Być kobietą… (2)

Po wojnie brakowało przemysłu, bo został zrujnowany na skutek działań wojennych. Przez Niemców oraz przez Sowietów. Ci ostatni szczególnie na Ziemiach Odzyskanych grabili wszystko. Urządzenia fabryczne, medyczne, sklepowe (wagi), a nawet tory. Tak zniknęły kolejki wąskotorowe dowożące ludzi z wsi do miast.

Zarządzaniem zajmowali się ludzie, którzy często nie mieli o nim pojęcia. Byli przez partię „postawieni do osiągnięcia celów” i już. Taki ktoś nie miał szansy odmówić, bo panował wszechobecny terror stalinowski. W Polsce „budowano” ustrój, gdzie rządzi robotnik i chłop. I rządził.

II RP miała ogromne osiągnięcia. Ich ojcem był Eugeniusz Kwiatkowski, budowniczy miasta Gdyni z małej wioski. Miasta z portem, ulicami, domami, przychodniami, stacją. Jak inżynier chciał w odbudowie pomagać. Ale był wrogiem ustroju. Nie pozwolono mu nawet mieszkać w Gdyni.

W takiej sytuacji znalazły się Polki. Zarobki mężów nie wystarczały na utrzymanie rodziny. Musiały iść do pracy. Wspólne zarobki też były zbyt małe. Dorabiano sobie uprawiając ogrody działkowe. Ale władza nie pozwalała pracowitym mieć dwóch ogródków. Tylko jeden, a jak ktoś miał dwa to usłużny sąsiad szybko donosił na nieprawomyślnego. Kobiety mogły pójść do szkół. I wielu Polaków poszło, bo analfabetyzm był spory w Polsce przedwojennej. Skończyły szkoły lub tylko ich namiastki podstawowe, średnie i wyższe. Zdobycie zawodu było proste, bo zawodówek i techników było sporo.

Przy otrzymaniu możliwości rozwoju edukacyjnego, rozwijania świadomości i potrzeb higieny osobistej (intymnej), przy dostępie do leczenia, możliwości korzystania z poradników (były jako osobna książeczka przy tygodniku Przyjaciółka), nie zostały zwolnione z obowiązków domowych. Szczególnie starsze kobiety pilnowały i wyśmiewały mężczyzn, którzy pomagali żonom. Taki pantoflarza, hi, hi, ha, ha! Ciągle obowiązywała obawa „co ludzie powiedzą”. Patrzono też (i obmawiano) kto chodzi do kościoła. Jednak ze strachu przed władzą nie wytykano bezbożników głośno.

Świat kobiet jaki znały sprzed wojny zniknął. Bo w nowych miejscach zamieszkania znalazły się kobiety z różnych stron kraju. To spore różnice kulturowe, oświeceniowe, gastronomiczne i obyczajowe. Jednak nastał czas dzieci-kwiatów. Spodnie-dzwony, długie włosy u mężczyzn, końskie ogony u dziewczyn, no i….mini.

Oprócz zmian modowych nastąpiły ogromne zmiany kulturowe, a powiedzenie „co ludzie powiedzą” powoli odchodziło do lamusa. Zresztą dziewczyny opuszczały domy wcześnie bo jechały do technikum w innym mieście, jechały na studia. Nie było dozoru rodziny. Kontakty seksualne stawały się rzeczą normalną. A w razie „wpadki” zawsze na pomoc ginekologa mogły liczyć. Trzeba uczciwie przyznać, że edukacja seksualna nie była wielka, nie było jej prawie wcale w szkołach. I nadal nie ma.

Młodzi by zawrzeć ważny związek małżeński musieli złożyć najpierw przyrzeczenie małżeńskie w urzędzie. Wielu na tym kończyło. Jednak wpływy babek, matek by wziąć ślub kościelny był ogromny. I tak jest nadal. Kobiety zapominają, że kiedyś na ślub kościelny nie miały ochoty, a wzięły go pod presją. Teraz same wywierają taką presję na córki, synów.

Zmiana obyczajów jest ogromna, ale „o tem potem”.

Dodaj komentarz