Jestem… chyba nietypową kobietą. Bo uważam, że należy zatrudniać, wynagradzać, awansować, za osiągnięcia, a nie za płeć. Może wynika to z doświadczeń wyniesionych z prowadzenia własnej firmy.
Mężczyzna z wykształceniem branżowym i z doktoratem nie potrafił zarządzać firmą, ludźmi. Kobieta magister z wykształceniem branżowym nie rozumiała, że należy produkcję rozliczać całościowo by widzieć czy są kradzieże towaru, czy jest efektywne jego wykorzystanie. Kobieta po zawodówce z konieczności awansowana, ale i przyuczona robiła co należy, rozumiała potrzeby i była naprawdę efektywna w pracy. Dodam, że z tej trójki najsłabiej wypadł mężczyzna.
Jednak generalnie oceniając, to z mężczyznami praca jest i łatwiejsza i rzadziej zdarzają się dąsy. Poza tym mężczyźni potrafią bardziej upomnieć się „o swoje”, a nie czekają na „uznanie” pracodawcy. Kobiety najwyżej pokazują swoją obrażoną twarz.
Nie zapominam, że babi los jest trudniejszy, bo to i praca i dom i gotowanie itd. Nie wszyscy mężczyźni chcą pomagać w domu, choć sytuacja poprawia się. Ale nie w grupach narodowców, kiboli i tych, co uwielbiają babie przyłożyć. Bo dla wielu z nich „baba po to jest”
Czy w związku z tym powinny być parytety? Zdecydowanie nie!! Bo jeśli kobieta nie potrafi zabiegać o swoje, to i nie będzie potrafiła zabiegać np. w sejmie o realizację swoich poglądów. Parytety to najczęściej interes jednostki a nie grupy.
Zauważyłam, że nauczycielki, lekarski, farmaceutki zdominowały te zawody. Czy to poprawiło sytuację w tych zawodach? Nie! Bo nie w płci jest problem. Inną sprawą staje się pytanie Gdzie te chłopy są? A może mając większą siłę przebicia, szukają pracy i płacy atrakcyjniejszej? Mają w sobie jakiś genetyczny nawyk dawnego chodzenia na łowy z maczugą.
Może należy pomagać kobietom w wyszkoleniu w sobie umiejętności zabieganie o swoje, umiejętności prezentowania siebie jako pracownika, kandydata na kierownika? Może… bo każde rozdawnictwo (a takim jest parytet) nie jest niczym dobrym.
Nie chciałabym by nadszedł czas, że to mężczyźni będą żądać parytetów. Bo parytet, czyli przywilej, zawsze jest zły.