Cud u progu

Na czym polega manipulacja? Na takim podaniu prawdziwych danych, by dowodziły założonej tezy. Na przykład polscy przedsiębiorcy psioczą na ZUS i podatki, ale tylko na tle Polski, bo na tle Europy Zachodniej koszty pracy w Polsce są bardzo niskie. Eurostat porównał je i wyszło mu, że godzina pracy kosztuje polską firmę ok. 7 euro, przy średnim koszcie w UE 23 euro. Np. w takiej Belgi ta kwota wynosi 39 euro, we Francji – 34, a w Niemczech – 30. Dane uwzględniają koszt pensji oraz podatków i składek. Żyć nie umierać.

Co z tego wynika? Że w Polsce pracownik mało zarabia, a np. w Belgii zarabia więcej. Więc opłaca się mieszkać w Belgii i prowadzić firmę w Polsce. Ale tania siła robocza to także mała siła nabywcza, a to oznacza, że ceny nie mogą być za wysokie, więc i zysk ze sprzedaży wyprodukowanego tanio w Polsce towaru będzie mizerny. Warto w tym miejscu przypomnieć, że koszty pracy w PRL-u były jeszcze niższe, bo wynosiły ok. 100 dolarów miesięcznie po kursie oficjalnym i ok. 24 po kursie czarnorynkowym. Czyli niecałego dolara za godzinę. Mimo to Polska nie stała się światową potęgą gospodarczą.

Ale zdarzają się cuda. Takim cudem jest na przykład budowa autostrad. GDDKiA podała ile wynosi koszt budowy jednego kilometra autostrady w różnych krajach. I tak w Niemczech 1 km autostrady kosztował 8,24 mln euro, w Czechach – 8,86 mln euro, a na Litwie tylko 4 mln euro. Z kolei w Danii 1 km autostrady kosztuje średnio 5,89 mln euro, w Hiszpanii 6,69 mln euro, w Słowenii 7,29 mln euro, a w Irlandii 10 mln euro. W Polsce średni koszt kilometra budowanej w Polsce autostrady, to według GDDKiA 9,6 mln euro.

Na czym polega cud? Że mimo maciupcich kosztów pracy w Polsce koszt wybudowania kilometra autostrady jest wyższy niż w państwach, gdzie koszty pracy są wysokie. A mimo to… W kwietniu zeszłego roku sąd ogłosił upadłość notowanej na warszawskiej giełdzie firmy DSS budującej kluczowy odcinek autostrady A2 pod Warszawą. Z kolei w poniedziałek, 4 czerwca zeszłego roku, kilka dni przed inauguracją Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Euro 2012, Polska Agencja Prasowa doniosła, że zarządy spółek PBG, Hydrobudowa i Aprivia podjęły uchwały o skierowanie do sądu wniosków o ogłoszenie upadłości. Tylko w maju ubiegłego roku zbankrutowało 17 firm budowlanych. Średnio co tydzień bankrutuje w Polsce jedna firma związana z budownictwem drogowym. Nawet austriacki koncern Alpine Bau budujący w Polsce stadiony na mistrzostwa Euro 2012 oraz znany ze sporów o most w Mszanie na trasie autostrady A1 do Czech, budowanej już prawie sześć lat, połamał sobie na polskiej taniej sile roboczej i niskich podatkach zęby i ogłosił upadłość.

W państwach, gdzie koszty pracy są wysokie firmy na budowach autostrad zarabiają. W kraju, gdzie koszty pracy są niskie — bankrutują. A ponieważ kasa państwa świeci pustkami, wiec papież postanowił dobić wasali i ogłosił, że Kraków zostanie gospodarzem kolejnych Światowych Dni Młodzieży w roku 2016. To dobra wiadomość dla zadłużonego po uszy miasta, które aż do 2032 roku będzie spłacać kredyty zaciągnięte między innymi na budowę dwóch stadionów. Dług miasta wynosi aż 2,05 mld zł.

Tu warto wtrącić, że w 2009 roku, pod koniec sierpnia, koalicja PO-PSL uchwaliła Ustawę o finansach publicznych w której zawarła tak zwane progi ostrożnościowe (art. 86). W roku 2013, pod koniec lipca, koalicja PO-PSL zawiesiła działanie pierwszego progu ostrożnościowego.

W celu sfinansowania Światowych Dni Młodzieży można więc spokojnie zawiesić działanie kolejnych progów ostrożnościowych. W końcu to jakieś głupie prawo uchwalone tylko pod publiczkę, dla poprawy PR. Skoro publiczka wypina się i przestaje popierać, to i wygłupiać się nie ma sensu udając, że ustawy są po to, żeby się do nich stosować i traktować poważnie*. Gdyby to nie wystarczyło, to się zmieni Konstytucję. PiS na pewno pomoże w tym zbożnym dziele. W ostateczności można zmienić sposób liczenia długu, bo w Konstytucji jak byk stoi (art.216, pkt. 5), że sposób liczenia długu określa ustawa. Można więc ustawowo ustalić, że dług występuje w mianowniku ułamka, więc jest tym mniejszy im jest większy.

Problemem mogą być wypadające w 2015 roku wybory. Choć to mało prawdopodobne, ale może je wygrać ktoś, kto nie będzie mówił, że nie będzie klękał przed księdzem, tylko faktycznie nie uklęknie. I może po raz pierwszy w historii uradowane chrześcijany poczują w swoich kieszeniach, że cudów nie ma i jak się chce organizować spęd pod wodzą duszpasterzy, to trzeba za to zapłacić z własnej kieszeni. Ponieważ art. 25 Konstytucji stanowi, iż Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym. A to nie oznacza, że władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej są zobowiązane finansować zloty i sabaty wiernych.

Kiedyś Tilt śpiewał, że jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie. Niestety, póki co nie zanosi się….


* Gdy polityk zostanie zatrzymany, ponieważ przekroczył szybkość, może się teraz bronić, że jako ciało ustawodawcze na pięć minut zawiesił działanie stosownego znaku.

Dodaj komentarz