Ateizm odbiera, a teizm zakłamuje

W krajach cywilizowanych postęp jest tak postępowy, że nadążyć trudno. Na przykład w Egipcie kapłani uznali, że internetowe konwersacje muszą być zakazane, ponieważ wiele doświadczeń obecnych czasów udowadnia, że otwierają drzwi złu i frywolności, przez otwarte drzwi wchodzi szatan i są źródłem korupcji i buntu. Jak nietrudno się domyślić najwięcej doświadczeń mają duchowni, którzy dzięki komunikatorom przeszli przez otwarte drzwi korupcji i buntu próbując w Egipcie zaprowadzić swoje porządki i przejąć władzę.

W dzikim kraju w środku Europy komunikatory jeszcze nie są zakazane, ale wszystko przed nami, bo skok cywilizacyjny jest ogromny. Arcy biskup Marek Jędraszewski na przykład dokonał epokowego odkrycia podczas — jak to zgrabnie ujęła Gazeta — pierwszego po wakacjach spotkanego spotkania z cyklu „Dialogi w Katedrze”. Otóż okazało się, że Ateizm odbiera prawdę, poczucie sensu istnienia, prawdę dlaczego warto cierpieć, poświęcać się i mimo tylu trudności żyć. To, że teizm odbiera rozum, zezwierzęca to widać, a często i słychać. Zwłaszcza na cmentarzach, podczas uroczystości, podczas manifestacji i w sejmie. Ale żeby ateizm coś odbierał?

Zdumiewająca jest omnipotencja ludzi odzianych w powłóczyste szaty. Wszystko wiedzą. Nic nie potrafią, ale wszystko wiedzą. Nie potrafią wyjaśnić czym wyróżniał się początek naszej ery, co tak wielkiego i strasznego się wydarzyło, że Pan postanowił akurat wtedy zapłodnić mężatkę i samemu sobie złożyć w ofierze własnego syna, żeby grzechy ludzkości wykupić. A wcześniej nie patyczkował się, tylko polewał wodą, posypywał rozżarzonym popiołem względnie ukatrupiał w inny, równie wzniosły i miłosierny sposób.

Charakterystyczne jest zabieranie przez duchownych głosu w sprawach, na których kompletnie nie znają się. Choć z kobietami i mężczyznami współżyć im nie wolno, to do powiedzenia na temat stosunków damsko-męskich i seksu w ogóle mają więcej niż seksuolodzy po wieloletnich studiach z wieloletnią praktyką. Równie dobrze mogliby z punktu widzenia woli bożej tłumaczyć syntezę termojądrową lub dylatację czasu.

Największe wrażenie zawsze robi retoryka. Nie niosące żadnej myśli okrągłe, puste zdania o niczym. Tylko w Bogu można odnaleźć siebie. To, co daje religia, ateizm odbiera. Ateizm odbiera prawdę, poczucie sensu istnienia, odbiera prawdę dlaczego warto cierpieć, poświęcać się i mimo tylu trudności żyć. Oczywiście nawet parafianie wiedzą, że duchowni uwielbiają jak cierpią wszyscy, poza nimi. Stąd tak wymyślne metody, jak łamanie kołem, przypiekanie żywcem, wyrywanie paznokci i inne uszlachetniające obrzędy stosowane z upodobaniem w czasach minionych przez kapłanów lub na ich zlecenie. Przy czym wyobraźnia, podbudowana obcowaniem z samym stwórcą, umożliwiająca wymyślanie coraz to wymyślniejszych tortur, nie miała granic.

Pasterze i owieczki nie dostrzegają, a może nie chcą dostrzegać ewidentnych sprzeczności między słowami a czynami. Oto arcy biskup twierdzi, że ateizm odbiera prawdę dlaczego warto cierpieć, a nie wspomina, że uzdrawiacze i cudotwórcy, szczególnie błogosławieni lub święci oraz Bashobora, także odbierają prawdę dlaczego warto cierpieć, bo cierpieniom kładą kres. Oczywiście o lekarzach nie ma sensu wspominać — nimi, przynajmniej niektórymi, już kieruje osobiście Duch Święty.

Kościół poszerza pola zainteresowań. Kobiece łono i narządy płciowe przestały wystarczać, nadeszła pora na rozprawienie się z ateistami. Żyją bowiem niezniewoleni, bez tego, co daje religia. Równie dobrze daltonista mógłby tłumaczyć malarzowi, że kolory nie istnieją, są tylko odcienie szarości. I że to, co daje szarość kolor odbiera. Jeśli żyjemy tak, jakby Bóg istniał i opowiadamy się za dobrem, to nawet jeśli Go nie ma, nic nie tracimy. Natomiast jeśli żyjemy tak, jakby Boga nie było, a On jest, mamy wiele do stracenia. Charakterystyczne jest to „my”. Ale co konkretnie mamy do stracenia hierarcha nie zdradził. Jednak burzliwe dzieje Komisji Majątkowej, pedofilów i pospolitych przestępców w sutannach dowodzą, że żyć tak jakby Bóg istniał, czyli nie skąpić na tacę, bo do tego się takie życie się sprowadza, mają jedynie parafianie. Jeśli bowiem żyją tak, jakby boga nie było, to tracą duchowni.

Jakby na sprawę nie patrzyć, z której strony by do niej nie podchodzić, jedno jest pewne — duchowni obiecują wiernym gruszki na wierzbie, a wierni przyjmują je za dobrą monetę i coś jak najbardziej realnego. Od dawna wiadomo, że wszystkich czeka Sąd Ostateczny. I dopiero tam każdy przypadek będzie indywidualnie rozpatrywany, a życie i uczynki każdego człowieka ważone i osądzane. Na jakiej podstawie, w oparciu o co duchowni spowiadają i rozgrzeszają? Dlaczego uzurpują sobie prawo decydowania za stwórcę i odpuszczają winy? Co jest warte rozgrzeszenie udzielone przez oszusta, malwersanta czy pedofila? Wreszcie najważniejsze — jeśli słudzy boży naprawdę służą bogu i wypowiadają się w jego imieniu, to on — a nie wierni i budżet państwa — powinien ich wynagradzać. Zgodnie z boską siatką płac. A wiernym umożliwić odróżnienie prawdziwego sługi od fałszywego na pierwszy rzut oka. Pozostawmy w tym miejscu otwartą kwestię po co wszechmogącemu Bogu ludzcy słudzy, skoro dysponuje całą armią aniołów mających znacznie większe możliwości.

Tak więc nie ateizm odbiera prawdę. Ponieważ prawda jest brutalna — gdyby duszpasterze nie mieli stuprocentowej pewności, że nie ma żadnego życia po śmierci, nie będzie żadnego sądu, nie istnieje żaden wszechmogący byt, słowem, że nie będzie żadnych reklamacji, to by wiedli przykładne życie, zgodne z zasadami, które głoszą. Doskonale wiedzą, że wciskają kit.

 

PS.
Gdyby komuś się wydawało, że Bóg stworzył kulistą Ziemię w ciągu sześciu dni, ten niestety myli się. Ziemia stworzona przez Boga jest płaska i mocno osadzona: Stworzyciel nieba, On Bóg, który ukształtował i wykończył ziemię, który ją mocno osadził. Zaś niebo, to twarde sklepienie, które zostało rozpięte nad Ziemią: Ja własnoręcznie rozpiąłem niebo i rozkazuję wszystkim jego zastępom. Niebo jest twarde: Potrafisz z Nim niebiosa rozciągać, twarde jak lustro z metalu? I można po nim spacerować, bo Bóg Chodzi po strefach niebieskich.

 

Uaktualnione P.S. nr 2.
Oto papież na cmentarzu powiedział, że Chciwość, nietolerancja, żądza władzy to motywy pobudzające do decyzji o wojnie, a są one często usprawiedliwiane ideologią. Trudno się z papieżem nie zgodzić zważywszy, że największą jak dotąd hekatombę rozpętali ludzie, z którymi był Bóg, a którym kler błogosławił. Wojna niszczy wszystko, także więź między braćmi. Wojna jest szalona, jej planem rozwoju jest zniszczenie: chęć rozwijania się przez zniszczenie! Tak mówił papież. Nie wspomniał ile istnień pochłonął pokój pod auspicjami Kościoła, gdy ten wydał wojnę prezerwatywom. A szkoda…

Dodaj komentarz