Bogumiła Niedziela

Figurskiemu i Wojewódzkiemu udało się to, co wydawało się w obecnej sytuacji niemożliwe. Doprowadzili mianowicie do zjednoczenia się, wzniesienia ponad podziały dotychczasowych adwersarzy. W jednym szeregu, ramię w ramię, potępiają obu panów zarówno zwolennicy PiS, PO jak i SLD oraz PSL. Ta zdumiewająca jednomyślność budzi z jednej strony zdumienie, a z drugiej podejrzenie, że chodzi o zupełnie coś innego, niż chce oficjalna propaganda.

Jeszcze raz dla przypomnienia przypomnijmy o co chodzi. Otóż Wojewódzki publicznie przyznał, że powodowany sportowymi emocjami zwolnił służącą z Ukrainy, która na kolanach szorowała u niego podłogi. Zaś Figurski tak był zły, że gotów był nawet dopuścić się gwałtu na swojej służącej, ale przed popełnieniem  czynu ustrzegła go jej brzydota.

Gwałt to stosunek płciowy odbyty wbrew woli zainteresowanego, a raczej nie zainteresowanego utrzymywaniem stosunków. Gdyby Figurski użył niewinnego zwrotu „uwiódł”, względnie „ożenił”, być może skandalu by nie było. Ale nie na pewno, bo ewidentnie nie o słowa, lecz o osoby tu chodzi. Wspomniał jednak o gwałcie. A gwałt musi się gwałtem odciskać. I jest zbrodnią niesłychaną. Mniejszy skandal by wywołał, gdyby faktycznie uwiódł.

Dziś po postępowej stronie słusznie oburzonych stanęła p. Magdalena Środa. Ta sama, która kiedyś gdzieś powiedziała (za Wikipedią), że Katolicka, w przeważającej mierze, Polska, choć wolna od „honorowych zabójstw”, ma problemy ze zjawiskiem stosowania przemocy wobec kobiet, mające źródło w silnym wpływie Kościoła Katolickiego na życie publiczne. […] Katolicyzm nie wspiera bezpośrednio, ale też nie sprzeciwia się przemocy wobec kobiet. Istnieją jednak pośrednie związki, poprzez kulturę, która jest silnie oparta na religii. Katolicka Polska ma problemy, ale gdy ktoś ośmieli się (oprócz Środy oczywiście) o tych problemach mówić głośno, wyszydzać je, to jest cham i prostak.

Dziś najwyraźniej p. Środa doznała zaćmienia połączonego z objawieniem: W rozmowie między panami satyrykami nie było żadnej konwencji, to nie był żart ani dowcip (zresztą uważam, że nie powinniśmy opowiadać dyskryminujących dowcipów), nikt się nie śmiał. I mniej boli mnie międzynarodowa afera wokół polskiej „satyrycznej” ksenofobii, co seksizm i bezgraniczna pogarda dla kobiet, która w tej „zabawnej rozmowie” przebiła się przede wszystkim, oczywiście pod osłoną „konwencji” satyrycznej. Gdyby ktoś w popularnym programie radiowym bawił publiczność żartem, że faceci, których nazwiska zaczynają się na „F” mają dwa zwoje mózgowe, to nie wiem, kto z tego by się śmiał. Może Wojewódzki.

Mohery z głów! To nie był żart! Ani dowcip! W ogóle nie powinniśmy opowiadać dyskryminujących dowcipów! Zwłaszcza niezrozumiałych. Podejrzenie, że to było objawienie potwierdza stwierdzenie, że nikt się nie śmiał. Tylko wszechsłyszący dysponuje taką wiedzą. Inaczej należałoby przyjąć, że jeśli p. Środa czegoś nie robi, to znaczy, że nikt tego nie robi. Innej możliwości nie ma. Nie ma też sensu analizowanie dalszej części wywodu, bo w tej sytuacji byłoby to świętokradztwo. Wspomnieć jedynie wypada, że próba wykazania, iż czarne jest białe nie powiodła się – wersja żartu zaproponowana przez p. etyczkę jest na tak żenująco niskim poziomie, że brak słów. I świadczy jedynie o tym, że nawet Kaczyński jest lepszym satyrykiem.

Pani Środa w swoim felietoniczku, jak na orędowniczkę pisowskiego sposobu myślenia przystało, nie pokusiła się o wskazanie które konkretnie fragmenty wypowiedzi Figurskiego i Wojewódzkiego są całym złem. Ograniczyła się jedynie do stwierdzenia, że Dyskryminacją jest szydzenie, wyśmiewanie, wykluczanie osób z powodu ich „inności” zależnej od przypisywanych im cech grupowych. Dyskryminacja nie odnosi się do symboli ani poglądów politycznych, lecz do przynależności grupowej (etnicznej, narodowej, rasowej i płciowej). Gdy mówimy „pijany jak Polak”, że Cyganie kradną i każda zgwałcona kobieta jest sobie winna („bo kobiety to lubią”) – używamy jakiegoś krzywdzącego jednostki stereotypu. Zaprawdę trzeba talentu prezesa, żeby dostrzec w dialogu W&F coś, co by choćby w minimalnym stopniu pasowało do powyższej definicji.

Najpopularniejszym obecnie słowem odmienianym przez wszystkie przypadki jest „chamstwo”, o które wszyscy wszystkich oskarżają. Niebywałym chamem jest każdy, kto mówi coś, co się interlokutorowi nie podoba. Tyle, że zwracanie uwagi innym, pouczanie, wytykanie chamstwa wcale nie świadczy o kulturze. A hymnem wszystkich nadgorliwców walczących z chamstwem powinien zostać wiersz Antoniego Marianowicza:

Ach wy zbiry, durne chamy,
Znamy was, bękarty, znamy,
Wiemy co z was każdy knuje!
Durnie i złamane… szuje!

Wy łobuzy, wy bydlaki,
Świński miocie lada jaki!
Wara waszym brudnym pyskom!
Paszoł won! Na gnojowisko!

Wy oprychy, wy rabusie,
Was za mordę weźmie tu się!
Won, gówniarze, kundle, gbury!
Nauczymy was… kultury!

Następny nawiedzony objawił się w Newsweeku. Nazywa się Marcin Meller i daje próbkę przeciwieństwa chamstwa czyli antychamstwa: Wczoraj na przykład zwalczałem antysemityzm. Namalowałem na warszawskich murach, w tym – z czego jestem szczególnie dumny – na synagodze Nożyków 23 gwiazdy Dawida na szubienicy, by uzmysłowić typowemu Polakowi jego antysemityzm i jednocześnie zwalczać go w ten żartobliwy sposób, odwracając tradycyjne role przypisane tragizmowi i komizmowi. Potem idzie na całość i przyznaje się publicznie do rozboju: Potem poczytałem trochę Gombrowicza i Mrożka i zrozumiałem, że muszę się zająć problemem agresji na ulicach. Dorwaliśmy naszą satyryczną paczką takiego jednego w okularach, co książkę czytał na przystanku, a jej autorem nie był ani Gombro, ani Sławek, więc popracowaliśmy nad nim w bramie.

Na fali potępienia, jak w czasach wydawałoby się minionych, wypływają coraz to nowi inteligentni, subtelni i dowcipni. Z dowcipem przewyższającym Trybunę Ludu w okresie prosperity, gdy niemal codziennie piętnowała jakiegoś wroga, jak nie klasowego, to ludu, jak nie kułaka, to spekulanta. Ale to normalne – czoło fali zawsze niesie ze sobą to, co naj…

Zdumienie budzi postawa Gazety, która z niezrozumiałych względów nie drukuje listów czytelników prasy białoruskiej, oburzonych znieważaniem białoruskich władz przez dziennikarza Andrzeja Poczobuta.

Dodaj komentarz