Déjà vu czyli ręka w nocniku

Déjà vu. Nieodparte wrażenie, że już to gdzieś widzieliśmy, słyszeliśmy. Taka nie do końca świadoma podróż w czasie. W pewnym sensie potwierdza tezę, że historia lubi się powtarzać. Rzadko jednak tę powtórkę da się traktować poważnie, bowiem przeważnie, jeśli nie wyłącznie, wraca w postaci kabaretu, parodii, karykatury. Weźmy takiego króla Macedonni Filipa II. Przypisuje mu się sentencję divide et impera*. I weźmy takiego prezesa partii, Kaczyńskiego pozostałego. Skupił się na pierwszym członie, impera pozostawiając komu innemu. Z kolei niejaki Juvenalis domagał się panem et circenses*, a niemal dwa tysiące lat później premier Tusk skoncentrował się także tylko jednym, tym razem drugim, członie, kompletnie lekceważąc pierwszyª. Zaś prosta zasada głosząca, że leges ab omnibus intellegi debant* nie może się przebić i nie znajduje zrozumienia. Jak obywatel ma stosować się do prawa, którego nie rozumie?

Swego czasu premier Donald Tusk oznajmił był, że dzięki Euro 2012 Polska dostanie takiego kopa, że dokona olbrzymiego skoku cywilizacyjnego. Skok jak skok, ale kopa odczujemy na pewno. A ponieważ € zbliża się ogromnymi skokami i jest tuż tuż, więc wszyscy się na jego przyjęcie szykują. Prezes od divide ogłosił, że daje Polsce na ten czas 30 dni spokoju. Poprosił, by docenić to poświęcenie, ponieważ przez 23 lata udowadniał, że jest człowiekiem czynu i będzie mu trudno przez 30 (słownie: całe trzydzieści) dni nie jątrzyć, nie podburzać, nie oskarżać i nie judzić. Na szczęście po drodze 10. czerwca (kolejna miesięcznica), oby dniem wytchnienia był.

Nie można, ba! nie wolno nie odnotować słów prominentnego posła PiS-u, (Jo)Achima Brudzińskiego. Otóż p. (Jo)Achim po deklaracji pryncypała nie mógł nic nie powiedzieć. Więc otworzył usta i ozwał się w następujące słowa: – Jesteśmy partią polityków wyjątkowo łagodnego serca, sam mam się za synogarlicę polskiej polityki. Będziemy dążyć do ideału. W czasie Euro 2012 będziemy jastrzębiami polskiej reprezentacji, swoją witalność będziemy wyrażać na stadionach. I jak na jastrzębia przystrojonego w piórka synogarlicy (po czesku dachovégo obesránce) przystało fakt, iż nie Bronisław Komorowski, a Roman Abramowicz wykupił lożę prezydencką na mecz Polska-Rosja skwitował krótko: – To dziadowsko urządzone państwo. Ciekawe jak by nas urządził Brudziński, gdyby mógł urządzać…

A tymczasem i w Krakowie i w Warszawie okazało się, że (bz)dura lex, ale lex* i w wyniku sprawnie przeprowadzonej akcji usunięto demonstrantów którzy demonstrowali rozłożywszy się w przestrzeni miejskiej w celu zaprotestowania.  W tym miejscu nie od rzeczy będzie wspomnieć o wydarzeniu mającym miejsce nie tak znowu daleko i zaledwie ustrój temu. Otóż pan… tfu, obywatel milicjant meldował przełożonemu, że właśnie rozprawił się z elementem antysocjalistycznym. Poproszony o szczegóły z dumą opowiedział, że nie wahał się ani chwili, tylko rzucił się na uzbrojonego po zęby wichrzyciela i tak go spałował, że aż mu kredki z tornistra powypadały.

Cieszyć powinna sprawność, z jaką policja przywraca porządek. Co prawda malkontenci zaraz zapytają dlaczego policja nie była taka sprawna na Krakowskim Przedmieściu i nie radziła sobie z wygolonymi łbami wyposażonymi w styliska od krzyża (dla niepoznaki zwane kijami do bejsbola) i wznoszącymi patriotyczne okrzyki. Otóż to nie tak. Po pierwsze policja nie chce być brutalna. Dlatego na przykład w Opolu odczekała, aż bandyci przestaną bić Kurdów prowadzących lokal w centrum i opuszczą demolowane  pomieszczenie i zjawiła się zaraz potem. Ponieważ wcześniejsza interwencja mogłaby skończyć się szamotaniną, w wyniku której mogłyby ucierpieć przypadkowe osoby. Po drugie policja to też obywatele, Polacy, którym także leży na sercu dobro i interes. Przecież wiadomo, że mundurowi na zwolnieniu lekarskim dostają 100%. Więc nie chcą niepotrzebnie narażać państwa na straty i iść na zwolnienie poturbowani w stanie nie nadającym się ani do pracy, ani do wypoczynku.

Wracając do tytułowego déjà vu, nie można oprzeć się wrażeniu, że już gdzieś, kiedyś, ktoś był szykanowany za zakłócanie porządku publicznego, czy zaśmiecanie miasta. Że można było mieć grube nieprzyjemności za próbę obalenia siłą ustroju socjalistycznego. Dziś, jak wtedy, bełkotliwe prawo pozwala przymknąć praktycznie każdego. Józef Cyrankiewicz ostrzegał wprost: – Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciwko władzy ludowej, niechaj będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie, w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji, w interesie walki o podnoszenie stopy życiowej ludności, w interesie dalszej demokratyzacji naszego życia, w interesie naszej Ojczyzny. Donald Tusk jest delikatniejszy: – Będziemy konsekwentnie postępować. Policja jest dobrze przygotowana do rozwiązywania ewentualnych protestów podczas Euro 2012. Mam nadzieję, że wszystkim w Polsce starczy wyobraźni, by oszczędzić kłopotów gościom i polskim kibicom. Są nowocześniejsze metody rozładowywania napięć. Pałka to ostateczność, ale policjanci pałki też będą mieli i w razie potrzeby będą je używali.

Te niewesołe dywagacje zakończyć by wypadało jakimś optymistyczniejszym akcentem. Otóż po uchwaleniu przez koalicję „reformy” emerytalnej jednogłośnie i bez skreśleń, dzięki przeprowadzonej wcześniej sprawnie reformie służby zdrowia zapowiedziany przez premiera brak rąk do pracy Polska może zacząć odczuwać szybciej niż się wydaje. Jak podaje radio RMF FM z powodu szpitalnych zakażeń rocznie umiera w Polsce tyle samo osób co ginie na drogach w wypadkach. Szacunkowe koszty leczenia zakażeń to nawet 800 milionów złotych. To dane, które przedstawia Polskie Towarzystwo Zakażeń Szpitalnych….


ª Milion polskich dzieci żyje w ubóstwie, 1,3 mln – nie ma dostępu do podstawowych dóbr, niezbędnych do prawidłowego rozwoju – alarmuje UNICEF.
* SŁOWNICZEK ZWROTÓW OBCOBRZMIĄCYCH i NIEZROZUMIAŁYCH
divide et impera – dziel i rządź
panem et circenses – chleba i igrzysk
leges ab omnibus intellegi debant – ustawy powinny być zrozumiałe przez wszystkich
dura lex, sed lex – surowe prawo, ale prawo

Dodaj komentarz