Czy pani będzie się zasłaniała?

Od dłuższego czasu daje się zauważyć nowe zjawisko na arenie politycznej i w mediach — słowotok. Politykom gęba nie zamyka się, a im mniej wiedzą, tym więcej mówią. Z reguły nie na temat. Odpowiedź na pytanie sprowadza się do zapewniania, że „nie posiadam wiedzy”, „nie słyszałem”, „nie widziałem”, „musiałbym się zapoznać żeby wyrobić sobie opinię”. To ostatnie to zawoalowana informacja, że w omawianej kwestii nie został jeszcze wypracowany partyjny przekaz dnia. Na czym więc teraz nie polega dobre dziennikarstwo? Dobre dziennikarstwo nie polega na opisie rzeczywistości lecz na próbie wykreowania jej.

Pierwszym z brzegu przykładem jest chociażby p. Konrad Piasecki, który prowadzi kilka programów publicystycznych w telewizji TVN. Wczoraj rozmawiał z p. Barbarą Nowacką w autorskim programie „Rozmowa Piaseckiego”. Tytuł nieco mylący. Bardziej odpowiedni byłby „Monologi Piaseckiego”. Słuchając wywodów p. redaktora trudno oprzeć się wrażeniu, że jest gorącym orędownikiem władzy. We wrześniu trudno było przypuszczać — przekonywał nie czekając aż rozmówca skończy mówić — jak w styczniu będzie wyglądał poziom zachorowań i to, że te ferie będą de facto zredukowane do tego, że dzieci będą siedziały w domach. Przypomniał, że opozycja też chciała posłać dzieci do szkół. W sierpniu Koalicja Obywatelska ustami rzecznika Platformy Jana Grabca mówiła: „wszyscy chcemy, żeby dzieci bezpiecznie poszły do szkoły 1 września”. Czyli chcieliście tego. Chcieli? W programie, który notabene sam prowadził rzecznik PO mówił tak: MEN stworzył system, w którym stara się umyć ręce od tego co się wydarzy, ucieka od odpowiedzialności, eksperymentuje na dzieciach. Wszyscy chcemy, żeby dzieci bezpiecznie poszły do szkoły pierwszego września. Chcemy tego. I widzimy pozostawionych samych sobie dyrektorów szkół, nauczycieli, rodziców, uczniów, którzy nie wiedzą, co będzie. I dalej: Decyzje ostateczne powinien podejmować ten, kto ma informacje. Czyż rzetelne dziennikarstwo nie polega na twórczym przykrawaniu wypowiedzi pod tezę?

Przyjmując, że jest tak jak mówi redaktor, że „sami tego chcieli”, nie da się usprawiedliwić nieudolności władzy nieudolnością, nieodpowiedzialnością czy brakiem wyobraźni opozycji. Już na wiosnę powinna być przygotowana przez rząd dokładna „mapa drogowa” uwzględniająca możliwe scenariusze, z najgorszymi włącznie. Po to, żeby każdy wiedział czego ma się spodziewać i co go czeka. Żeby nie musiał śledzić rozporządzeń, lecz obserwować co się dzieje i próbować w miarę możliwości reagować, czynnie uczestniczyć w „walce” z epidemią. Odpowiedzialna władza nie zakłada, że jakoś to będzie, lecz przygotowuje się na najgorsze. Piasecki sugeruje, że  skoro opozycja „też chciała” posłać dzieci do szkół, to nie można mieć za złe rządowi, że je nie tyle posłał ile zesłał, grożąc karami zarówno rodzicom jak i kierownictwu placówek i za pozostawienie pociech w domu, i za wprowadzenia nauczania zdalnego. Ten bezrozumny upór doprowadził do tego, że wszystkie dzieci uczą się teraz zdalnie, bo władza „nie spodziewała się aż takiego wzrostu”. Prowadziłem pod koniec sierpnia „Kawę na ławę”, była w tej sprawie zgodność: „tak, dzieci powinny wrócić do szkół”. Owszem, powinny, ale pod pewnymi warunkami.

Związek Miast Polskich sugerował opóźnienie rozpoczęcia roku szkolnego o dwa tygodnie by uniknąć wzrostu zakażeń po wakacjach. Co na to mini ster? Przekonywał, że przecież każde dziecko, każdy nastolatek wychodzi codziennie na ulice, do sklepu, jakiś miejsc kulturalnych i tam równie dobrze może się zarazić. Trudno odmówić temu rozumowaniu logiki. Jeśli można zarazić się wszędzie, to dlaczego nie zrobić tego w szkole? Nie będę bronił rządzących — zapewnia Piasecki — w sprawie czy przygotowań do drugiej fali pandemii, czy też dobrych symulacji, które mieli, tylko i ale też nie chcę być złośliwy i nie chcę przypominać jak Borys Budka mówił, że jesienią, że na jesieni będzie po pandemii i można będzie zorganizować na jesieni wybory. Te słowa Budki przypomnieli, także bez cienia złośliwości zarówno premier, jak i TVP, więc Piasecki może być dumny z towarzystwa. Niestety, znowu nie  popisał się rzetelnością. Co Budka powiedział? Ano tylko tyle, że W opinii wirusologów i osób zajmujących się stanami epidemicznymi, ten stan kryzysu, związany z falą epidemii będzie trwał do jesieni. Należy wprowadzić w maju stan klęski żywiołowej, który to stan będzie przedłużony do czasu, kiedy to jest wymagane, jeśli chodzi o ochronę zdrowia i życia obywateli. W którym miejscu jest mowa o wyborach na jesieni? Po odwołaniu stanu klęski przez 90 dni nie można organizować wyborów. Jesień zaczyna się się pod koniec września, więc wybory mogłyby się odbyć nie wcześniej niż w styczniu, bo nikt o zdrowych zmysłach nie organizowałby ich w święta. Piasecki „nie chce być złośliwy”, ale z rzetelnością też mu najwidoczniej nie po drodze.

Żarliwą obronę władzy w sprawie pandemii można uznać za wypadek przy pracy, jednak w dalszej części programu Piasecki wsparł ją także w kwestii protestów. Na stwierdzenie Nowackiej, że w odróżnieniu od Marszu Niepodległości spontanicznych zgromadzeń nie można zakazać rozporządzeniem zapytał Co to za spontaniczność? Według niego nie tylko nie ma w tym spontaniczności, ale także doskonale pani to wie! Dobrze, że na dole ekranu widnieje logo, bo słuchając redaktora można było odnieść wrażenie, że to inna stacja. Tym bardziej, że rozmawiając z przedstawicielami partii rządzącej nie jest ani tak dociekliwy, ani tak napastliwy. Najpierw zapytał czy nie było błędem publikowanie danych nieumundurowanego policjanta, który przecież nie używał bejsbola, tylko znajdującej się na wyposażeniu policjanta stalowej pałki, po czym zaczął przekonywać, że nieumundurowany bandyta tłukący ludzi powinien pozostać bezkarny. Problem polega na tym — dowodził — że ci policjanci uczestniczą także w akcjach przeciwko ludziom naprawdę groźnym, znaczy ludziom, którzy zagrażają ich życiu. Publikowanie ich tożsamości naprawdę naraża ich na niebezpieczeństwo nawet jeśli w ten środowy wieczór popełniali rzeczy, których popełniać nie powinni. Na dowód, że ma rację przytoczył Zbigniewa Ziobrę, który w zamieszczonym na Twitterze „oświadczeniu” napisał między innymi, że

Nazwiska i adresy policjantów są objęte tajemnicą, która ma chronić przed zemstą świata przestępczego. Ujawnienie ich tożsamości jest nie tylko czynem nieetycznym i niemoralnym, lecz przede wszystkim sprowadza na funkcjonariuszy bezpośrednie ryzyko utraty zdrowia, a nawet życia. Stwarza też poważne zagrożenie dla ich najbliższych. Dlatego ujawnienie nazwisk i adresów policjantów to przestępstwo.

Ziobro jest ministrem sprawiedliwości, a nie prawa, więc nie dziwota, że prawo ma dlań drugorzędne znaczenie. Redaktorowi Piaseckiemu także przepisy są nie na rękę, więc je pomija milczeniem. A przecież w ustawie o policji stoi czarno na białym, że

Art. 60.

  1. Policjant w czasie służby jest obowiązany do noszenia przepisowego munduru i wyposażenia.
  2. Komendant Główny Policji określa przypadki, w których policjant w czasie wykonywania obowiązków służbowych nie ma obowiązku noszenia munduru.

Art. 61.

  1. W przypadkach przewidzianych w art. 60 ust. 2 policjant, wykonując czynności dochodzeniowo-śledcze, a także czynności określone w art. 14 ust. 2 i art. 15 ust. 1 pkt 2-4, obowiązany jest okazać legitymację służbową w taki sposób, aby zainteresowany miał możliwość odczytać i zanotować numer i organ, który wydał legitymację, oraz nazwisko policjanta.
  2. Przy wykonywaniu innych czynności administracyjno-porządkowych nieumundurowany policjant obowiązany jest na żądanie obywatela okazać legitymację służbową lub znak identyfikacyjny w sposób określony w ust. 1.

Oznacza to, że przed przystąpieniem do okładania stalową pałką policjant ma obowiązek podać swoje dane służbowe włącznie z nazwiskiem. Niestety zapomniał tego zrobić, więc go Nowacka wyręczyła. Ja pytam — spytał Piasecki — jaką taktykę zastosuje Barbara Nowacka w kontakcie z prokuraturą w tej sprawie, czy będzie się zasłaniała immunitetem, czy z otwartą przyłbicą pójdzie do prokuratury jako podejrzana w tej sprawie. Zaiste, trzeba urwać się z choinki by zadać takie pytanie mając świadomość, że zgodnie z doktryną praworządność jest wtedy, gdy posłowie opozycji siedzą. Bynajmniej nie w ławach poselskich.

Pełne uznanie dla kunsztu dziennikarskiego redaktora Piaseckiego. Szacun! Tak 3 mać!

 

PS.
Według najnowszego sondażu o TVN dobrze wypowiada się 57% badanych (spadek o 6 pkt proc.), a źle 23% (wzrost o 3 pkt proc.). Czy to oznacza przygotowywanie stacji do repolonizacji?

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Weszłam do pokoju, gdy mąż słuchał akurat Piaseckiego i Nowackiej. Piasecki zadał jakieś pytanie, gdy Nowacka zaczęła odpowiadać, to ten byle co zaczął razem z nią gadać. Posłanka nie ustępowała i mówiła, ale byle co ją przegadało.

    To nawet nie było najgorszej miary dziennikarstwo. To była tandeta w wykonaniu propagandysty.

    1. To, że gadał razem z gościem, przerywał, to małe miki w obliczu tego co wygadywał. Nie wiem dlaczego mam takie skojarzenie, ale mam i nic na to nie jestem w stanie poradzić. Okupacja, żołnierz AK po akcji, dociekliwy redaktor prasy podziemnej. Redaktor: Ja pytam jaką taktykę zastosuje pan w kontakcie z gestapo w tej sprawie, czy z otwartą przyłbicą pójdzie pójdzie na gestapo jako podejrzany w tej sprawie?