Brat Ozyrysa

Gospodarka to skomplikowany system naczyń  połączonych w kruchej równowadze. Z pozoru drobna zmiana, niewinna decyzja, może wywołać lawinę. Zwłaszcza władze, zarówno ustawodawcza jak i wykonawcza, powinny bardzo ostrożnie szafować ulgami, zwolnieniami, dotacjami z jednej strony i obostrzeniami, nakazami, zakazami z drugiej. Weźmy takie RODO. Pozornie niewinna zmiana, ot po prostu nie można upubliczniać danych osobowych i kupczyć nimi. I nie chodzi o to, że niektóre firmy kpią sobie z tych uregulowań i nie stosują się do nich. Gdy ktoś zarejestrował domenę i wykupił serwer, każdy mógł dzięki usłudze „whois” dowiedzieć się na kogo dana domena jest zarejestrowana. Jeśli pragnął pozostać anonimowy musiał wykupić specjalną usługę w celu ukrycia tych danych. I w tym przejawia się właśnie ekonomiczny wymiar uregulowania — z dnia na dzień zniknął ten rodzaj usług, ponieważ ukrywanie danych indywidualnych użytkowników stało się obowiązkowe.

Pewien poseł stojący na czele partii, nie pełniący jednakowoż żadnej publicznej funkcji, raczył był rzec przy okazji przedwyborczego pobytu w pewnym miasteczku położonym nad rzeczką o takiej samej nazwie: Pan burmistrz wspominał tutaj o tym zakładzie… Nie chodzi oczywiście o zakład kto więcej obieca w kampanii wyborczej ale o zakład pracy. No więc P. burmistrz wspominał tutaj o tym zakładzie, który jest, można powiedzieć, symboliczny, dla tego miasta, dla Sanoka, który odgrywał w jego historii wielką rolę, który prawie upadł, został dzięki wsparciu rządu, dzięki wsparciu pani premier Beaty Szydło uratowany i który w tej chwili ma przed sobom wielkie perspektywy.  Szanowni państwo, chcę powiedzieć, że jest w tej chwili już zaawansowana sprawa, chociaż oczywiście to będzie trochę trwało, przejęcia tego zakładu przez PGE, czyli wielką firmę energetyczną, po to,  by rozpocząć tam supernowoczesną produkcję autobusów elektrycznych.

Po co ten przydługi cytat, poza ciekawostką, że supernowoczesna będzie produkcja, a nie autobusy? Otóż energetyczny państwowy gigant pakuje przed wyborami gigantyczne pieniądze w przedsięwzięcie wątpliwe z punktu widzenia ekonomicznego. Do produkcji bowiem nie wystarczy wola polityczna. Trzeba najpierw wiedzieć co się chce produkować, opracować plany, prototypy, dysponować zapleczem produkcyjnym oraz funduszami na inwestycje.

Innym przykładem jest uchwalona pod koniec października ustawa ustanawiająca dzień 12 listopada jednorazowym świętem państwowym. Nikt nie policzył kosztów, nikt nikogo nie pytał, z nikim niczego nie uzgadniano. Ktoś rzucił pomysł, a posłowie zagłosowali jak ich nauczono. Senat wniósł poprawki do tego wysmażonego na kolanie bubla, więc czy poniedziałek będzie wolny ludzie mogą dowiedzieć się we wtorek lub w grudniu, ponieważ pan prezydent ma na podpisanie ustawy 21 dni (tydzień w przypadku ustawy sygnowanej jako „pilna” i ustawy budżetowej).

Rozpoczęły się drastyczne podwyżki cen prądu. Jednak rząd, zamiast w trybie pilnym przeznaczyć środki na inwestycje w energetykę, woli kupować sobie głosy wyborców. Trwoni więc miliardy a to na przekopywanie Mierzei Wiślanej, a to na zakup i budowę lotnika w Radomiu, a to wykup kolejki w Tatrach itp. itd. Państwowa firma energetyczna z kolei zamiast inwestować w to, czym się para, czyli w produkcję energii, kupuje bankrutującego producenta autobusów.

Warto zatrzymać się na chwilę przy tej ostatniej inwestycji, którą zapowiedział sam prezes Jarosław Kaczyński. Otóż zaledwie dwa lata temu Autosana kupiło konsorcjum PIT-RADWAR i Huta Stalowa Wola wchodzące w skład Polskiej Grupy Zbrojeniowej po to, by rozpocząć supernowoczesną produkcję autobusów dla wojska. Ówczesna premier Beata Szydło mówiła wtedy tak: Myślę, że nie tylko autobusy, ale także — jak była zapowiedź w trakcie uroczystości podpisywania — jest plan, żeby również produkowane były tutaj pojazdy dla wojska. Ale ten czas pewnie przed nami. Cieszę się, że dzisiaj ta umowa została podpisana, że dotrzymaliśmy słowa i Sanok dostaje swoją wielką szansę. Tę szansę Autosan wykorzystał wkrótce potem spóźniając się z ofertą w przetargu, przez co kilkanaście milionów przeszło mu koło nosa. Znając realia nie można jednak wykluczyć, że transakcja reklamowana przez prezesa ma na celu nie tyle ratowanie Autosana, ile Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Króciuteńki fragmencik artykułu z sierpniowej Polityki:

Bumar-Łabędy to 62 mln strat, Mesko SA 39 mln, stocznia Nauta też 39 mln, Rosomak SA 11 mln, stocznia Gryfia 7 mln. Rekordzistą jest szczeciński zakład stoczniowy ST3 – 96 mln strat w 2017 r., choć nie wszystkie bilanse poszczególnych spółek są już opublikowane. Na plusie są m.in. producent amunicji Dezamet, optoelektroniki PCO, zakłady śmigłowcowe WZL-1, wytwórca działek i karabinów ZM Tarnów, producent radarów PIT-Radwar. Nie ma jeszcze raportu Huty Stalowa Wola, która ma szansę okazać się liderem zysków, przynajmniej na tle mizerii całej reszty.

Czy te transfery pieniędzy z jednej państwowej spółki do drugiej uratują kraj przed kryzysem? Podobno herbata nie robi się słodsza od mieszania, a człowiek bogatszy od przekładania pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej. Otwarte pozostaje pytanie jak długo da się w ten sposób gospodarować. Niestety, postawa posłów Platformy Obywatelskiej podczas uchwalania dodatkowego dnia wolnego od pracy dobrze nie wróży. Szczęście w nieszczęściu, że wyborcy są łatwowierni i można wszystko im wmówić i obiecać.

Komunistom doprowadzenie kraju do bankructwa zajęło niecałe 40 lat — w 1981 roku rząd Jaruzelskiego ogłosił, że Polska nie ma pieniędzy na spłatę zaciągniętych kredytów. Rząd PiS uwinie się z tym dziesięć razy szybciej.


Tytuł nawiązuje do skeczu kabaretu Tey. Jeśli ktoś nie pamięta — bratem Ozyrysa był kryzys

Dodaj komentarz


komentarze 2

  1. Ramzes !!!

    – Co się stało? Czemu tak mało światła? Fazy nie ma znowu? Co jest? No widzicie ludzie… oszczędność oszczędnością… wiecie jak to było…. dawno, dawno, dawno temu…
    – A to jest bajka?
    – Historia… słuchajcie… dawno temu… jeszcze przed narodzeniem Mieszka… to byliśmy poganiani… pogania… pogani…
    – Poganami.
    – Ta poganami…. to dzisiaj jesteśmy poganiani… tak…. no i proszę państwa… to wszystko Mieszko, no oczywiście kawalerem był… kawalerem… takim jurnym… takim przystojnym…. takim… takim… dużo szczawiu jadł… nie? Też… prawda….
    – Koło Nowej Huty mieszkał.
    – No…. no i on prawda… tutaj tego…. ten Mieszko… co to ja chciałem powiedzieć? Nie i ten…. Mieszko oczywiście…. pojechał w pewnym momencie do Czech i on tam spotkał miłość swojego życia… Dąbrówka jej było… pamiętacie, nie?
    – Córka górnika i kelnerki z baru Skoda.
    – No tego nie wiedziałem…
    – No bo to raz piszą a raz nie.
    – Taak… no i wiadomo oni się tam zakochali… no coś i to tam jakiś tam anonim opisuje, że tam na spacer poszli… no i na tym spacerze wiadomo… tam dam dam da da dam… potem do lasu skręcili….
    – … a ten anonim za nimi.
    – Taaak… no i prawda…. iiii….. ona mu tam dała…. taki kielich wysadzany kamieniami… jako posag… a on jej dał.. co?
    – No i on jej dał za to daaaaał….
    – Trzymaj się faktów…. będzie ta faza czy nie?
    – Ciemno jak w starożytnym Egipcie.
    – Czemu starożytnym?
    – No bo do dziś dnia się mówi: ”egipskie ciemności”.
    – Co ty mały opowiadasz….?
    – No bo tak… tak tam było tak, że tam masy były ciemne, a umysły były jasne.
    – I co z tego?
    – No i oni sobie założyli kulturę starożytną…. a u nas nową żytnią… I wtedy tam rządził Ramzes i on miał starszego brata….
    – Który nazywał się Kryzys…
    – Ten Ramzes umarł….
    – A Kryzys żyje…. hehhehehe… nie będziemy tutaj ludziom rozumiesz…. głupot opowiadać…. trzeba im krótko powiedzieć… czemu nie ma prądu…
    – No powiedz…
    – No bo nie ma bo ludzie u nas nie ma minusów…. tylko same plusy… nie?