Prewencja to inaczej zapobieganie, ale każdy przyzna, że to słowo brzmi lepiej, bardziej uczenie. Różnica między prewencją a zapobieganiem polega na tym, że prewencja skupia się głównie na zapobieganiu przestępstwom i w ogóle łamaniu prawa, a zapobiegać można teoretycznie wszystkiemu, bo lepiej zapobiegać niż leczyć. Z tym, że w medycynie zapobieganie określane jest mianem profilaktyka.
Ostatnio z przyczyn wielorakich i wielce skomplikowanych więcej uwagi poświęcałem stanowi umysłu i powiązanymi z nim zachowaniami i odczuciami, jak na przykład empatia. Ku mojemu zdumieniu te wpisy cieszyły się większym zainteresowaniem niż ględzenie o polityce. Próbując zorientować się jak, dlaczego i ewentualnie co może być z człowiekiem nie tak natrafiłem na problem samookaleczania się. Z analiz wynika, że dotyka głównie młodzież, ale nie tylko. Na stronie UNICEF-u czytamy, że
Samookaleczanie jest najbardziej powszechne wśród nastolatków i młodych dorosłych, choć mogą to robić ludzie w każdym wieku. Przyczyny samookaleczeń są różne. Oto niektóre z powodów, które dzieci lub młodzież wskazują jako czynniki prowadzące ich do samookaleczenia:
nagła zmiana w życiu, np. śmierć, rozwód lub przeprowadzka
…
samotność, poczucie winy lub bycie niekochanym
niska samoocena lub problemy z postrzeganiem własnego ciała
Artykuł nosi tytuł »Czym jest samookaleczanie i jak mu zapobiegać«, ale o zapobieganiu nie ma w nim mowy. Są tylko porady po czym poznać, że ktoś sam się okalecza. Bo to niekoniecznie musi być cięcie się nożem czy żyletką, ale także przypalanie się, nadmierny wysiłek fizyczny, głodzenie się lub przeciwnie, opychanie aż do wywołania torsji, a nawet sięganie po alkohol czy narkotyki. Nieżyjący już niestety przyjaciel miał blizny praktycznie na całym ciele. Ciął się przeważnie żyletką. Najpierw w wojsku gdy chciał dostać przepustkę, a potem gdy porzuciła go żona pozostawiając z małym dzieckiem. Tłumaczył, że to mu pomaga, bo ból odwraca uwagę od ponurych myśli, tęsknoty, poczucia beznadziei. Przestał się ciąć gdy syn podrósł, musiał poświęcać mu więcej uwagi i nie chciał okazywać słabości. Ale z picia nie zrezygnował.
Podłożem, przyczyną samookaleczania się jest depresja, ale nie tylko.
W samookaleczaniu zawsze chodzi o wyrządzenie sobie krzywdy. Ból fizyczny odciąga uwagę od nieznośnego bólu psychicznego, z którym osoba nie umie sobie inaczej poradzić, jak tylko przez autoagresję. Samookaleczanie może służyć wielu celom jednocześnie. Może to być sposób na uwolnienie się od bólu, odwrócenie od niego uwagi, komunikowanie trudnych emocji oraz znalezienie pocieszenia i ukojenia. Może to być także sposób na ukaranie samego siebie lub próba odzyskania kontroli nad życiem.
Problemy psychiczne, jak wiele innych chorób, często długo nie dają o sobie znać. Czasem jednak zdarza się i tak, że objawy są bardzo charakterystyczne, ale nikt ich nie wiąże z konkretnym schorzeniem. Na przykład ktoś z nieznanych przyczyn traci na wadze. Ponieważ ma także inne problemy zdrowotne, a podstawowe badania nie wykazują niczego niepokojącego, więc lekarz postanawia zaordynować obserwację w szpitalu. Tam, mimo wykonania wszystkich możliwych badań, nie potrafią zdiagnozować przyczyny. Dopiero podczas pobytu w szpitalu z powodu zupełnie innego, nagłego schorzenia wreszcie postawiona zostaje prawidłowa diagnoza — depresja i stany lękowe.
Gdy człowiek już wie czego szukać, bez trudu postawi właściwą diagnozę, ponieważ depresji towarzyszy między innymi
smutek, przygnębienie, niemożność odczuwania radości („nic nie cieszy”)
zmniejszenie zainteresowań (np. niechęć zajmowania się swoim hobby)
zmniejszenie aktywności, apatia, spowolnienie, niechęć do działania
pesymistyczne, czarne widzenie zarówno przeszłości, teraźniejszości jak i przyszłości
problemy ze snem (bezsenność lub nadmierna senność)
zmniejszenie apetytu, spadek wagi ciała, suchość w ustach
lęk, uczucie wewnętrznego napięcia
myśli samobójcze (jeden z najpoważniejszych objawów depresji)
dolegliwości bólowe (bóle głowy, brzucha, bóle w klatce piersiowej, nerwobóle)
W tej sytuacji bardzo łatwo zlekceważyć naprawdę groźne bóle znamionujące na przykład zawał. Dodatkowym problemem jest to, że
Osoba z depresją nie zawsze jest świadoma swojej choroby i to właśnie osoby z jej otoczenia powinny być czujne i pomóc jej zgłosić się do lekarza.
Ponieważ nie jest świadoma, to lekceważy symptomy, a czujność osoby z jej otoczenia może łacno obrócić się przeciwko niej gdy w wyniku postępów choroby pojawią się urojenia wypaczające rzeczywistość. Na domiar złego najbliżsi często nie rozumieją coraz bardziej odbiegającego od normy zachowania, zwalają to na karb związanego z wiekiem coraz paskudniejszego charakteru, a i sam chory często nie chce słyszeć o wizycie u specjalisty uznając namowy za „wmawianie choroby” czy „robienie wariata”.
Zdarza się, że zaburzenia urojeniowe rozwijają się na tyle stopniowo i długotrwale, że bliscy w ogóle nie zauważają, że dzieje się coś niepokojącego; obserwują „inność”, „dziwaczność” osoby chorej, ale przypisują to cechom osobowości – „on/ona taka już jest”.
Skutek jest taki, że nieleczona, zaniedbana depresja rozwija się coraz szybciej by wreszcie wybuchnąć z całą mocą, a towarzyszące jej urojenia dają silne poczucie oczywistości fałszywych przekonań — chory jest przekonany, że pewne sytuacje czy wydarzenia są prawdziwe i nie przekonują go żadne dowody wskazujące na ich nieprawdziwość. Warto zauważyć, że bardzo często w ten sposób manifestują się także sympatie polityczne — obwiniana jest jedna strona, rozgrzeszana druga z jednoczesną negacją wszelkich dowodów, że też ma coś za uszami.
Oj, bardzo odbiegłem od głównego tematu, ale to są dywagacje bądź co bądź. Trzymanie się tematu byłoby wręcz nie na miejscu. Samookalecznanie się pomaga, ale na krótko niestety i pozostawia ślady. Alkohol i narkotyki także przynoszą coraz krótsze zapomnienie. Na szczęście dzisiaj zwrócenie się o pomoc dla psychologa lub psychiatry już nie stanowi problemu, nie stygmatyzuje tak, jak kiedyś. Praktycznie nikt już nie uważa, że ktoś, kto zasięga porady u psychologa czy psychiatry jest wariatem i powinien być ubezwłasnowolniony. Prawie każdy bowiem w dzisiejszym świecie ma większe lub mniejsze, w mniejszym lub większym stopniu uświadomione problemy psychiczne.
Samookaleczanie się to rodzaj samobójstwa tyle, że bez ofiar śmiertelnych.
Z samookaleczaniem wiążą się także „próby samobójcze”, „parasamobójstwo”, „gesty samobójcze”. Terminy te są powszechnie używane przez różnych specjalistów w dziedzinie zdrowia i opieki społecznej i mogą wprowadzić zamieszanie u rodziców i osób, którzy próbują pomóc młodym osobom, które potrzebują wsparcia. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) definiuje parasamobójstwo jako czyn, który nie ma skutku śmiertelnego. Osoba celowo inicjuje nietypowe zachowanie – bez interwencji innych osób, samookalecza się, celowo połyka np. przepisane leki w nadmiarze i popija alkoholem.
Jest wiele organizacji i instytucji parających się pomocą, udzielających dobrych rad. Problem pojawia się wtedy, gdy trzeba tej pomocy udzielić w sytuacji odbiegającej od sztampy. Wtedy okazuje się, że „nic się nie da zrobić”.