Będzie dobrze panie bobrze

Co robi każdy rozsądny człowiek gdy coś się zepsuje? Lokalizuje usterkę. Analizuje co poszło nie tak, dlaczego i co uległo uszkodzeniu po czym uszkodzony podzespół wymienia. Co robi populista w analogicznej sytuacji? Szuka i wskazuje winnych. Rozsądny człowiek cieszy się działającym urządzeniem, populista wie, kto je zepsuł. Czy szukanie winnych wśród bobrów wyczerpuje znamiona pierwszego czy drugiego sposobu?

Ciekawe jest tłumaczenie Donalda Tuska z wczorajszego posiedzenia rządu. Otóż z Zachodniopomorskiego poszedł sygnał, nie wiem czy państwo pamiętacie, w sprawie bobrów. I zrobiła się z tego ogólnonarodowa debata i dość poważna emocja, którą dobrze rozumiem. To nie jest taki pierwszy przypadek, patrzę na Paulinę, yy na panią minister środowiska, otrzymamy od informację, że czasy dla bobrów były dość ciężkie przez ostatnie lata. 8.000 bobrów? Ponad 8.000 bobrów nasi poprzednicy wysłali na tamten świat. O co chodzi? Oni zabijali to my nie możemy być gorsi? Co to za pokrętna argumentacja?

Mówię o tym nie, nie. Sprawa jest poważna, bo oczywiście jest też testem na stosunek do środowiska naturalnego. Wojewoda zachodniopomorski wystąpił teraz, w czasie tej powodzi, o możliwość odstrzału w sytuacji, w którym stwierdzono by, że wał jest zagrożony poprzez pracę bobrów. Czy wojewoda sprecyzował jak to miałoby wyglądać? Zamiast zająć się ptrzygotowaniem wałów na nadejście fali powodziowej ludzie z karabinami mieliby je obserwować i strzelać do każdego bobra, który się koło nich kręci? Samo wystąpienie wojewody poraża swoją głupotą, ale jeszcze bardziej przeraża paplanina premiera, który za nim bezmyślnie powtarza. Na szczęście żaden bóbr nie ucierpiał. Żaden bóbr nie ucierpiał. Tę możliwość otworzono, ale nie po to żeby jej nadużywać. I w tym miejscu znienacka, jak grom z jasnego nieba pojawiło się światełko w tunelu, ponieważ Donald Tusk, który jest premierem osobiście podjął decyzję. Tym razem jednak, co niebywale rzadko się zdarza, decyzja nie była ani twarda, ani odważna, lecz rozsądna. Podjąłem też decyzję w porozumieniu z ministrem Klimczakiem, że wszystkie wały, które będą odbudowywane, budowane na nowo, lub nowe wały, będą zabezpieczone odpowiednimi instalacjami, siatkami, te konstrukcje będą inne po to, żeby bobry nie mogły robić szkody w tych wałach. I wtedy nie będzie potrzeby, potrzeby neutralizacji bobrów w czasie powodzi tam na wałach. Tak, że, no, mówiąc krótko — będzie dobrze panie bobrze, nie, nie będzie powodu do podnoszenia alarmu.

Powodziom nie da się zapobiec. Nie tylko będą coraz częstsze, ale także coraz gwałtowniejsze. Ani zbiorniki, ani wały nie załatwią sprawy, trzeba pozwolić rzece swobodnie się rozlewać. Są kraje, które sobie z tym problemem poradziły i z nich należy brać przykład, na nich wzorować się. Henk Ovink, jeden z najwybitniejszych światowych ekspertów od katastrof związanych z wodą, mówi.

To, co widzimy teraz w Polsce i Europie Środkowej, to efekt masowych opadów. Wraz ze zmianami klimatycznymi stają się one ekstremalne. I tu punktem odniesienia jest rok 1995. Wtedy w Holandii też mieliśmy duże opady deszczu — musieliśmy ewakuować 250 tys. ludzi z powodu wysokiego poziomu wody w rzekach. Jak na Holandię, to bardzo dużo ludzi. Wtedy stwierdziliśmy, że nasz system rzeczny może pomóc w walce ekstremalnymi zjawiskami. Musimy jednak upewnić się, że jest na to gotowy. Dlatego powstał program o nazwie „Room for river” („Miejsce dla rzeki”). Zaczęliśmy przywracać naturalny bieg rzek.

Kilka lat temu Niemcy nawiedziła katastrofalna powódź. Zginęło wtedy około 200 osób.

Większość tej wody trafiła do Holandii, ale miasta i miasteczka w Holandii nie zostały zalane — głównie z powodu czegoś, co Holendrzy robią wbrew logice: obniżamy tamy i zapory wzdłuż niektórych rzek. W ten sposób byliśmy w stanie poradzić sobie z gigantyczną ilością deszczu.

Dlaczego Holendrzy poradzili sobie? Bo tam dwa zwaśnienie obozy nie skakały sobie do oczu, nie przerzucały odpowiedzialnością za wyimaginowane winy, tylko wszyscy razem siedli wspólnie wraz z naukowcami i opracowali plan. Bo

Najlepsza jest współpraca. Po prostu trzeba się zebrać się i wymyślić, jak zrobić to razem. Naprawdę nie pomaga, jeśli mówisz: „Zrobiłeś to źle”. W momencie, gdy trzymasz się szukania winnych, straciłeś najlepszą okazję do współpracy ponad podziałami politycznymi i powiedzenia: „To są rzeczy, które faktycznie możemy zrobić razem”. A jeśli zrobimy je razem, nagle nie tylko stworzymy możliwości, ale również pracujemy dla ludzi jako politycy czy urzędnicy.

Podsumowując

Każdy krok jest warstwą w procesie budowania odporności. Ocena musi być prawidłowa, a przebudowa przeprowadzona w taki sposób, aby przygotować się na przyszłość. Ważne, aby nie robić rzeczy, których jutro będziemy żałować, a także nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków. To nie zadziała.

Obserwując polska scenę polityczna można mieć pewność, że dziesiątki miliardów złotych zostaną przeznaczone na poronione inwestycje, które nie załatwią żadnego problemu, dadzą złudne poczucie bezpieczeństwa, a następna katastrofa będzie jeszcze tragiczniejsza w skutkach. Bo prawda jest brutalna, niezmienna od stuleci, a w słowa ubrał ją Jan Kochanowski:

Cieszy mię ten rym: „Polak mądr po szkodzie”;
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

Byłoby wręcz nieprzyzwoitością sprzeniewierzenie się tej zasadzie.

Podniesiemy wały
Wystrzelamy bobry
Zbiornik był za mały
Teraz będzie dobry
Niechaj sobie leje
Od rana do nocy
Nas już nie zaleje
Nie ma takiej mocy
Stumetrowe wały
I wielkie zbiorniki
Stoją w blasku chwały
Głupoty pomniki

Dodaj komentarz