Bóg zapłać im

Och jakże się mylą ci, z Leninem na czele, którzy bezczelnie twierdzą, że wiara to prywatna, by nie rzec intymna sprawa każdego człowieka. Nic bardziej błędnego, ponieważ to jest

Absurd! To przekonanie, coraz powszechniejsze także wśród młodych chrześcijan, nijak ma się do wiary katolickiej, która już ze swej nazwy jest powszechna. Nie ma takiej dziedziny życia, która mogłaby być wyłączona z życia religijnego. Wszystko w naszym życiu powinno mieć znaczenie religijne. Chrześcijanin jest zobowiązany do dawania świadectwa w każdym czasie, w każdej sytuacji, słowem i czynem. Choćby ze względu na nakaz głoszenia Ewangelii wszelkiemu stworzeniu, który Pan Jezus kieruje do każdego z nas. To jest właśnie misyjność Kościoła, o której, zdaje się, coraz mniej chrześcijan jeszcze pamięta.

Wszystko byłoby zrozumiałe i logiczne, gdyby był tylko jeden bóg, którego istnienia nikt by nie poddawał w wątpliwość. Problem w tym, że wiedza i wiara to oksymoron. Jeśli ktoś twierdzi, że kruk to ptak, to przekazuje wiedzę, a nie dogmat wiary. Gdyby bóg istniał, to wszyscy by o tym wiedzieli i musieliby sobie znaleźć coś innego, w co mogliby wierzyć. Tym bardziej, że bogów jest wielu, więc twierdzenie, że wiara chrześcijańska jest powszechna jest nieprawdziwe. Do chrześcijaństwa, które jest największą religią świata, przyznaje się około 35% populacji świata. Drugą najliczniejszą grupą są muzułmanie, a trzecią osoby nie utożsamiające się z żadnym określonym wyznaniem. W Polsce według Małego Rocznika Statystycznego Polski 2021 osób ochrzczonych w Kościele katolickim jest 32.440.722, czyli prawie 85% ogółu społeczeństwa. Jednak to o niczym nie świadczy, ponieważ decyzji czy ochrzcić się nie podejmują zainteresowani lecz ich rodzice.

Wiara jest fenomenem, ponieważ cechuje wyłącznie ludzi. Nie zaobserwowano dotąd zwierząt zabijających się nawzajem z powodu wierzeń, że gdzieś istnieje lew, tygrys czy hipopotam, który stworzył wszechświat i czuwa nad każdym zwierzęciem, a szczególnie nad tym, które w niego wierzy. Niestety, dopóki nie nastąpi kontakt z innymi cywilizacjami nie da się stwierdzić, czy jest to cecha czysto ludzka, czy charakterystyczna dla wszystkich istot rozumnych.

Jeśli istnieją badania, które dają odpowiedź na pytanie: czy łatwiej oszukać wierzącego czy racjonalistę? to są bardzo dobrze ukryte. Racjonalistę a nie ateistę, ponieważ bycie ateistą nie oznacza braku wiary. Komuniści deklarowali się jako ateiści i głęboko wierzyli w utopijne hasła w imię których terroryzowali i mordowali nie gorzej od chrześcijan czy muzułmanów zabijających w imieniu Boga czy Allaha. Jeśli jednak ktoś od dzieciństwa daje wiarę opowieściom o dobrotliwym, miłosiernym  stwórcy, który odpuszcza grzechy, choć fakty temu przeczą — Potop, Sodoma i Gomora — to uwierzy także oszustowi, który obieca mu ogromne zyski za zdeponowanie pieniędzy albo przekaże przebierańcowi w mundurze na ratowanie wnuczka, który miał wypadek samochodowy choć nie ma samochodu.

Jak wiadomo stwórca stworzył wszystko w zasięgu wzroku, który sięga na około 4,231 parseków w głąb Wszechświata. Mało kto zadaje sobie pytanie do czego istocie tak potężnej potrzebni są słudzy wywodzący się ze śmiertelników których stworzył. Zwłaszcza, że otoczony jest przecież nieprzebranymi zastępami aniołów, których jest „miriady miriad i tysiące tysięcy”1). Oprócz tego miał gromadkę dzieci, a ściślej synów. Co ciekawe interpretatorzy Biblii, czyli specjaliści od odwracania kota ogonem, zadają kłam tłumaczeniom tłumaczy twierdząc, że synowie Boga2) i synowie boży3) to to samo, więc chodzi o aniołów. Nawiasem mówiąc za to, że ludzkie niewiasty swawoliły z synami Boga, Potop został zesłany na (wtedy jeszcze płaską) Ziemię.

Dziwne jest nie tylko to, że nieśmiertelnym bogom służą śmiertelni słudzy, którzy często nie mogą się rozmnażać, ponieważ żyją w celibacie, ale także i to, że na ich utrzymanie muszą łożyć wszyscy, także ci, którzy — jak chce konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej — nie podzielają wiary, że to Bóg jest źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna. Bo cóż jest pięknego w pożarze lasu, trzęsieniu ziemi, tsunami, wybuchu wulkanu, powodzi, tornadzie? Coraz śmielej stawiane jest pytanie o koszty owej służby i dlaczego ma je ponosić całe społeczeństwo. Weźmy taką edukację. Częstochowscy radni przyjęli uchwałę, w której domagają się likwidacji finansowania lekcji religii z budżetu miasta. Uzasadniają to rosnącymi kosztami i malejącą liczbą uczniów korzystających z usług katechetów.

W PRL-u wszyscy wiedzieli, że pieniądze ma władza. Nikt nie zastanawiał się skąd je ma. Jeszcze dziś władzę dzieli się na dobrą i złą. Dobra to taka, która dzieli się z poddanymi, zła zaś to taka, która każe zaciskać pasa. Teoretycznie pieniądze dla katechetów pochodzą z budżetu państwa. W rzeczywistości w dużym procencie z budżetów samorządów. Teraz, w obliczu kryzysu, gdy budżety miejskie coraz częściej nie spinają się, samorządy mają wybór — albo wyremontują jezdnię, utrzymają oświetlenie, zapłacą za ogrzewanie w szkole i szpitalu, albo zapłacą katechetom za nauczanie, że Bóg jest wielki, wszystko może, więc i płacić swoim sługom by mógł, ale nie wiedzieć dlaczego nie chce. Coraz powszechniejsze staje się przekonanie, że stworzenie wszystkiego z niczego było czynnością jednorazową i z pustego i Salomon nie naleje. Jeśli pieniądze przeznaczy się na jedno, to braknie ich na drugie. Choć wielu wierzy głęboko, że można zjeść ciastko pozostając w jego posiadaniu, to jednak coraz powszechniejszy staje się pogląd, że nie ma cudów.

W dzisiejszym świecie liczy się wiedza. Czym różnią się lekcje religii od opisywanych w mniej lub bardziej fantastycznych powieściach kursów i szkół dla czarnoksiężników? Jeśli architekt będzie projektował w oparciu o wolę bożą, a nie wiedzę i prawa fizyki, to… mieszkań przybędzie?


1) Ap 5:11, Biblia Tysiąclecia
2) Rdz 6:2, Biblia Tysiąclecia
3) Job 1:6, Biblia Tysiąclecia

Dodaj komentarz