Czołgów i igrzysk

Co jest potrzebne człowiekowi do życia, co zwiększa poczucie bezpieczeństwa? Czyste, niezanieczyszczone powietrze, czysta, niezanieczyszczona woda, zdrowa, nieskażona i niedroga żywność, tania energia elektryczna, niezanieczyszczone środowisko i umiarkowany klimat? Skąd! Poczucie bezpieczeństwa zwiększa świadomość, że został zakupiony kosztem gigantycznego zadłużenia sprzęt wojskowy z jednej strony i igrzyska z drugiej. Władza nie mogąc zagwarantować na dłuższą metę chleba zapewni pojazdy i maszyny latające.

Donald Tusk niczym Zosia-samosia wszystko robi sam, sam za wszystko odpowiada i sam o wszystkim opowiada. Swego czasu podczas wiecu wyborczego zagadnął go dzieciak ubolewając, że musi tracić czas na naukę i odrabianie zadań domowych zamiast poświęcić go na zdobywanie kolejnych leveli w grze. Tusk uznał ten problem za sprawę wagi państwowej i umieścił na swojej liście 100 obietnic na miejscu 45.

45. Zlikwidujemy prace domowe w szkołach podstawowych. Wprowadzimy szeroką ofertę bezpłatnych zajęć pozalekcyjnych w szkole. Przeznaczymy dodatkowe pieniądze na zajęcia rozwijające zdolności uczniów i wyrównujące szanse, sport, rozwijanie zainteresowań. Zapewnimy pomoc w szkole zamiast korepetycji w domu.

Zlikwidowali, ale choć nie wprowadzili, nie przeznaczyli i nie zapewnili, to odfajkowali. Minęło trochę czasu i Donald Tusk, już jako premier, ustawił się na tle dzieci haratających w gałę, ale nie po to, by im obiecać, że zrobi wszystko, by gdy dorosną miały co jeść i stać je było na żywność i prąd, by nie umierały z powodu upałów, nie traciły dachu nad głową przez nawałnice i trąby powietrzne i nie musiały spłacać gigantycznych i ciągle rosnących, zaciąganych w ich imieniu, acz bez ich zgody długów. Szczerząc się w nieszczerym uśmiechu zapewnił, że miał okazję uczestniczyć. Miałem okazję tutaj chwilę też yyyy uczestniczyć w zajęciach. Może to brzmi zbyt ambitnie, ale i zrobiłem szybkie konsultacje społeczne, więc tutaj obecne dzieci, ci młodzi ludzie, młodzi sportowcy, są na tak jeśli chodzi o starania Polski o olimpiadę i z ministrem Nitrasem jadąc tutaj do Karczewa, a rozmawialiśmy o tym już od dłuższego czasu, minister zaraz powie, my de facto już od wielu miesięcy prowadzimy działania na rzecz urealnienia tego marzenia jakim byłaby olimpiada w Polsce i no mogę dzisiaj, bo lepszego miejsca niż Orlik z dziećmi grającymi chyba nie ma, no tak na moje oko wolę to ogłosić tutaj niż w siedzibie PKOlu, mmm, yyy to jest jakoś tak, wiecie, taki ludzki wymiar, oszczędnie i mówiąc zupełnie serio dedykuję właśnie dzisiejszym 10- 12- 15-latkom te decyzje, że Polska formalnie podejmie starania o organizację Igrzysk Olimpijskich. Te daty, to życie pokaże czy jest to realny cel, my będziemy to traktowali poważnie i yyy już nie jedną rzecz udało nam się zorganizować, może nie tej skali, ale jak państwo pamiętacie Polska kiedy się uprze, to naprawdę potrafi osiągnąć wielkie rzeczy. Ten, realna perspektywa biorąc pod uwagę już wstępne decyzje, zobowiązania, deklaracje Międzynarodowego Komitet Olimpijskiego, no to możemy mówić o roku 2040 lub 2044. Ja już pewnie nie będę biegał po boisku wtedy, kiedy ta olimpiada będzie w Polsce, ale mogę dużo przez tych najbliższych kilka lat zrobić, żeby tak jak powiedziałem, żeby to marzenie stało się bardzo realnym projektem. Minister Nitras zobowiązał się, tak jak powiedziałem, wiele miesięcy temu, żeby takie prace przygotowawcze strategiczne rozpocząć i dzisiaj może yyy te pierwsze informacje na ten temat państwu przekazać.

Czy to przypadek, że każdy despota uwielbia prężyć muskuły i organizować parady wojskowe? Putin, Kim Dzong Un, Łukaszenka, Xi Jinping, Trump, a z pomniejszych Gomułka, Gierek, Jaruzelski, prezydent Kaczyński, premier Morawiecki, premier Tusk. Każdy z nich zapewnia widzów, że to, co paraduje ich ochroni. W przypadku dyktatorów to zrozumiałe — chcą się uwiarygodnić, przekonać poddanych, że sprawują władzę i trzymają ich za twarz dla ich dobra, ale dbają o nich i zapewniają ochronę. Ale w razie czego mają też czym zaprowadzić ład i porządek. Bo ten sprzęt, który tu widzicie, nadaje się doskonale zarówno do walki z wrogiem zewnętrznym jak i wewnętrznym, czego symbolem jest Plac Tiananmen, na którym według oficjalnych danych niebiański spokój zapewniono bez mała 250 osobom. No i oczywiście koksowniki na ulicach polskich miast. A co z tymi, których wybrano w wolnych wyborach? Niektórzy też lubią się przechwalać, jednak Polska wyróżnia się na tle innych. Tutaj władza nie ogranicza się do chełpienia się kupionym za pożyczone miliardy sprzętem, demonstrowania go podczas parad, lecz także informuje potencjalnych przeciwników i wrogów o takich szczegółach jak ile i za ile sprzętu nakupiła, gdzie będzie rozlokowany i serwisowany.

Wice premier i mini ster od o!brony narodowej Władysław Kosiniak Kamysz poinformował był w Inowrocławiu, że związane z zakupem helikopterów Apache inwestycje będą realizowane w Łodzi i Dęblinie, natomiast same helikoptery będą stacjonowały w Inowrocławiu, Świdniku i Malborku. Umowy offsetowe ponad miliard, o wartości ponad miliarda złotych, inwestycje w zakłady w Łodzi w Dęblinie, śmigłowce będą obecne w bazach tutaj w Inowrocławiu, w Świdniku, w Malborku, więc zobaczcie państwo jak wiele miejsc w Polsce będzie zaangażowanych w obsługę, infrastrukturę, wy, wy, wypełnianie tych działań treścią, ale Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 w Łodzi z oddziałem w Dęblinie będą miały wielką szansę zmodernizować się i uzyskać zdolność do naprawy silników i to nie tylko do Apaczy ale również do śmigłowców AW149 AW101 do Black Hawków, do wszystkich śmigłowców, którymi polskie Siły Zbrojne dysponują, siły powietrzne czy Wojska Lądowe dysponują, ale również inne jednostki mundurowe mają przecież na swoim stanie, choćby Black Hawki ma policja, więc to jest know how, który pozyskujemy. No i już wszyscy know nie tylko how, ale i how much, when i where.

Panem et circenses — chleba i igrzysk domagali się obywatele. I władza starała się im dogodzić. Z chlebem bywało różnie, ale na igrzyska zawsze można było liczyć. W ostateczności można było zorganizować publiczne egzekucje zdrajców czy wrogów ludu. A czego społeczeństwo domaga się dziś? Czy zastanawia się ile kosztują takie pokazy, parady, demonstracja siły? Czy wie ile paliwa zużywa czołg, samolot nie w celu doskonalenia umiejętności załogi lecz w celu zaspokojenia politycznych ambicji?  Za śmigłowce zapłacimy 10 mld dolarów brutto (ponad 40 mld zł), a dostawy rozpoczną się za cztery lata, w latach 2028-2032. Tymczasem w marcu

Departament Stanu zatwierdził potencjalną sprzedaż 821 rakiet AGM-158B JASSM za cenę maksymalną 1,77 mld dolarów, 745 pocisków powietrze-powietrze AIM-120C-8 średniego zasięgu za cenę do 1,7 mld oraz 232 pocisków taktycznych krótkiego zasięgu AIM-9X Sidewinder Block II za cenę do 219 mln. W ramach pakietów wejdzie również dodatkowy, powiązany z rakietami sprzęt i wsparcie logistyczne.

Na jak długo wystarczy 821 rakiet? A połowa tej liczby?

Agencja Uzbrojenia poinformowała, że zawarty dzisiaj kontrakt ma wartość 850 mln USD netto. Oznacza to, że Polska zakupiła mniej więcej [połowę] zatwierdzonego pakietu pocisków.

Czy aby na pewno bezpieczeństwo zapewni sprzęt bez amunicji? A wspieranie przemysłu zbrojeniowego innych krajów? Polska kiedy się uprze, to naprawdę potrafi osiągnąć wielkie rzeczy, ale musi mieć światłych przywódców, którzy będą mieli odwagę upierać się przy stawianiu na swoich i docenianiu ich. Tymczasem czołowy polski patriota, Kosiniak-Kamysz, dał próbkę patriotyzmu kupując granatniki od Szwedów zamiast zamówić w polskich zakładach. Poza tym co z tego, że będziemy mieć nieograniczone ilości sprzętu jeśli kadra dowódcza jest powoływana z politycznego klucza, bez żadnych talentów, bez umiejętności, doświadczenia? Pan generał Głąb (to nie żart, on tak się nazywa),

zasugerował wszystkim dowódcom i kierownikom podległych mu jednostek, żeby podczas służby informacje z mediów czerpali przede wszystkim z kanałów Telewizji Polskiej, zwłaszcza TVP Info.

Najpierw ministrem obrony był Macierewicz. Narobił szkód i został zwolniony. Zastąpił go Błaszczak. Teraz resortowi szefuje równie uzdolniony i równie patriotycznie nastawiony doktor nauk medycznych.

 

Na patriotę
Jedni od obcych pomocy w utrzymaniu władzy żądają,
Inni obcym płacą, zagranicą kupują, pieniądze tam wydają.

Dodaj komentarz


komentarzy 12

  1. Poczucie bezpieczeństwa zwiększa świadomość, że został zakupiony kosztem gigantycznego zadłużenia sprzęt wojskowy

    Ponownie się z Tobą w pewnym sensie nie zgodzę. Mamy blisko agresywne państwo, które nie lubi nas ani właściwie nikogo innego. Co więcej bezpośrednio graniczymy z podporządkowaną mu Białorusią a zwłaszcza – z Obwodem królewieckim. Niestety, musimy się zbroić.

    Prawdziwy problem polega na tym jak wspomniałeś – kosztem zagranicznego zadłużenia. Przynajmniej spora część tych środków powinna iść na rozwój naszego przemysłu zbrojeniowego. Jasne, produkcja zaawansowanych myśliwców jest poza naszym zasięgiem – ale przecież kiedyś produkowaliśmy sami czołgi. Też jasne – na licencji ZSRR – ale co obecnie rassija wysyła na Ukrainę? Bo  nie T-14 Armata – co miał być odpowiednikiem najnowszych Abramsów, ale jeden im się rozkraczył na Placu Czerwonym przy próbie defilady – i cisza w temacie.

    Aha – i nie wszystko kupujemy na kredyt. Te Abramsy które ostatnio dostaliśmy to oczywiście rozkonserwowane stare modele, a mamy je praktycznie darmo za Twarde (nasza modyfikacja czołgów z czasów ZSRR) itp wysłane na Ukrainę. Tu akurat jest sytuacja win-win. Kiedyś Twarde były można powiedzieć topką na tym kierunku, ale potem przemysł nam mocno upadł i rosyjskie modyfikacje tego samego modelu podobno przekraczały zdolności Twardego. Tak niestety – w dziedzinie zbrojeń rassija cięgle ma przewagę nad nami – zarówno pod względem olewania potrzeb zwykłych ludzi jak i liczebności produkowanego sprzętu.

    1. Żeby mieć najnowocześniejszą broń trzeba ją opracować, przetestować. To kosztuje. Politycy począwszy od czasów Gomułki nie wierzyli polskim naukowcom.  Woleli kupować gotowe, sprawdzone rozwiązania. Po transformacji do pieca zaczęły dokładać tak zwane wolne media. Dla nich nie ma znaczenia, że nie da się wynaleźć niczego, opracować, odkryć kosztownych badań, więc pismaki biłją w polityków, którzy odważyli się inwestować w badania i rozwój jak w bęben, że zmarnowali środki i niczego nie osiągnęli. Doskonałym przykładem jest grafen.

      1. No też nie, wojny zazwyczaj nie wygrywa sam najnowocześniejszy sprzęt, o czym się przekonała choćby 3 rzesza. Na szczęście. Hehe – obecnie znowu niemieckie (a i polskie) czołgi idą na Kursk. A jak było wtedy? – Hitler zwlekał z atakiem, by dojechały na front Pantery – faktycznie wtedy najpotężniejsze. No i dojechały. Znaczy na zaplecze frontu na pociągach. Ale jak przyszło do boju to powiedzmy połowa w ogóle nie dotarła (problemy „wieku niemowlęcego”) a reszta wraz z Tygrysami została rozwalona przez masowe ilości prostych T-34 i innych. Gniotsa – nie łamiotsa. Teraz też mamy podobną sytuację – rassija przestawiła się na gospodarkę wojenną i zasypuje przeciwnika nawet prostymi pociskami. Tak- jak usa zdecyduje, że dobra – dość  i wejdzie na pełnej sile to się szybko źle skończy dla Moskwy. Ale niestety tego nie zrobią.

        1. Przecież rozwój nowych technologii i rozwiązań nie wyklucza produkcji starszych modeli. Żaden kraj na świecie nie sprzeda najnowszego sprzętu, bo prekursorskie rozwiązania dają mu przewagę. USA pozwalają Ukrainie na coraz więcej, bo to doskonały sposób na przetestowanie swoich rozwiązań i to nie na poligonach, ale w warunkach bojowych i popracowanie nad słabymi punktami. Przy okazji dowiedzą się wiele o rozwiązaniach rosyjskich. A my? My kupujemy jak szaleni złom, który bez amunicji jest bezużyteczny. Jak to sobie Błaszczaki i Kosiniaki-Kamysze wyobrażają? Że wystrzelimy trzy salwy i złożymy zamówienie na kolejne dostawy?

          Zbroić się trzeba z głową, bo inaczej to wywalanie pieniędzy w błoto. Co z tego, że będziemy mieć samoloty i czołgi, jeśli rakiety będą siać spustoszenie w miastach? Co z tego, że będziemy mieć mnóstwo sprzętu, jak nawałnice będą niszczyć infrastrukturę, a susze pustoszyć pola?

          1. Oczywiście, my wtedy dostaliśmy tylko dokumentację na podstawowy model czołgu. Ba – jak sami sprzedawali na zagranicę – to też słabsze modele. Ale na tej bazie robiliśmy udoskonalenia, które wcale nie dotyczyły oryginalnego projektu. A potem doszło do sytuacji, że właściwie już nie potrafimy zrobić lufy i musimy od innych kupować. Zgroza.

            Amunicję kupujemy też częściowo, bo chyba sami coś robimy. Tą prostą.

            Coś mi się wydaje, że Ukraina dostaje od USA dawno przetestowane produkty starszej generacji. Co powoduje czyszczenie magazynów a więc potrzebę ich uzupełnienia. I tu USA robią dobrze – bo zdecydowana większość pochodzi od własnego przemysłu. Bomba spadnie, oj droga  – ale pieniędzy nie miała na swoim pokładzie – one już dawno poszły do pracowników, a więc własnej gospodarki.

            Natomiast nie wiem, jak jest teraz – bo kiedyś naszą olbrzymią słabością był brak odpowiedniej osłony p-lot. Generalnie to się zmienia; ale wtedy to była jedna z idiotyczniejszych decyzji Macierewicza – przegrupowanie naszych najlepszych czołgów (Leosiów) za Wisłę, czyli w bezpośredni zasięg rosyjskiego lotnictwa.

            1. Mamy genialnych uczonych. Wypychamy ich zagranicę, bo ani im nie płacimy, ani nie tworzymy im warunków do pracy. Jakiś nieuk z Pcimia zarabia miliony, a profesor z gigantycznym dorobkiem… Ile?

              Pisząc ‚my’ mam na myśli władze. Choć ich stosunek do wykształciuchów jest pokłosiem naszego.

              1. To nie jest takie proste. Koszty na naukę zawsze będą gigantyczne a jaki może być z tego tzw. uzysk komercyjny?  Pewnie 99,9 %  pieniędzy się nie zwróci – bo ci bogatsi zrobią to szybciej. Oczywiście zawsze istnieje małe prawdopodobieństwo, że narodzi się u nas geniusz, co zrewolucjonizuje świat… No chyba, że mówimy o Łągiewce, Taratajcio i  specjalistach od perpetuum mobile. Ale to znowu bogatsi im rzucają kłody pod nogi 😀

                Problem polega na „niech jadą” – lekarze, inżynierzy, informatycy itp. Ba, traf teraz na solidnego kafelkarza…

                1. Jakoś firmom trzęsącym światem opłacało się inwestować w badania i rozwój. Inwestycje nie tylko zwróciły się, ale jeszcze pozwoliły zarobić miliardy.Przykład grafen — my opracowaliśmy technologię produkcji, zarabiają zagraniczne firmy, od których kupujemy.

  2. Powiem tylko tyle, że ostatnie zmiany w szkolnictwie bardzo zaszkodziły uczniom. Wręcz rodzice domagają się zadawania prac domowych. Niemniej nauczyciele muszą trzymać się odgórnych wytycznych. Nie jest dobrze. Na dodatek brakuje nauczycieli i będzie coraz gorzej. Pozdrawiam