować sobie mediów, to przekonuje, że jest nieomylna i nie popełnia błędów. Zadanie ma ułatwione za względu na podporządkowanie sobie wszystkich służb, prokuratury i sądów. Stąd sprawiedliwe, zgodne z oczekiwaniami władzy wyroki. Według sądu na przykład „nie budzi wątpliwości” wina kopanych, opluwanych, wyzywanych, poniewieranych kobiet, więc zostały ukarane za „przeszkadzanie w zgromadzeniu” polskich patriotów.

Ponad półtora roku temu ta sama stacja telewizyjna wyemitowała równie porażający materiał o jajkach. Reakcja władz i służb przeszła najśmielsze oczekiwania, ponieważ… nie było żadnej. Warto jednak pamiętać, że to ten rząd, wspierany przez Kukiza wprowadzał ułatwienia dla rolników. Od stycznia obowiązuje ustawa zgodnie z którą

Jeżeli produkcja odbywa się w pomieszczeniach używanych głównie jako prywatne domy mieszkalne, ale gdzie regularnie przygotowuje się żywność w celu wprowadzania do obrotu, zgodnie z ustawą wystarczyć będzie zarejestrowanie zakładu.

Wprowadzono także tak zwany ubój gospodarczy. Co prawda na domorosłych rzeźników nałożono szereg obowiązków, jak choćby wymóg zgłoszenia powiatowemu lekarzowi weterynarii zamiaru zarżnięcia prosięcia przynajmniej na 24 godziny przed dokonaniem czynu, a w przypadku świń konieczność przebadania mięsa na obecność włośnia krętego. Rozporządzeniodawca przewidział wszystko. Nawet taki przypadek, że próbek zabitej świni ze względu na jej stan nie da się pobrać! Zalecenia są następujące:

Mięso świń i nutrii poddanych ubojowi oraz mięso dzików odstrzelonych podlega obowiązkowemu badaniu na włośnie. Posiadacz zwierzęcia może zgłosić całą sztukę do badania lub może sam pobrać próbki, które dostarcza do urzędowego lekarza weterynarii. Próbki pobiera się w następujący sposób:
od świń domowych:
– pobiera się kilka próbek mięsa, każda wielkości orzecha laskowego, z mięśni obu filarów przepony w przejściu do części ścięgnistej;
– łączna masa pobranych próbek nie powinna być mniejsza niż 50 g.

Próbki powinny być dostarczone do urzędowego lekarza weterynarii:
1) niezwłocznie po dokonaniu uboju, nie później niż 24 godziny od terminu uboju zwierzęcia, z którego tuszy próbki zostały pobrane;
2) niezwłocznie po dokonaniu odstrzału, nie później niż 48 godzin od dokonania odstrzału.

Jeżeli nie można pobrać próbek z niektórych mięśni określonych powyżej, wówczas pobiera się cztery próbki mięsa z mięśni, które są dostępne. Łączna masa pobranych próbek nie powinna być mniejsza niż 50 g.

Tak stanowi Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 21 października 2010 r. w sprawie wymagań weterynaryjnych przy produkcji mięsa przeznaczonego na użytek własny (tekst jednolity podpisany przez ministra Jurgiela z dnia 2 czerwca 2016 r.) Jak widać nie ma pola do nadużyć. A ponieważ z materiału telewizyjnego wynika jasno, że polskie służby weterynaryjne cechują się profesjonalizmem i rzetelnością, więc ani epidemia włośnicy Polakom nie grozi, ani ASF świniom nie zagraża.

W tej sytuacji aż dziw bierze, że dziennikarze próbują robić aferę epatując leżącymi w polu upolowanymi dzikami. Gdyby zapoznali się z przepisami, to by wiedzieli, że jest zimno jak w lodówce, a poza tym na dostarczenie próbek są dwie doby. Powinni także zdawać sobie sprawę, że działania służb weterynaryjnych nie tylko utrudniają wykonywanie polowań, lecz także mogą potęgować zagrożenie! Ani urzędnicy, ani dziennikarze nie mają pojęcia jak ciężkim i odpowiedzialnym zajęciem jest myślistwo, jak trudno zasadzić się na dzika, złożyć do strzału, trafić i położyć zwierzę trupem. Jeśli chodzi o Inspekcję Weterynaryjną to uważamy, że kompletnie nie jest przygotowana do walki z ASF. U nas w powiecie pracują same niezorientowane osoby. Nie mają pojęcia o specyfice wykonywania polowań. Niektórzy uważają, że my pozyskując dziki wychodzimy na drogę, na której po chwili pojawia się wataha i wtedy bez problemu możemy oddawać strzały z bliskiej odległości do sztuk, które uważamy, że mogą być zarażone wirusem. Możemy sobie teren ogrodzić, odizolować i wezwać właściwe służby. Chcielibyśmy, aby to tak działało. Niestety jest to możliwe tylko w umysłach urzędników. Jak ciężka jest dola myśliwego i jak wielkie państwo rzuca mu kłody pod nogi można poczytać w materiale »Myśliwi: Walkę z ASF utrudniają służby weterynaryjne i wprowadzone restykcje« (‚restykcje’ to myśliwski odpowiednik ‚hatakumby’).

Podsumowując należy postawić pytanie jakie są intencje służb weterynaryjnych? Dlaczego nie traktują wszystkich podmiotów jednakowo? Dlaczego utrudniają pracę myśliwym, a producentom padliny i zbuków nie?

Jakie to szczęście, że sprawne, demokratyczne państwo prawa doskonale radzi sobie z tego rodzaju problemami. Skoro dziennikarzy, którzy ujawnili proceder świętowania urodzin Führera w lesie oskarżono o „propagowanie nazizmu”, to dziennikarzy, którzy ujawnili proceder pozyskiwania i obrotu zbukami i padliną zostaną oskarżeni o ujawnienie tajemnicy państwowej. Tym bardziej, że sam Sąd Najwyższy uznał, że za ujawnienie tajemnicy odpowiada nie tylko ten, kto ją ujawnił, ale także posłaniec, który o niej doniósł, czyli dziennikarz.

Widać z tego, że ‚taktyka salami’, czyli powolne odbieranie praw, przywilejów i swobód obywatelskich stosowana jest od dawna, a rola niezależnych sądów i trybunałów jest nie do przecenienia. PiS jedynie przyspieszył proces i udoskonalił metody. Dziś, jeśli przepisy stoją na przeszkodzie, nie zawraca się głowy trybunałom i sądom, lecz po prostu w kilka godzin zmienia się wadliwe prawo.

Na koniec z zupełnie innej beczki. Jeśli taśmy ujawnione przez „Gazetę Wyborczą” To nie wielka bomba, a kapiszon i to mokry (rzecznik prezydenta Błażej Spychalski na antenie Radia Warszawa), jeden z największych niewypałów odkrytych chyba od czasów II Wojny Światowej (Mateusz Morawiecki, premier), to dlaczego tym niewypałem, kapiszonem zajmują się najważniejsze osoby w państwie?

Dodaj komentarz


komentarzy 10

  1. Niektórzy uważają, że my pozyskując dziki wychodzimy na drogę, na której po chwili pojawia się wataha i wtedy bez problemu możemy oddawać strzały z bliskiej odległości do sztuk, które uważamy, że mogą być zarażone wirusem.
    —————————————————————–
    Co to znaczy mieć pisie oko. Zerknie i już wie, ale powłóczącej nogami krowy już nie dojrzy.

    Z czego wynika wszechobecny chaos, nieprzestrzeganie przepisów, tumiwisizm, pyszałkowatość i pogarda w stosunku do tych, co praw się trzymają?

    „Największym wrogiem prawa jest PRZYWILEJ” !!!!!! *

    A uprzywilejowanych przez prawo, uprzywilejowanych przez decyzje polityczne, uprzywilejowanych przez znajomości polityczne, uprzywilejowanych, bo dostarczają pieniądze – to nienormalność polska na prawie każdym kroku.

    Pracowałam „w żywności” w PRL i później w lepszym ustroju. Znam kontrole żywności i wtedy i po zmianach. Takiej bylejakości, takiej tandety i braku kontroli w PRL nie było, a nie można powiedzieć, że było dobrze.  Czy Arendarski  gra głupa, czy rzeczywiście jest takim….. nierozgarniętym prostakiem? Skutki mogą być tragiczne dla polskiego przemysłu spożywczego. Bo zaczną baczniej przyglądać się i badać to, co dostarczane jest w eksporcie.

    Gdy Rosja odmówiła przyjmowania jabłek, bo był w nich nadmiar pestycydów, to obwołano ją paskudnie. Potem zwracały jabłka inne kraje. Czy ministerstwo rolnictwa cokolwiek zrobiło w tej sprawie? Czy raczej kolejni ministrowie jak Arendarski „nie rozumieli”

    ” Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa, komentując materiał „Superwizjera TVN” o przerabianiu chorych krów na mięso stwierdził, że nie wie, jakie były intencje dziennikarzy, którzy ujawnili bulwersujący proceder.”**

    Mam pytanie do faceta, który pełni funkcję premiera. Żądał by w sklepach Lidla, Kauflandzie i innych sprzedawano tylko polską żywność, bo najlepsza jest. Nadal podtrzymuje to swoje paplanie?

    * Marie von Ebner-Eschenbach
    **Więcej: http://next.gazeta.pl/next/7,151003,24420531,w-powietrzu-wisi-siekiera-w-postaci-zakazu-eksportu-miesa.html#s=BoxMMtImg2

    1. Wirtualna Polska: ”

      Powracające właśnie z zimowisk do Polski żurawie nie wiedzą, że wkrótce może zmienić się ich status w naszym kraju. Do tej pory były gatunkiem ściśle chronionym. Tymczasem zmiany domaga się poseł PiS Jan Dziedziczak. 23 stycznia przesłał do Ministerstwa Środowiska interpelację, w której przekonuje, że ptaki te wyrządzają duże szkody.

      Za dużo już tych żurawi

      „Ochrona gatunkowa ptaków przyczyniła się do wzrostu liczebności, a to wpłynęło na uzasadnione obawy rolników. Większa ilość ptaków powoduje zwiększenie żerowania na uprawach rolnych. Aktualne obowiązujące przepisy nie dopuszczają możliwości wypłaty odszkodowań w wyniku szkodliwego działania żurawi, bowiem nie są one zaliczane do zwierząt łownych” – pisze poseł.”

    2. Ostatnie badania stosownych służb dowodzą, że ścierwo padłych zwierząt nie jest niebezpieczne dla zdrowia. Smacznego!

      Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk oraz Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas poinformowali dziś, że mięso z nielegalnego uboju, pochodzące z rzeźni w okolicy Ostrowi Mazowieckiej, jest bezpieczne dla zdrowia i życia ludzi. (Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi)

      Czyż to nie budujące, że wszystko, co cywilizowany świat uważa za niejadalne, Polakom nie szkodzi? Czy nie powinniśmy być dumni, że co prawda prawo zostało złamane, ale tak delikatnie, że nikomu nic się nie stało? O co w ogóle cały ten krzyk?

      Postawa ministerstwa jest budująca, a postawa Słowaków skandaliczna. ministerstwo poinformowało, że padlina nie opuściła Polski, a Słowacy znaleźli ją u siebie. No to ministerstwo poinformowało, że padlina opuściła Polskę, ale w niewielkich ilościach, a Słowacy nie uwierzyli. Argumentowali bezczelnie, że jak Polacy skłamali w jednej sprawie, to i w drugiej mogli mijać się z prawdą.

      Ponieważ jestem naiwny jak dziecko we mgle pozwolę sobie na taką refleksję. Otóż w obliczu takiego skandalu władze każdego cywilizowanego państwa zrobią wszystko, żeby przekonać partnerów, że to incydentalny przypadek, że to się więcej nie powtórzy. Zrobią wszystko, żeby uspokoić starając się zachować twarz. Nasze władze robią wszystko, żeby wprowadzić partnerów w błąd i bagatelizują sprawę. Mimo iż w materiale jasno było powiedziane, że proceder kwitnie w całej Polsce, władza zapewnia, że to tylko ten jeden zakład. Oszustwa zdarzają się wszędzie. Ale nigdzie na taką skalę nie mataczy władza. Rozciągając nad oszustami parasol ochronny nie tylko wystawia sobie jak najgorsze świadectwo, ale niszczy uczciwych.

      1. Gdy do polityki dostają się niedouczeni dranie, ciemnoty, to zachowują się tak, jak robi to PIS. Problem w tym, że takie wzorce zachowań utrwalają się w społeczeństwie. Na ile lat?… a może pokoleń? Przecież w wielu ludziach jest ciągle nieuświadamiany sobie „człowiek sowiecki”. Myślenie tego człowieka jest widoczne wszędzie.

        1. A i owszem. Też się na tym myśleniu łapię. Nie przypuszczałem, że tamta propaganda, sposób myślenia, postrzeganie rzeczywistości, interpretacja faktów będą aż tak skuteczne. Można to tłumaczyć tym, że w ciągu ostatnich ponad 200 lat została przetrzebiona inteligencja, elity intelektualne. Niewolnik instynktownie poddaje się woli pana.

          1. A gdy jeszcze za posłuszeństwo, za wypełnianie nakazów obiecuje się królestwo niebieskie….. Pamiętaj, że zakwalifikowany jako katolik, by nie zgrzeszyć, musisz ofiarować Rydzykowi 1% z podatków. Co zostało ogłoszone!!!

            1. To chyba oczywiste. Przecież bóg jest wszechmogący i wszystko może, ale to nie znaczy, że chce czy musi łożyć na swoich służących. Z drugiej strony służba nie jest wyczerpująca, można prowadzić normalne życie i służyć.

              1. Przeczytałam ciekawą informację. W Zachodniopomorskim na msze chodzi ok. 10% wiernych. Księdza po kolędzie przyjmuje jedna rodzina na dziesięć. W Szczecinie przed kolędą ministranci chodzą od domu do domu pytając czy przyjmą księdza albo w drzwiach mieszkań zostawiają kartki jeśli gospodarz był nieobecny. Musi wtedy zgłosić na plebanii, że oczekuje wizyty.

                p.s Księża są zbyt leniwi by się sami fatygować. Mam nadzieję, że jak w Republice Francji na co dzień będą musieli pracować, a księżmi być od święta.

      2. Masowy odstrzał dzików, który przeprowadzono w styczniu, miał powstrzymać rozprzestrzenianie się ASF. Tymczasem liczba przypadków zarażenia wirusem wciąż rośnie, a martwe dziki odnajduje się coraz dalej od wschodniej granicy. Powód? Myśliwi strzelali tam, gdzie organizowanie zbiorowych polowań było zakazane, co mogło przyczynić się do rozprzestrzenienia choroby.

        https://www.newsweek.pl/polska/odstrzal-dzikow-nie-pomogl-asf-idzie-na-zachod/pjjteh3