Cyrk stracieńców

Od jakiegoś czasu próbujemy przewidzieć kto wygra wybory. Wiele znaków na ziemi i niebie wskazuje, że będzie to PiS, chociażby dlatego, że nawet środowiska przeciwne PiS-owi robią wszystko, by mu zwycięstwo ułatwić. Z reguły nie składają doniesień na policję lub do prokuratury na łamiących prawo przedstawicieli władzy, bo — jak tłumaczą — to nie ma sensu. Przecież — dowodzą — organa ścigania podporządkowane są władzy. Jednak gdy wychyli się ktoś z własnego obozu, to nagle owe organa stają się w pełni wiarygodne, profesjonalne i bezstronne. Przerażeni perspektywą kolejnych czterech lat pod przewodem dobrej zmiany wpadli na pomysł akcji mającej na celu przekonanie wahających się, by poszli na wybory. To nie mogło spodobać się obozowi rządzącemu. Jednak dołączenie do niego jego przeciwników musi budzić zdumienie. Akcje potępili zainteresowani (Kidawa-Błońska), śmietanka, crème de la crème niezależnych mediów czyli portale takie jak Do Rzeczy, oko.press, wPolityce, Krytyka Polityczna, Nasz Dziennik i inne oraz instytucje, zarówno zależne od partii rządzącej, jak i niezależne (RPP, RPO, PTP, KZP).

Gdyby ktoś publikujący w prasie podziemnej w czasach Solidarności pozwolił sobie na to, by w stylu „Trybuny Ludu” lub „Żołnierza Wolności” wieszać psy na członkach związku, potępiać ich akcje, piętnować wypowiedzi, donosić do organów państwowych, zostałby pozbawiony możliwości publikacji, a dziś byłby oskarżany o kolaborację. W obronie jakich wartości stają feministki śląc pod absurdalnym, wyssanym z palca pretekstem donos do KRRiT na praktycznie jedyną niezależną stację telewizyjną? W czyim interesie jest potępianie Jurka Owsiaka za słowa skierowane do poseł Pawłowicz? W czyim interesie, oprócz oczywiście rządzących, jest nagonka na akcję „Nie świruj, idź na wybory”? To przecież nie feministki, to nie „Krytyka Polityczna” czy oko.press, lecz zwalczana przez PiS telewizja TVN ujawnia aferę za aferą, podczas gdy wspomniane portale zajmują się głównie żebractwem i sekowaniem członków własnego obozu politycznego. A i to nader wybiórczo.

Na stanowisko prezesa NIK-u PiS forsowało Banasia, PO zgłosiło Budkę. Przeciw Banasiowi zagłosowało 4 posłów PiS-u. Przeciw Budce 11 posłów koalicji PO-KO. Oczywiście nie miało to żadnego wpływu na wynik głosowania, ale pokazało standardy moralne, solidarność i przyzwoitość członków koalicji populistycznej. Nie możemy zaszkodzić kandydatowi PiS-u, to chociaż zaszkodźmy swojemu. Taka postawa poniekąd tłumaczy dlaczego praktycznie żadnej afery ani antypisowskie media ani opozycja nie są w stanie wykorzystać na swoją korzyść. Nawet w sprawie Banasia koncentrują się na trzeciorzędnych wątkach, stawiają absurdalne zarzuty, które niebywale łatwo wyśmiać i obalić, a sprawy istotne umykają ich uwagi. Znowu przypominają się słowa Jana Pietrzaka, że „gdybym nie wiedział, że to głupota, to bym pomyślał, że prowokacja”. Nie ma większego znaczenia, czy Banaś wiedział czy nie wiedział, że w prowadzonym w jego kamienicy hotelu nie wydawano paragonów. Co prawda był prezesem Krajowej Administracji Skarbowej, zaś w przepisach zapisano, że

Art. 14. 1. Do zadań Szefa Krajowej Administracji Skarbowej należy:
8a) przeciwdziałanie unikaniu opodatkowania;

to niewiedzę uprawdopodobnia znane od pokoleń zjawisko, że najciemniej jest pod latarnią. A ponieważ Banaś kamienicę sprzedał, to w ogóle nie ma o czym mówić. I tu otwiera się pole do popisu dla portali takich jak oko.press czy Krytyka Polityczna, które powinny domagać się informacji komu Banaś kamienicę z obciążoną hipoteką sprzedał, za ile i czy zapłacił podatek. Tymczasem oko.press przekonuje, że »Hejt na Gretę Thunberg. Prawica nie ma zahamowań w opluwaniu nastolatki«. Na szczęście sam portal ma zahamowania, dlatego artykuł przeznaczony jest wyłącznie dla wybranych. Z kolei w „Krytyce Politycznej” Galopujący Major dowodzi, że hotele i pokoje na godziny,  to żaden tam „dom schadzek”, ale miejsce wyzysku, prześladowania i zniewalania kobiet.

I wiele, doprawdy za wiele padło słów o tym, że gangsterzy urządzili w kamienicy „pokoje na godziny” i „dom schadzek”. Tymczasem nie, w kamienicy Banasia nie było żadnego domu schadzek, pokojów na godziny. W kamienicy Banasia był najprawdopodobniej niewolniczy system przemocy i okrutnego wyzysku, zbrodniczy system wykorzystywania kobiet.

Co na to wskazuje? Nic, ale jest wielce możliwe.

Jest wielce możliwe, że w kamienicy Banasia bito kobiety, zmuszano je do prostytucji, straszono, że zostaną wystawione na trasę i być może także nimi handlowano. Tak bowiem wygląda rzeczywistość gangsterskiego burdelu, nie tylko w Polsce, ale wszędzie na świecie. Całkowite upadlanie kobiet, zmuszanie ich do najgorszego, w imię gangsterskich zysków. Eufemizmy o „pokojach na godziny” i „domach schadzek” to klasyczny język maskujący przemoc, oswajający ją, co w konsekwencji prowadzi do lekceważenia i trywializacji. Schadzka − brzmi to przecież tak przyjemnie jak romans nastoletnich kochanków, prawda? Pokój „na godziny”, czy nawet „na godzinki”, doskonale ułatwia odrzucanie ewentualnych rozterek moralnych przy korzystaniu z niewolnic seksualnych.

Takimi oto ważnymi sprawami, które z rzeczywistością nie mają wiele wspólnego, zajmują się postępowe media rozmywając i ośmieszając problem. Galopującego Majora nie niepokoi czystka kadrowa dokonywana przez nowego prezesa NIK-u. Skupia się na bajkach, które sam tworzy, analizuje, by na koniec wyciągnąć z nich jedynie słuszne wnioski.

Gangster obwieszony sygnetami, który przy dziennikarzu dzwoni, jak mówi, do Banasia, szefa NIK, i oczywiście jest z nim na „ty”, jest nie tylko symbolem tej władzy, która, jak widać, dorobiła się już własnych alfonsów, ale też symbolem tego, jak ta władza traktuje przemoc wobec kobiet.

Właśnie dlatego PiS musi wygrać te wybory. I nie zmieni tego nawet głos rozsądku płynący z portalu oko.press. Oczywiście to nie redakcja poszła po rozum do głowy. Po prostu opublikowano zapis rozmowy z przedstawicielką lewicy, Katarzyną Marią Piekarską, i ta wypowiedziała parę sensownych, logicznych zdań zupełnie nie pasujących do profilu portalu. A ponieważ współgrają z omawianym problemem, więc warto poświęcić im kilka chwil. Tak na przykład tłumaczy p. Piekarska obecność przedstawicieli lewicy na listach koalicji populistycznej:

Na listach KO są ludzie dla których prawa kobiet czy świeckie państwo są ważne. Wszystko jest teraz w rękach wyborców. Jeśli ludzie chcą, żeby te sprawy zostały rozwiązane, to niech głosują na na – ludzi, którym te postulaty są bliskie, a nie na bardziej konserwatywnych kandydatów. Jeśli zostaniemy wybrani, to jest szansa na takie zmiany.

Jest to o tyle istotne, że lewica startując osobno może, ale nie musi przekroczyć progu. Koalicja Obywatelska na pewno próg przekroczy, więc głosowanie na przedstawicieli lewicy, którzy dla dobra kraju dogadali się z adwersarzami ma sens. Piekarska uważa także, że opozycja nie powinna atakować swoich, bo to PiS jest przeciwnikiem. Brudna gra, kampania dezawuująca potencjalnych koalicjantów może zniechęcić wyborców i wcale nie poprawi wyników kandydatów atakujących stojących po tej samej stronie barykady.

Dlatego uważam, że powinniśmy przestać kopać się po kostkach, bo potem trudniej będzie usiąść do stołu.

Cechą charakterystyczną czynników partyjno-rządowych jest czarno-biały ogląd świata. Jeśli oni uważają, że coś jest czarne, to jest czarne bez względu na to, jakie jest w rzeczywistości. Jeśli ci, którzy nie podzielają takiego sposobu kreowania rzeczywistości po opozycyjnej stronie widzą praktycznie to samo, to mają prawo czuć zniechęcenie i rezygnację. A przecież strona opozycyjna jest jeszcze bardziej radykalna w osądach, bo PiS przynajmniej próbuje się tłumaczyć. Sprawy Ziobry, Banasia, Chrzanowskiego, Kuchcińskiego i innych czynniki partyjno rządowe kwitowały krótko: złożył wyjaśnienia, wyłączył się, zawiesił się, został aresztowany, został zdymisjonowany, sprzedał kamienicę, więc sprawa załatwiona i nie ma o czym mówić. Po drugiej stronie to tak nie działa. Tam udzielają się nieomylni moraliści i etycy totalni. Nie potrzebują i nie przyjmują żadnych tłumaczeń, niczego nie trzeba im wyjaśniać, bo wszystko wiedzą. Dlatego ich wyroki są ostateczne i nie podlegają dyskusji. Jeśli akcja „Nie świruj” jest godna potępienia, to jest godna potępienia i morda w kubeł. Ktoś, kto się z tym nie zgadza, to hejter i świr.

Jak może wyglądać polska rzeczywistość pod rządami dzisiejszej opozycji najlepiej ilustrują miasta rządzone przez forsowanych i wspieranych przez nią prezydentów. Ci niezłomni obrońcy swobód wszelakich i wolności, mimo niekorzystnych wyroków sądowych, z uporem godnym lepszej sprawy co i rusz zakazują Marszów Równości. Tłumaczenie jest stale to samo — nie potrafimy zapewnić wam bezpieczeństwa! Tacy jesteśmy nieudolni. Najlepiej nie wyściubiajcie nosów z domów. Sąd zakaz uchyla, a pisowskie służby państwowe zapewniają spokój. W ten sposób opozycja się kompromituje, a władza zyskuje.

I właśnie dlatego PiS te wybory wygra. Musi. Po prostu nie ma innego wyjścia.

 

PS.
Jak pozostaje się w stanie permanentnej niewiedzy zademonstrowała p. marszałek Elżbieta Witek. Gdy poseł Kropiwnicki zaczął pytać o oświadczenie majątkowe Banasia wyłączyła mu mikrofon. Następnie stwierdziła, że nic nie wiedziała o wątpliwościach wobec oświadczenia byłego ministra finansów i niejasnych powiązań z krakowskim półświatkiem.

Dodaj komentarz