Czerń czerni to pozory

Było trochę po północy. W restauracji trwała huczna zabawa weselna. W pewnym momencie z lokalu wyszło dwóch rozbawionych gości chcących odetchnąć świeżym powietrzem. Przechodzący mimo patrol milicji postanowił z sobie wiadomych przyczyn wylegitymować ich. Nie pomogły tłumaczenia, że nie mają dokumentów, że są gośćmi weselnymi, że wyszli zaczerpnąć świeżego powietrza i nic złego nie robią. Funkcjonariusze byli nieugięci.
— Skoro nie macie dokumentów, to idziemy na komisariat — oznajmili.
— To idźcie — odrzekli zatrzymywani.
Słysząc tak bezczelną odzywkę funkcjonariusz sięgnął po pałkę. Nie zdążył, bo zafasował taki cios w szczękę, że czapkę zgubił. Drugi zdążył wyszarpnąć pałkę, ale wtedy z restauracji wysypało się wsparcie. Po chwili chodnik opustoszał, a na placu boju pozostało dwóch funkcjonariusze na czworakach szukających czapek i pozostałych elementów wyposażenia funkcjonariusza milicji. Dlaczego postanowili wylegitymować spokojnie rozmawiających mężczyzn? Bo mogli. Dlaczego spokojnie rozmawiający mężczyźni nie chcieli udać się na komisariat? Bo nie mogli mieć pewności, że nie zostaną zatrzymani lub nawet pobici.

W telewizji pojawił się Mariusz Ciarka, rzecznik komendanta głównego policji. Czy nie lepiej pouczyć zamiast dawać 500 zł mandatu za to, że ktoś poszedł na cmentarz lub jechał rowerem do pracy? — zapytał dziennikarz. Prosiłbym o konkretny przypadek, bo niestety bardzo często niektóre media stosują takie duże skróty myślowe. Ukarany właśnie za wejście na cmentarz, ukarany za to, że wykonywał jakąś daną czynność. Historie Często z premedytacją tworzone przez konkretnych dziennikarzy. Natomiast jeśli się przyjrzymy z tej drugiej strony, wysłuchamy drugiego źródła, chociażby policyjnego… Oczywiście według drugiej strony, czyli źródła policyjnego wszystko jest w porządku, bo okazuje się, że to było wejście  czy na cmentarz czy do sklepu, ale na przykład były to 3 czy 4 osoby, które się grupowały i nie zachowały miedzy sobą odległość. Czyli na pewno nie była to pojedyncza osoba, ale czy były to 3 czy 4 osoby nie udało się ustalić. Taka jest prawda.

Ciarka też widzi, też ogląda filmiki zamieszczone w mediach społecznościowych. Na przykład na jednym z nich widzi jak funkcjonariusz ryczy na siedzącego na ławeczce ojca trójki małych dzieci, straszy go i grozi mu. Okazuje się, że to co widać to źle widać, bo ten jeden pan zaczął szydzić z policjantów, zresztą podał im fałszywe dane, podał im nieprawdziwe dane co do swojej osoby za co będzie skierowany wniosek o ukaranie do sądu, nie wolno oszukiwać policjanta. Natomiast jak oglądamy ten filmik rzeczywiście widzimy tylko to jak policjant już po kilkunastu minutach tej interwencji mówi podniesionym głosem. To nie policjant tworzył te emocje. Te emocje tworzyła ta druga osoba. Oczywiście nie powinno coś takiego wystąpić, ale jak najbardziej ja tutaj rozumiem policjantów… Jeśli przełożony toleruje nieprawidłowości, rozumie nadużywających władzy podwładnych, to znaczy, że prawa obywatelskie i prawo w ogóle stają się fikcją. Pobłażliwość skłania funkcjonariuszy do przekraczania kolejnych granic, aż wreszcie któryś wpadnie na pomysł uciszenia niepokornego. Popiełuszko, Pyjas, Stachowiak to pierwsze z brzegu tragiczne przykłady. Zwłaszcza, że niektórym funkcjonariuszom władza z jednej strony i gwarancja bezkarności z drugiej ewidentnie uderza do głowy, co można zoabserwować chociażby na tym filmie.

Polakom nie wolno wychodzić z domu bez „ważnej potrzeby życiowej”. O tym co jest taką potrzebą decyduje funkcjonariusz. Polakom nie wolno gromadzić się. Według Ciarki „3 lub 4 osoby, które się grupują” to nieomal zbrodniarze i mordercy. Na obrazku obok widzimy zgrupowanie kilkunastu osób i… ani jednego interweniującego funkcjonariusza. Nikt nie apeluje do rozsądku, nie wzywa do rozejścia się, nie grozi mandatem, sądem. Próżno oczekiwać od ociekającego wazeliną dziennikarza*, żeby zapytał p. Ciarkę dlaczego? Dlaczego jedni nie mogą wyjść z dziećmi przed dom, a drudzy w sporej grupie wałęsają się po ulicach bez maseczek, nie zachowują dwumetrowych odstępów i nikt ich nie niepokoi? Ciarka zapewnia, że te osoby, które opuszczą domowe pielesze bez ważnej przyczyny będą się musiały liczyć z tym, że policjanci nie będą mogli na coś takiego przymknąć oczu, dlatego i rekomendacja chociażby pana premiera, rekomendacja ministra zdrowia, ale my jesteśmy zobowiązani też do egzekwowania przepisów, jest jednoznaczna. W czasach minionych władza także korzystała z przywilejów, ale nie aż tak ostentacyjnie i bezczelnie. Tutaj dezynwoltura ma jeszcze dodatkowy aspekt, ponieważ ludzie, od których zależą losy kraju, którzy nakładają coraz to nowe restrykcje, nasilają represje, sami są nieodpowiedzialni by nie rzec bezrozumni.

10 lat temu urzędujący prezydent postanowił urządzić sobie kampanię w cieniu katyńskich mogił. Skończyło się tragicznie. Dzisiaj urzędujący prezydent i wspierające go czynniki partyjno-rządowe… są jeszcze zdrowi. 10 lat temu, jak twierdzi Antoni Macierewicz Był materiał wybuchowy, była eksplozja w skrzydle, była eksplozja w centropłacie. Było zniszczenie samolotu na skutek wybuchu. Dzisiaj władza robi wszystko, by uzyskać podobny efekt nie ruszając się z Polski. Ma to niezaprzeczalny walor ekonomiczny, ale nie ma sensu.

Tymczasem Rosjanie, idąc za przykładem bohaterskich władz Rzeczpospolitej Polskiej, zamierzają karać „najbardziej odpychających przedstawicieli władz państwowych i terenowych” z innych państw, którzy zdecydują się na likwidację miejsc upamiętniających poległych żołnierzy radzieckich. Rosyjskie władze wielokrotnie zwracały uwagę, że niektóre kraje europejskie próbują pisać historię na nowo.>W połowie grudnia 2019 roku Władimir Putin powiedział, że oni, w szczególności Polska, zawarli spisek z faszystowskimi Niemcami, a w posiadaniu Rosji znajdują się potwierdzające to dokumenty.

Podobieństwa w podejściu są uderzające.

PS.
* P. dziennikarz (Rafał Wojda) powiedział, że p. Ewą Ewart zrobiła niewiarygodny film o tym wszystkim co dotyczy katastrofy smoleńskiej. Film nosi tytuł »W milczeniu« i jest przejmujący.

Dodaj komentarz