Boom na komendzie

Obserwując to, co dzieje się w kraju trudno nie podziwiać sporej rzeszy rodaków nadal popierających ugrupowania, które cechuje kompletny brak profesjonalizmu z jednej strony, nieudolność z drugiej i bezkarność z trzeciej. Władza już nie kryje się z tym, że traktuje państwo jak dojną krowę. Stało się jasne kogo miał na myśli Andrzej Duda gdy błagał „ojczyznę dojną racz nam zwrócić Panie!” Wojciech Kałuża, który zasłużył się tym, że zaraz po wyborach opuścił partię, z listy której startował i przeszedł do PiS-u dając mu tym samym większość, teraz za wiarołomność został nagrodzony posadą w państwowej spółce.

Każdy, kto starał się o pracę wie ile trzeba się nachodzić, jakimi umiejętnościami wykazać, jakie doświadczenie posiadać, żeby ją dostać. Pracownik bez doświadczenia nie ma najmniejszych szans zostać kierownikiem czy trafić do zarządu firmy. W państwie partyjnym, totalitarnym nie liczą się kompetencje, ale przynależność. Kierowniczych stanowisk nie piastują ludzie, którzy coś potrafią, ale ci, o których wiadomo, że będą robić dokładnie to, czego się od nich oczekuje.

Komendant policji przywozi z Ukrainy granatnik i nikt, żadna służba nie czuje się władna wybić mu z głowy wniesienia tego „prezentu” do gabinetu. Policja często sprawdza czy obywatel mający pozwolenie na broń przechowuje ją w odpowiednich warunkach, czy aby nie trzyma jej na wierzchu i nie daj Boże nabitej i skwapliwie karze za każde, nawet najmniejsze uchybienie. Obywatela komendanta zasady nie obowiązują. On ma władzę, więc jest nietykalny. Bogu dziękować, że mu Ukraińcy miny przeciwczołgowej nie podarowali.

Można zrozumieć przedszkolaka, który jeszcze nie wszystko rozumie, nie wszystko ogarnia, uczy się świata, wpycha wszystko do buzi, wkłada gwoździe do kontaktu, naciska co się da nacisnąć. Mamy jednak do czynienia z człowiekiem dorosłym, komendantem policji, który ma pod sobą ludzi odpowiedzialnych za bezpieczeństwo obywateli. Na policyjnym portalu można przeczytać, że

Już kilkadziesiąt minut po detonacji materiałów pirotechnicznych w piwnicy jednego z budynków na terenie Głogowa, policjanci ustalili i zatrzymali mężczyznę podejrzanego o dokonanie tego czynu. W jego mieszkaniu funkcjonariusze ujawnili też broń, materiały pirotechniczne, amunicję oraz narkotyki. Zatrzymanemu grozi teraz kara nawet do 8 lat pozbawienia wolności. O jego dalszym losie zdecyduje sąd.

Od zdetonowania w komendzie głównej policji granatnika minęło już kilkadziesiąt godzin i… nic. Nikt sprawcy tego czynu nie zatrzymał, nie grozi mu nie tylko żaden sąd, żadna kara, ale okazał się… pokrzywdzonym.

Swego czasu odpowiedzialność za kraj wzięli do spółki chłopcy z Platformy Obywatelskiej i chłopi z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Choć w Polsce były i (jeszcze) są firmy produkujące lokomotywy, a producentów wagonów jest kilku, decydenci postawili na produkt z Włoch. Z uwagi na to, że bezrobocie w owych czasach w Polsce nie należało do małych, więc dzielni chłopcy z chłopami postanowili zadbać o kondycję włoskiego przemysłu. Co prawda nie da się w naszych warunkach, na naszych torach wykorzystać wszystkich możliwości zakupionego za granicą pociągu, ale jakie to ma znaczenie?

Warto w tym kontekście wspomnieć, że w owym czasie kończono trwający osiem lat i kosztujący ponad 10 miliardów złotych remont trasy kolejowej z Warszawy do Trójmiasta. Podczas remontu nie prostowano zbyt ostrych zakrętów, ponieważ miały tam pomykać pociągi z wychylnym pudłem (po włosku wahadełko — pendolino), dlatego za około 2 miliardy złotych zakupiono pociągi bez wychylnego pudła. Nie wzięto także pod uwagę, bo po co brać coś, czego nie można wykorzystać przy budowie willi lub zakupie fury, zegarka lub komóry, że w Polsce zdarzają się (jeszcze) mrozy, a działanie elektroniki gwarantowane jest do –25°. W teorii oczywiście, bo w praktyce

Pendolino do Krakowa powinno odjechać z Kołobrzegu o godzinie 6:15. Po drodze pasażerowie czekali na niego między innymi w Lęborku i Trójmieście. Skład nie odjechał jednak z pierwszej stacji, bo – jak opisują lokalne media – pokonała go zbyt niska temperatura.

Stoi na stacji skład Pendolino
To nie jest pociąg do jazdy zimą.
Dwa stopnie mrozu, śnieżek poprószy
I super dziobak z miejsca nie ruszy…

 

Dodaj komentarz